Biała Podlaska: niewłaściwa konserwacja Krzny spowodowała zator na jazie

img 20200622 132208 2020 06 23 184632

Niewłaściwie prowadzona konserwacja rzeki Krzny w Białej Podlaskiej spowodowała utworzenie się zatoru na jazie w okolicach ulicy Brzegowej w Białej Podlaskiej. Tamę zablokowała spływająca skoszona roślinność.

Zbigniew Kasiński ma ogródek działkowy w pobliżu rzeki Krzny. Przyznaje, że teraz w rzece widać płynącą skoszoną trawę: – Myślę, że jest to koszenie rzeki gdzieś tam dalej i to wszystko spływa. Już teraz mniej spływa. Po drugie jest duży poziom wody. Wszystkiego się na raz nie zbierze, żeby to wyciągać. Krzna jest w ogóle teraz bardzo zarośnięta. Jak jest niski poziom wody, to nieraz od brzegu do brzegu ziele rośnie. To zadawniona sprawa. Kiedyś były różne zanieczyszczenia, dno się zamuliło i są dobre warunki do wzrostu roślin.

Dziś do południa na jazie na rzece Krznie obserwowany był zator jaki utworzył się ze spływających roślin. – Było to spowodowane niewłaściwie prowadzoną konserwacją rzeki – mówi dyrektor zarządu zlewni w Białej Podlaskiej Henryk Gmitruczuk: – W tej chwili, zgodnie z planem utrzymania, prowadzone są prace konserwacyjne rzeki Krzny. Prace polegają na wykoszeniu roślinności dennej. Wskutek prowadzenia prac na tym jazie powstał niewielki zator na odcinku 25-30 metrów. Ten zator będzie przez wykonawcę prac utrzymaniowych usuwany.

Czy nie można było od razu usuwać tej skoszonej roślinności? – Rzeczywiście uważam, że organizacja pracy wykonawcy powinna być inaczej ułożona, że równolegle z koszeniem powinien być postawiony pracownik w odpowiednim miejscu, miejscu przegrodzenia rzeki, żeby zatrzymać unoszące się i spływające nanosy i w dogodnym dla wykonawcy miejscu te nanosy powinny być usuwane. Nie ukrywam, że niezgodnie z zasadami rzecz się miała w tym przypadku – zaznacza Henryk Gmitruczuk.

O usunięcie zatoru apelowali wędkarze, m.in. Andrzej Mackiewicz: – Jeżeli nie zostanie to uprzątnięte, może dojść do procesów glinnych i oczywiście pozbawi to tlenu, także może dojść do sytuacji, że będziemy mieli znowu śnięcie ryb, tzw. przyduchę. Trzeba to jak najszybciej usunąć. Bardzo duża ilość porostów, traw i innej roślinności z rzeki została skierowana w stronę tamy przy ul. Brzegowej.

– Wbrew temu, co jest sugerowane, na pewno nie stworzy to żadnego zagrożenia ani powodziowego ani epidemiologicznego, nie powstaną z tego tytułu żadne dodatkowe zapachy, uciążliwości, bo to jest świeża roślinność. Temperatury mamy nie za wysokie, to zostanie wydobyte – mówi Henryk Gmitruczuk.

– Otrzymujemy do urzędu miasta fotografie zarówno od mieszkańców, jak i z mediów. Widać na nich skoszoną trawę w rzece – mówi rzecznik Urzędu Miasta Gabriela Kuc-Stefaniuk: – nie jest to pierwszy raz kiedy stosujemy pisma do zarządcy rzeki, czyli Wód Polskich z prośbą o zrobienie porządku, o zagospodarowanie tego terenu.

– Prace rokrocznie wykonywane są w tym samy zakresie – trawa koszona jest dwukrotnie w ciągu roku w granicach miasta, natomiast jeżeli chodzi o sam stosunek miasta i oczekiwania miasta, żeby ta sytuacja lepiej wyglądała, to również i samorządy mają możliwość we własnym zakresie w ramach porozumienia zawartego z Państwowym Gospodarstwem Rolnym Wody Polskie te sprawy układać, dbać o stan brzegowy tych rzek – podkreśla Henryk Gmitruczuk.

Po dzisiejszych interwencjach wykonawca zajmujący się konserwacją rzeki, w godzinach popołudniowych, bez wiedzy Wód Polskich, rozpiętrzył jaz. Zrobił to, aby zlikwidować zator na jazie. Jak powiedział nam dyrektor zarządu zlewni w Białej Podlaskiej Henryk Gmitruczuk, nie było to zgodne z dobrą praktyką. Na wykonawcę robót mogą być nałożone kary finansowe, jeżeli roślinność zanieczyszczająca rzekę nie zostanie usunięta.

Jak zapewniały nas Wody Polskie, jak dotąd nie zaobserwowano aby rozpiętrzenie jazu negatywnie odbiło się na stanie rzeki.

MaT (opr. DySzcz)

Fot. Łukasz Kamiński/ nadesłane

Exit mobile version