Od 95 lat młodzi ludzie spełniają tam marzenia o lataniu – dęblińska Szkoła Orląt ma dziś (15.06) swoje święto. Uczelnia powstała w 1925 w Grudziądzu. Dwa lata później jej siedzibą stał się Dęblin.
Ważną datą w historii uczelni jest 15 czerwca 1939 roku, kiedy najstarszy rocznik podchorążych został skierowany do walki z hitlerowskimi Niemcami.
– Mieliśmy wtedy podobny problem jak obecnie, czyli dużo więcej pilotów niż samolotów – mówi historyk, wykładowca Lotniczej Akademii Wojskowej doktor Marcin Paluch. – Może wówczas było trzech pilotów na jeden samolot prawdziwie bojowy, może być nawet więcej, bo Witold Urbanowicz w swoich wspomnieniach pisał, że chciał latać na lepszym samolocie, a dowództwo w Warszawie mu odpowiedziało „Słuchaj. Nie mamy dla Ciebie samolotu. Masz szkoleniowy PZL P.7 i musisz tym działać”. Ale mieliśmy tak fenomenalnych pilotów w 1939 roku, tak doskonale przeszkolonych pod względem akrobacji, pilotażu, walki powietrznej, że choć nasze samoloty były wolniejsze potrafiły wymanewrować samoloty niemieckie, bo polskie były bardziej zwrotne.
– A kiedy piloci przeszkoleni w Dęblinie dostali w Wielkiej Brytanii takie myśliwce jak Hurricane czy Spitfire, pokazali Niemcom, kto naprawdę panuje na niebie. Polacy po szkoleniu tutaj nie strzelali tak jak Brytyjczycy z 200 metrów, tylko podchodzili grubo bliżej. A kiedy strzelali z mniej niż 100 metrów do Messerschmitta, to niemiecki samolot zostawał rozpłatany. To szkolenie w Dęblinie dawało bardzo wymierne efekty w walce powietrznej – dodaje dr Marcin Paluch.
– W ciągu tych 95 lat nasza szkoła wielokrotnie zmieniała i nazwę i strukturę. Jej misja pozostaje jednak taka sama: szkolimy patriotów oddanych ojczyźnie. Szkolimy kandydatów na żołnierzy zawodowych, a w tej chwili również studentów cywilnych. Szkolimy nie tylko pilotów, ale także nawigatorów i kontrolerów lotniczych. Szkolimy również przyszłych pilotów F-35 – wymienia major Agnieszka Kossowska, rzecznik prasowy Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie.
– Moja pasja zaczęła się od szukania czegoś niesztampowego. Następnie ojciec powiedział mi, że jest takie miejsce w Polsce, gdzie te marzenia można spełnić. I dalej przez naukę w liceum lotniczym, przez pierwsze skoki spadochronowe i loty szybowcowe ta pasja dojrzewała, aż w końcu przerodziła się w powołanie – mówi jeden ze studentów Szkoły Orląt.
– Zaczynałam tu pracę w 1979 roku. Jeżeli chodzi o budynki niewiele się zmieniło. Gigantyczna zmiana zaszła jednak, jeżeli chodzi o wyposażenie: trenażery, symulatory, laboratoria. W porównaniu z tym z roku 1979 to jest niebo a ziemia – stwierdza Elżbieta Kołodziej, kustosz Biblioteki Głównej Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie.
Mieszkańcy Dęblina nie wyobrażają sobie miasta bez Szkoły Orląt. – Dęblin z niej od dawna słynie. Przyzwyczaiłam się do latających ciągle nad moim domem samolotów – stwierdzają dęblinianie.
– Marzenie trzeba spełniać, trzeba o nie walczyć. A tu możemy sięgnąć gwiazd – dodaje major Agnieszka Kossowska.
Oficjalne obchody jubileuszu 95-lecia Szkoły Orląt, ze względu na sytuację epidemiczną, zostały przełożone na listopad.
CZYTAJ: Lotnicza Akademia Wojskowa obchodzi 95 rocznicę [FILM]
ŁuG / opr. WT / ToMa
Fot. archiwum