Zielone światło dla lubelskiego Biomedu dla produkcji leku na koronawirusa. Jak tłumaczył kilka dni temu w Polskim Radiu Lublin senator Grzegorz Czelej, który zaangażował się w prace nad lubelskim lekiem na koronawirusa, powodem zastoju jest… opieszałość urzędników, począwszy od Agencji Badań Medycznych po Ministerstwo Zdrowia.
CZYTAJ: Grzegorz Czelej: Przez opieszałość urzędników nie mamy jeszcze leku na koronawirusa
Dzięki interwencji senatora Czeleja, a także wiceministra zdrowia Sławomira Gadomskiego, rusza pobieranie i zbieranie osocza dla projektu, którego celem jest przygotowanie pierwszego na świecie leku. – Jest szansa, by lek był jako pierwszy podany w Lublinie – mówi Polskiemu Radiu Lublin senator Grzegorz Czelej: – W tej chwili, aby ruszyć z produkcją, Biomed potrzebuje 150 litrów osocza. Zgodnie z moją wczorajszą rozmową z panią dyrektor Narodowego Centrum Krwiodawstwa, ona zadeklarowała, że są w stanie potrzebną ilość osocza – i to od tych osób, które mają najwyższe miano osocza, czyli od młodych osób, które przebyły zakażenie w sposób bezobjawowy albo z lekkimi objawami choroby – zebrać w ciągu dwóch, trzech tygodni.
Biomed potrzebuje 6 tygodni na proces wyizolowania z osocza tych przeciwciał, którymi dana osoba pokonała COVID-19. Opieszałość urzędników sprawiała, że mimo podpisania umowy osocze nie było przekazane. Było zbierane, ale w innej procedurze, niedostosowanej do wymogów Biomedu.
W wersji optymistycznej, lek może być podany już w sierpniu.
RMaj (opr. DySzcz)
Fot. archiwum