Nawałnice spustoszyły lasy Nadleśnictwa Mircze

20200615 115009 2020 06 24 183420

Lasy na terenie województwa lubelskiego spustoszone po nawałnicach. Na terenie Nadleśnictwa Mircze leży powalonych blisko 7 tysięcy metrów sześciennych drewna. Według wstępnych szacunków zostało uszkodzonych 6 tysięcy metrów w leśnictwie Tuczapy. Pozostały tysiąc to leśnictwo Tarnoszyn.

Ale strat może być więcej – pracownicy szacują, że nawet 10 tysięcy metrów sześciennych. Szacowanie strat potrwa jeszcze od 3 do 4 miesięcy.

Skutki nawałnic na terenie leśnictwa Tuczapy relacjonuje na miejscu zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Mircze, Krzysztof Krupa: – Widzimy powywracane, połamane drzewa, które zostały uszkodzone przez wichurę. Według opowieści miejscowych, ludzie byli przerażeni, bo wichura nie tylko niszczyła las, ale też zrywała dachy. Jeden z panów tak obrazowo to tłumaczył, że wichura rozdwajała się na dwa języki, jakby diabeł zstąpił z nieba i wszystko wywracał.

– Nie wiemy dlaczego w jednym miejscu jest całkowicie las wywrócony, mało jest drzew, które w kępie 20,30-arowej nie zostały wywrócone, natomiast parę metrów dalej nie ma skutków, co najwyżej pojedyncze połamane gałęzie – mówi Krzysztof Krupa: – Wichura rządzi się swoimi prawami. Trudno nawet nam przewidzieć dlaczego te obszary zostały zniszczone, a tamte nie.

– Sprzątamy las po nawałnicy, która wydarzyła się w zeszłym tygodniu – mówi Adam Kowalski: – Patrząc na las, to jest sporo tych uszkodzeń. Tu i kawałek dalej oddziały są praktycznie całe położone. Tutaj trochę tego lasu stoi, ale są miejsca, gdzie jest 100 procent zniszczeń.

– Drzewostany nie są połamane w jednym miejscu, tylko płatami – mówi Stanisław Mroczka, podleśniczy w Leśnictwie Witków: – Staramy się to jakoś uprzątnąć. Wiadomo, że czas nie jest naszym sprzymierzeńcem, bo to jest taki okres, gdzie drzewa są narażone na deprecjację. To znaczy, że drewno będzie gorszej jakości. Dochodzą choroby, typu sinizna, inne grzybowe, i drewno szybciej się psuje. Warunki także nam nie sprzyjają.

– Negatywnym skutkiem będzie na pewno to, że w lesie pojawią się dziury – mówi Paweł Zawiślak, nadleśniczy Nadleśnictwa Mircze: – Dziura w lesie to otwarte okno dla kolejnych wiatrów. Wtedy ten wiatr wchodzi niżej do lasu, nie ślizga się po koronach i jest narażony na tego typu wiatrołomy. Te miejsca, w których w tym roku są największe szkody, w poprzednich latach były nawiedzane przez kornika. Tam był ten las przerzedzony i to spowodowało, że wiatr wchodził niżej i robił większe szkody. Na pewno ucierpiały ptaki, które w tym okresie mają przecież lęgi. Połamane i powywracane gniazda to duża szkoda. Na ssaki raczej to nie wpłynęło. Nawyłamywało nam głównie drewna sosnowego. Drewno sosnowe przy tych warunkach w ciągu dwóch, trzech tygodni będzie siniało, obniży się jego klasa i wartość. Zależy nam na tym, żeby zrobić to jak najszybciej, żeby jak najwięcej udało nam się odzyskać po tym kataklizmie. Po uprzątnięciu, kolejnym etapem będzie odnowienie tego lasu. Myślę, że w przyszłym roku powinien już tam szumieć nowy las. Na niektórych powierzchniach może nam się pojawić odnowienie samorzutne, wtedy będzie to trwało trochę dłużej. Na odnowienie naturalne poczekamy dwa, trzy lata.

– Co dla jednym organizmów jest prawdziwym kataklizmem, dla innych jest dobrodziejstwem. Niestety, taka jest natura. Przyroda jest bezwzględna – mówi Krzysztof Krupa: – Dla ptaków, dla awifauny skutki są bardzo przykre. Dojdzie do utraty wielu lęgów. Wiele ptaków, które spadnie na ziemię z wysokich gniazd, jest stracona. Ale tym będą się żywić lisy i liczne drapieżniki, które znajdą w tej chwili obfitość pożywienia. Przyroda nie znosi próżni.

– Tereny zakazu wstępu obowiązują praktycznie na całym terenie Leśnictwa Tuczapy i na części Leśnictwa Tarnoszyn – mówi Paweł Zawiślak: – Tam są wyznaczone trzy kompleksy, na których te szkody powstały. Nie wchodzimy do lasu, ponieważ zrobiło się strasznie niebezpiecznie. Część drzew jest złamanych, podpartych. Nie wiadomo kiedy to się oberwie, wywróci. Część jest poderwanych. Pada deszcz, ziemia jest rozmoknięta, drzewa same się przewracają. W tej chwili wejście do lasu to duże niebezpieczeństwo.

Zakaz wstępu na terenie leśnictwa Tuczapy obowiązuje aż do końca roku, w leśnictwie Tarnoszyn – do 31 lipca.

AlF (opr. DySzcz)

Fot. nadesłane

Exit mobile version