Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski odwiedził dziś (09.06) stadninę koni w Janowie Podlaskim. Szef resortu chciał pokazać dziennikarzom w jakich warunkach hodowane są zwierzęta i jak wygląda sytuacja w stadninie. Zapewniał, że zwierzęta są w dobrej kondycji.
Minister zaprzeczył doniesieniom jakoby zwierzęta hodowane w stadninie miały złe warunki i były skrajnie zaniedbane. Takie informacje przekazały po interwencji poleskiej w maju posłanki Platformy Obywatelskiej – Dorota Niedziela i Jolanta Kluzik-Rostkowska.
CZYTAJ: Stadnina w Janowie Podlaskim przechodzi cykl kontroli. Także poselskich
Na podstawie tych doniesień opozycja twierdziła, że stadninie grozi upadek. – O Janowie wypowiadają się ludzie, którzy nigdy wcześniej tu nie byli, opierając się na przekłamaniach, które stały się elementem wojny politycznej – mówił szef Resortu Rolnictwa, który dziś stadninę odwiedził.
– Kontrola przeprowadzona przez najlepszych specjalistów w Polsce wskazała na niedociągnięcia w działalności, ale skonstatowały, że tu nic dramatycznego się nie wydarzyło – powiedział.
Zadowalającą kondycję koni potwierdził zastępca Głównego Lekarza Weterynarii – Mirosław Welz.
– Według mojej oceny nie ma zagrożenia dobrostanu zwierząt przy czym jest część koni starych, które ze względu m.in. na wiek zasługują na indywidualne dawki żywieniowe, ale ich stan jest naturalny. (…) Jest wiele spraw do bieżącego poprawienia w zakresie żywienia, pasz, siana. Zostały wydane nakazy, decyzje administracyjne, które są już realizowane. W zakresie dobrostanu zostały wydane zalecenia, bo są to bardziej uwagi hodowlane i zoohigieniczne niż łamanie przepisów weterynaryjnych, których nie stwierdziliśmy – oświadczył.
Minister Ardanowski przedstawił stanowisko pracowników ze związków zawodowych janowskiej stadniny.
– Zawsze na wiosnę konie wyglądają gorzej. Faktem jest, że część zebranego siana była złej jakości, a przebywanie koni w stajniach, słaby odrost traw na pastwiskach z powodu zimnych dni i suszy spowodował przedłużające się przebywanie koni w stajniach i konieczność dłuższego karmienia ich sianem, co odbiło się na ich kondycji. Także kłopoty z powodu braku własnego podkuwacza i braku możliwości z przyczyny koronawirusa zatrudnienia podkuwaczy z zewnątrz, poskutkowało brakiem bieżącej pielęgnacji kopyt u części koni. Fakty te skrzętnie zostały wykorzystane przez polityków do pokazania stadniny w złym świetle.
Szef Resortu Rolnictwa przyznał jednak, że miał zastrzeżenia co do pracy poprzedniego prezesa janowskiej stadniny w ciągu ostatnich miesięcy.
– Przede wszystkim kiepska jakość paszy. Sytuacja w sposób obiektywny wynikająca z marnej jakości paszy zebranej w zeszłym roku, nie może być usprawiedliwieniem złego żywienia zwierząt – powiedział.
Minister rolnictwa przedstawił też wyniki kontroli jakie były przeprowadzone w czasie wieloletniego kierownictwa Marka Treli, przez opozycję uznawanego za jednego z najlepszych prezesów stadniny. Według ministra Ardanowskiego dochodziło wówczas do nieprawidłowości. Chodzi m.in. o raport CBA, który wskazywał na niewłaściwy zakres i sposób realizacji umowy z firmą organizującą słynną aukcję Pride of Poland. Z kontroli finansowych miało wynikać, że stadnina ponosiła straty za 2010, 2011 i 2012 rok. Z kolei raport Najwyższej Izby Kontroli z 2016 roku wskazywał, że agencja nadzorująca stadninę nie prowadziła analizy ekonomicznej opłacalności hodowli koni.
MaT / SzyMon
Fot. Małgorzata Tymicka