Policja zatrzymała 33-letniego mieszkańca Bełżyc podejrzanego o posiadanie materiałów pirotechnicznych. Mężczyzna w przeszłości był notowany za nielegalne posiadanie broni i jej wytwarzanie.
CZYTAJ: W Lublinie i Bełżycach znaleziono niebezpieczne substancje
33-latek został zatrzymany wczoraj (22.06) na lubelskim LSM w domu swojej babki, do której przyszedł z aktywnym granatem. – Konieczna była ewakuacja 25 osób. Zamknięto ulice, a do akcji wkroczyli antyterroryści – mówi w rozmowie z Radiem Lublin oficer prasowy Komendy Miejskiej w Lublinie, Kamil Gołębiowski. – Mężczyzna przyszedł wczoraj do swojej babki mieszkającej w dzielnicy LSM z granatem oraz pistoletem czarnoprochowym. Chciał od niej pieniędzy za to, że kobieta mu wyrzuciła część aparatury służącej do jego eksperymentów. Podczas przeszukania miejsca zamieszkania mężczyzny, policjanci dodatkowo zabezpieczyli substancje chemiczne niewiadomego pochodzenia, amunicję i inne przedmioty, które będą badane przez biegłego. Będziemy wyjaśniać, co to za przedmioty. Jeśli okaże się, że to ważne elementy składowe broni, to mężczyzna będzie musiał liczyć się z konsekwencjami karnymi – dodaje.
CZYTAJ: Akcja antyterrorystów w Lublinie. Substancje mogące służyć do wytwarzania materiałów wybuchowych odkryte w bloku
ZOBACZ ZDJĘCIA: Lubelski blok ewakuowany. Antyterroryści szukają materiałów wybuchowych
Zatrzymany 33-latek jest także zamieszany w sprawę sprzed 13 lat, kiedy w bloku przy ulicy Skrzatów w Lublinie doszło do wybuchu. Służby ratunkowe powiadomili sąsiedzi, którzy usłyszeli huk. Z budynku ewakuowano wówczas 140 osób, a policjanci znaleźli arsenał broni. Wśród znalezionych przedmiotów były między innymi zapalnik i pociski artyleryjskie bomby lotnicze oraz granaty przeciwpancerne. Mężczyzna wówczas został ciężko zraniony.
Za nielegalne posiadanie broni grozi do 10 lat pozbawienia wolności.
ZAlew / WT
Fot. archiwum