To było 31 lat temu. 4 czerwca 1989 roku odbyły się pierwsze w powojennej historii kraju, częściowo wolne wybory do Sejmu oraz całkowicie wolne do przywróconego Senatu.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Lubelskie obchody 31. rocznicy wyborów 4 czerwca
Każda audycja wyborcza zaczynała się od sygnału skomponowanego przez Włodzimierza Korcza do znanej piosenki „Polskie skrzydła”.
– 4 czerwca 1989 roku to jedna z najważniejszych dat w najnowszej historii naszej Ojczyzny, ponieważ były to pierwsze częściowo wolne wybory, czyli taki swego rodzaju przykład dialogu, który był prowadzony pomiędzy opozycją a ówczesną władzą totalitarną, systemem komunistycznym – mówi przewodniczący Zarządu Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ Solidarność, Marian Król: – To był przykład, w jaki sposób rozwiązywać nasze wewnętrzne problemy – dodaje.
– Ten potencjał i to zaufanie społeczne, jakim dysponowała strona opozycyjna, solidarnościowa miała ogromne – mówi dyrektor oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Lublinie Marcin Krzysztofik: – Przypomnę, wracając do wyborów do Senatu tu, na Lubelszczyźnie, w ówczesnym województwie lubelskim wybierano dwóch senatorów. Mandaty zdobyli Henryk Stępniak i Adam Stanowski. Oni zdobyli ponad 280 tysięcy głosów każdy, a następna osoba zdobyła 35 tysięcy głosów, także ten potencjał zaufania społecznego był ogromny – podkreśla Krzysztofik.
– Tu dochodzi do tych wyborów, do tej zmiany – mówi syn senatora pierwszej kadencji Senatu Adama Stanowskiego, Michał Stanowski: – Mojemu ojcu, który był wszędzie, gdzie tylko go poproszono, proponują w tym momencie zostanie senatorem. To dla niego było bardzo trudne, dlatego że on przyszedł do nas do domu i zaczął myśleć czy on jest właściwą osobą na to stanowisko, czy nie ma ludzi lepszych. Ja jakby też byłem członkiem Komitetu Obywatelskiego i z harcerzami stanęliśmy, organizowaliśmy znaczki, koszulki. Wszyscy, którzy chodzili ze znaczkami, byli od nas.
Przywódca Solidarności Lech Wałęsa apelował wówczas o dobry wybór, który może zmienić Polskę: – Na pewno nam się udało otworzyć drzwi do nadziei, drzwi do wolności, ale co dalej – należy już do was – mówił Wałęsa.
Kandydaci, wśród nich Gustaw Holoubek, startujący do Senatu, mówili prostym językiem pozbawionym oficjalnej nowomowy: – Mam nieodparte uczucie, i będzie mi ono chyba towarzyszyć do ostatnich dni, że będę pasjonował się próbą zmieniania rzeczywistości na lepszą, próbą oddziaływania na naprawę Rzeczypospolitej, jeśli można tak górnolotnie powiedzieć, i że ta tendencja mnie nie opuści – mówił Holoubek.
– Ja pamiętam prywatnie, ponieważ byłem w komisji wyborczej jako mąż zaufania Solidarności – mówi pełnomocnik wojewody lubelskiego ds. ochrony dziedzictwa narodowego i spraw kombatantów, Waldemar Podsiadły: – Pamiętam dokładnie tę prace, to napięcie, bo nie wiedzieliśmy jak władza się zachowa, czy do końca będzie to tak demokratycznie jak zapowiadano. Baliśmy się o to, że będą fałszowane te wybory, dlatego mężowie zaufania poszli do komisji, ale radość naprawdę panowała, ludzie byli pełni optymizmu. Naprawdę ludzie wierzyli w to, że coś się może zmienić.
– To było wariactwo. Tłumy, idąc do tych urn witali się wzajemnie, pozdrawiali, uśmiechali się do siebie. To, co królowało, to była nadzieja, że tym razem się uda. I tym razem się udało. Poszliśmy ogromny krok do przodu, zmieniliśmy tę rzeczywistość – mówi Michał Stanowski.
W pierwszej turze kandydaci Solidarności zdobyli 160 spośród 161 mandatów, które mogli zdobyć w Sejmie, oraz 92 ze 100 w Senacie. 18 czerwca odbyła się druga tura. Opozycja uzyskała wówczas jeden brakujący mandat w Sejmie oraz 7 w Senacie. Tym samym w Sejmie osiągnęła maksymalną liczbę posłów, na jaką zgodziły się wcześniej władze PZPR. W stuosobowym Senacie uzyskała 99 mandatów. Jedno miejsce wywalczył kandydat niezależny.
Jako znak pamięci o tym przełomowym momencie w naszej historii, 24 maja 2013 roku Sejm wprowadził uchwałę, na mocy której 4 czerwca obchodzimy Dzień Demokracji.
EwKa (opr. DySzcz)
Fot. Iwona Burdzanowska