Apel do rodziców: kupcie swojemu dziecku nowego Misia Zbysia (wyd. kultura gniewu). Wielki bałagan to szósty już tom przygód tytułowego detektywa, który wraz ze swoim kompanem Borsukiem Mrukiem zajmuje się rozwiązywaniem przeróżnych zagadek. W tym albumie sprawa jest nieco polityczna: w trakcie kampanii wyborczej urzędujący burmistrz ubiegający się o reelekcję potrzebuje pomocy – ktoś sabotuje jego starania w misji zdobycia najważniejszego fotela w mieście. Podejrzenie pada na jego największego konkurenta. Ale sprawa nie jest taka prosta, jak mogłoby się wydawać… Wielki bałagan to w moim odczuciu najbardziej kompletne dzieło tercetu Maciej Jasiński (scenariusz)/ Piotr Nowacki (rysunki)/ Tomasz Kaczkowski (kolor). Autorzy osiągnęli tu totalny poziom zrozumienia. Wspólnie bawią się strukturą komiksu, trzymając dymki w dłoniach. Puszczają oczko do starszych czytelników i sięgają po absurd rodem z komiksów Tadeusza Baranowskiego. Kiedy Jasiński zgrabnie bawi się słowem, Nowacki na drugim planie utyka rysunkowe nawiązania do świata komiksu, filmu i kultury. Detektyw Miś Zbyś na tropie to lektura idealna dla dzieciaków – zawierająca morał, świetnie narysowana, znakomicie napisana i wciągająca czytelnika do aktywnej lektury i zabawy. Wydawca informuje, że jeśli chodzi o ograniczenia wiekowe to jest to produkt 3+, ale muszę przyznać, że osobnik 40- też dobrze się przy nim bawił.
Miś Zbyś to przykład współczesnego komiksu dla dzieciaków, ale polscy wydawcy prezentując nowości, nie zapominają o klasykach. W związku z tym na księgarskie półki trafił właśnie kolejny tom Binio Billa (wyd. kultura gniewu), który powstał w 1991 roku. Nie ukazał się wówczas. Po ukończeniu rysunków do tego albumu Jerzy Wróblewski zmarł. Po niemal 30 latach pokolorowany przez Tomasza Kaczkowskiego Szalony Heronimo doczekał się publikacji. I bardzo dobrze. Punktem wyjścia jest tu wizyta złożona szeryfowi Billowi przez niejaką Katherine Górsky, poszukującą swojego ojca, o którym słuch zaginął. Sprytny rewolwerowiec musi więc zająć się robotą detektywistyczną, choć przy okazji ma pełne ręce innej roboty: w okolicy grasuje szalony Heronimo, kursy między Rio Klawo a Fortem Plight zostają zawieszone, a gdzieś na drugim planie kręci się banda złodziejaszków. Wielowątkowa fabuła poprowadzona jest bardzo zgrabnie i wszystkie elementy w odpowiednim czasie trafiają na swoje miejsce. Humor jest tu bardzo dżentelmeński, rysunki znakomite… no, może tylko ten niedźwiedź Wróblewskiemu nie wyszedł. Ostatnia przygoda Binio Billa to niezbędnik dla miłośników komiksowej klasyki. Całkiem możliwe, że komiks przypadnie do gustu również ach tej dzisiejszej młodzieży.
Zeszyty komiksowe są przed trzydziestką. Ukazał się właśnie 29. numer tego zacnego magazynu, tym razem poświęcony superkobietom. Dość szerokie to pojęcie, z czego autorzy zamieszczonych tu artykułów zdają się w pełni korzystać – są tu bowiem zarówno rozmowy ze współczesnymi polskimi twórczyniami, takimi jak Joanna Karpowicz, Edyta Bystroń, Monika Laprus-Wierzejska czy Grażyną Fołtyn-Kasprzak, jak też omówienia ról kobiet i superkobiet w komiksie. A zatem trochę obowiązkowego undergroundu i mnóstwo superbohaterskiej popkultury. Autorzy tekstów postarali się ogarnąć temat wieloaspektowo – są więc teksty na temat amerykańskiego boomu na przerysowane superkobiety o anatomii, jakiej nikt nie widział, są artykuły ukazujące komiksowe bohaterki z krwi i kości, jednak wciąż najciekawszym elementem tego wydania Zeszytów są dla mnie wywiady – bardzo szczere, poruszające i wykraczające poza komiksowe ramki. Joanna Karpowicz mówi o byciu kobietą w Polsce, Edyta Bystroń o superbohaterskości małego aktywizmu. Obie panie mówią coś, co właściwie elegancko podsumowuje temat. Karpowicz zapytana o to jak rozumie termin „superkobiety” wymienia Janinę Ochojską, Katherine Johnson czy tez własną matkę. I mówi tak: „Nie odkryję Ameryki, gdy stwierdzę, że siłowanie się z własnymi słabościami i z obciążeniem związanym z przypisanymi kobietom rolami społecznymi, w patriarchalnym społeczeństwie wymaga superbohaterstwa. Superkobiety przebijają się przez różne mury, ale raczej symboliczne. Ich supermoce są mało efektowne, to upór, pracowitość, odporność na porażki, umiejętność przetrwania”. Z kolei Bystroń, która jest nie tylko twórczynią, ale też animatorką komiksu, podkreśla, że „superbohaterem może być każda i każdy z nas, bo każdy z nas może działać i robić coś na rzecz innych”. Wywiady z tymi superkobietami to najlepszy punkt programu tego numeru, bo obie panie odnoszą się do rzeczywistości. Zeszyty komiksowe nr 29 to prawie 150 stron czytania. Poza tekstami i ilustracjami jak zwykle redakcja znalazła miejsce dla kilku komiksów. Najlepszy magazyn komiksowy w Polsce wziąć w formie.