Nie możemy stracić czujności – apeluje środowisko medyczne, które z niepokojem obserwuje zjawisko poluzowania zachowań społecznych. Statystyki pokazują, że do pokonania koronawirusa jest jeszcze daleka droga. Codziennie liczba zachorowań jest na podobnym poziomie.
CZYTAJ: 407 nowych przypadków zakażenia koronawirusem, w tym 9 z województwa lubelskiego
Nagminnie łamane są obostrzenia sanitarne. Przestajemy nosić maseczki w sklepach czy komunikacji miejskiej. – Przestrzeganie tych restrykcji jest kluczowe tam, gdzie występują skupiska ludzi – mówi w rozmowie z Radiem Lublin Magdalena Kaproń z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie. – Niesie to ze sobą olbrzymie ryzyko. W takim miejscu, jeżeli trafi się jedna osoba chora, to za chwilę może pojawić się ognisko, z którego następnego dnia możemy mieć kilkanaście zachorowań, kolejnego kilkadziesiąt, a później kilkaset. Nad taką sytuacją będzie bardzo trudno zapanować. Od naszego zachowania zależy, jak to się wszystko rozwinie – dodaje.
CZYTAJ: Prof. Tomasiewicz: W nieprzestrzeganiu zasad tkwi największy problem
– Epidemia nadal trwa – twierdzi Anna Guzowska, rzecznik prasowy Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego numer 1 w Lublinie. – Tych zakażeń relatywnie jest więcej w naszym województwie, niż przed kilkoma tygodniami. Pamiętajmy, że noszenie maseczek jest obowiązkiem w zamkniętych przestrzeniach publicznych. Jeżeli jesteśmy młodzi, silni i przekonani o tym, że choroba COVID-19 nas nie dopadnie, to spójrzmy na staruszkę w autobusie czy na ekspedientkę w sklepie, która jest od nas starsza. Nienoszenie maseczek jest wyrazem egoizmu. Oznacza, że nie liczymy się ze zdrowiem osób, które spotykamy na swojej drodze. Chorując bezobjawowo możemy być zagrożeniem dla tych osób – dodaje.
CZYTAJ: Koronawirus w regionie. Dane z 16 czerwca
– Koronawirus to bardzo silne przeżycie, niemniej jednak krótkie – zaznacza psycholog Ireneusz Siudem. – Te 3 miesiące tak naprawdę są niczym w porównaniu z wieloma latami różnego rodzaju przyzwyczajeń. To jest jeden problem i jedna strona tego medalu. Druga jest taka, iż w każdym z nas zawsze jakaś restrykcja, ograniczenie prędzej czy później rodzi bunt, a on może się wyrażać na różne sposoby. Chociażby w manifestacji tego, że ktoś ostentacyjnie zdejmie maseczkę albo będzie spotykał się z ludźmi. Wszystko po to, by pokazać, że danej osobie już nic nie grozi. Z punktu widzenia psychologicznego, często jest to pewna forma reakcji obronnej, czyli takiego zaprzeczania. Takie stwierdzenia mają na celu to, żebyśmy zapomnieli i chcielibyśmy, żeby to wszystko było już za nami i, żebyśmy mogli żyć w miarę normalnie – dodaje.
– Maseczka nie jest dekoracją, która powinna zasłaniać nam tylko brodę – podkreśla Kaproń. – Musimy mieć zakryte usta oraz nos. Jeżeli są to maseczki jednorazowego użytku, to po użyciu wyrzucajmy je. Apelujemy o to, by te maseczki nie lądowały na chodnikach, trawie. Do tego służą pojemniki na odpady zmieszane. Maseczki wielokrotnego użytku należy sukcesywnie prać. Wtedy będą dobrze spełniać swoją rolę. Chronią one nas w różny sposób. Przede wszystkim wirusy, które mogą być obecne na jakiś powierzchniach, na palcach czy dłoniach, to nie jesteśmy w stanie ich bezpośrednio przenieść do nosa oraz ust. Zdarza się, że tych okolic dotykamy wielokrotnie w przeciągu dnia – dodaje.
Maseczki są konieczne w miejscach zamkniętych w przestrzeni publicznej między innymi w sklepach, kościołach, komunikacji, urzędach, w restauracjach dopóki nie zostaniemy obsłużeni.
Fot. pixabay.com