Po ponad trzech miesiącach przerwy kuracjusze wrócili do Nałęczowa. Rozpoczął się pierwszy turnus w Uzdrowisku Nałęczów. Choć w nowym reżimie sanitarnym, to z dawną bazą zabiegów i personelem gotowym świadczyć usługi w czasie pandemii.
Ponowne uruchomienie sanatoriów było niezbędne, by bardzo wiele osób mogło normalnie funkcjonować – mówi Henryka Żyndul, która przyjechała do Nałęczowa z Łodzi: – Korzystam od wielu lat, a ponieważ mam już swoje lata, to nazbierało się różnych schorzeń. W Nałęczowie jestem po raz czwarty i dzięki temu funkcjonuję zupełnie znośnie. Jestem nie tylko babcią, ale praprababcią. Mam praprawnuczkę Zosię, która ma trzy miesiące.
– Wczoraj mieliśmy pierwsze przyjazdy, 50-procentowe obłożenie jeśli chodzi o wloty Narodowego Funduszu Zdrowia – mówi Robert Moskwa, dyrektor sprzedaży w uzdrowisku Nałęczów S.A.: – Dziś na 240 zakontraktowanych skierowań 180 jest potwierdzonych. Zobaczymy jeszcze jak będą w dniu dzisiejszym przyjeżdżać kuracjusze. Część ludzi chce przyjeżdżać i nie ma tych obaw, są też pacjenci, którzy mają prawo zrezygnować z przyjazdu z uwagi na sytuację, jaka jeszcze w kraju panuje. My dołożyliśmy wszelkich starań, żeby ten strach zminimalizować, żeby zapewnić bezpieczeństwo, ale część naszych kuracjuszy jeszcze się obawia.
– Bardzo się cieszymy, że dzisiaj jest pierwszy dzień, kiedy powróciło życie do miasta i uzdrowiska – mówi Marcin Trębowicz, kierownik działu fizjoterapii Zakładu Leczniczego Nałęczów S.A.: – Pierwszą podstawową zmianą w uzdrowisku, którą musieliśmy wprowadzić, są pełne zasady dezynfekcji – zarówno dla kuracjuszy, jak i dla personelu. W każdym punkcie mamy wyznaczone miejsca do dezynfekcji rąk. Dodatkowo oznaczyliśmy strefy przebywania pacjentów tak, aby pacjenci w oczekiwaniu na zabiegi czy procedury, nie gromadzili się zbyt tłumnie. Mamy wyznaczone linie w odstępie 2 metrów. Wszędzie na ścianach są oznaczone piktogramy, które mają ewidentnie wskazywać pacjentowi na sposób zachowania. Dostawiliśmy dużo więcej pojemników na dezynfekcję – są one bezdotykowe, elektroniczne. Próbujemy na nowo wprowadzić życie w uzdrowisko, aby nasi pacjenci mogli nadal korzystać z usług rehabilitacyjnych.
– Żyjemy z kuracjuszy – mówi handlarka z parku: – Dotychczas handlowaliśmy tylko w soboty i niedziele, a przecież czynsz płacimy za cały miesiąc. Miasto bardzo straciło, bo nie ma taksy klimatycznej.
Jak w czasie pandemii wygląda procedura przyjęcia do uzdrowiska? – To dotyczy dwóch rodzajów pacjentów. Pacjenci skierowani z Narodowego Funduszu Zdrowia muszą mieć zrobiony test na obecność COVID-19 i z tym testem muszą do nas przyjechać – mówi Robert Moskwa: – Wtedy możemy takiego pacjenta przyjąć. Jeżeli taki pacjent przyjedzie, ale nie ma takiego testu, to musimy go umówić na ten test i może do pięciu dni od rozpoczęcia turnusu przyjechać do nas. W przypadku kuracjuszy komercyjnych taki test też jest zalecany – jeśli pacjent nie ma możliwości wykonania go u siebie, jest u nas kierowany do izolatorium, do pokoju jednoosobowego. Wówczas do 24 godzin, maksymalnie 36, wykonujemy taki test.
W Polsce znajduje się ponad 40 miejscowości uzdrowiskowych. Kuracjuszy mogą one przyjmować od połowy czerwca.
ŁuG (opr. DySzcz)
Fot. archiwum