Polacy coraz rzadziej stosują izolację. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez SW Research, ten środek bezpieczeństwa stosuje obecnie jedynie 51%, a jak wynika z prognoz, odsetek ten będzie spadał.
CZYTAJ: Prof. Tomasiewicz: W nieprzestrzeganiu zasad tkwi największy problem
Co 3 Polak w czasach koronawirusa planuje urlop wypoczynkowy, a 49% spotyka się z coraz większą grupą osób. Jak twierdzą eksperci, jest to efekt oswojenia się z zagrożeniem, ale jedynie na własnym podwórku. – Mamy dwie niemalże na równi podawane objawy związane z wyjazdem na urlop – mówi w rozmowie z Radiem Lublin wiceprezes agencji SW Research, Piotr Zimolzak. – Przede wszystkim wzrost cen (54%) oraz zarażenie się koronawirusem (50%). Można powiedzieć, że mają one tę samą siłę, jeżeli chodzi o generowanie strachu. To też pokazuje, że lokalnie tego wirusa się już nie boimy, a jeżeli chodzi o wyjazdy, to tam już mamy obawy, że spotkamy się z jakimś nieznajomym i z większą grupą osób – dodaje.
CZYTAJ: Dr Małgorzata Artymiak: Wraz ze zdjęciem maseczek zdjęliśmy całą czujność
– Oswajamy się z tym zagrożeniem. Mniej się boimy, ale też jesteśmy po prostu zmęczeni. Każdy z tych czynników zmniejsza naszą czujność społeczną – tłumaczy psychoterapeuta Centrum Pomocy Psychologicznej i Psychoterapii w Lublinie, Małgorzata Marcinkowska. – Z jednej strony oswoiliśmy nową sytuację, w zasadzie dotyczy to każdej sytuacji w naszym życiu. Ważne jest też to, że części z nas tak bardzo bezpośrednio ta sytuacja nie dotknęła. Jest wiele osób, które nie zetknęły się z chorym, nie były świadkiem sytuacji, w której ktoś był na kwarantannie, więc można by powiedzieć, że zagrożenie troszkę się oddaliło w naszej wyobraźni – dodaje.
Z badań wynika także, że Polacy łatwo poddają się medialnym doniesieniom. – Bardzo szybko reagowaliśmy na doniesienia zarówno o obostrzeniach, jak i o ich znoszeniu. Nazywamy to barometrem i wydaje się, że jest on dość czuły – podkreśla Zimolzak. – Można powiedzieć, że na początku epidemii Polacy bali się przede wszystkim o zdrowie swoje i swoich najbliższych. Zmiana przyszła w zasadzie na przełomie kwietnia i maja, kiedy to zaczęto ogłaszać, że epidemia będzie nam towarzyszyć jeszcze przez długie miesiące, ale trzeba się do niej przyzwyczaić. Zaczęto wtedy odmrażać gospodarkę i to zaczęło Polaków napawać dużym optymizmem. W związku z tym to jakoś spotęgowało otwieranie się społeczeństwa na korzystanie z dobrodziejstw usług, sklepów, publicznych parków – dodaje.
– Zniesienie obostrzeń sprawia, że się mniej dyscyplinujemy – stwierdza Marcinkowska. – Kiedy w sklepie, w którym zwykle robię zakupy, zniknęła taśma zaznaczająca odległość pomiędzy klientami, to tak naprawdę decyzja o tym czy się przybliżę, czy nie jest już po mojej stronie. Wobec czego, rozluźnienie rygorów zewnętrznych, sprawiło, że musimy osobistą odpowiedzialność uruchomić. Niektórzy tego nie robią. Można powiedzieć, że osoby bardziej odpowiedzialne będą nadal się stosowały do zaleceń – dodaje.
Z badań przeprowadzonych przez SW Research wynika również, że maleje liczba osób, która stosuje środki ochronne. – Maleje odsetek osób, które wskazują podstawowe środki ochrony, czyli częste i dokładne mycie rąk, korzystanie z maseczek i płynów dezynfekujących – twierdzi Zimolzak.
Epidemiolodzy przypominają jednak, że epidemia koronawirusa nie minęła, a izolacja, trzymanie dystansu społecznego, a także noszenie maseczek, znacznie zmniejsza ryzyko zakażenia. Tylko dziś (21.06) rano Ministerstwo Zdrowia potwierdziło 296 nowych przypadków zakażenia koronawirusem, z czego 5 pochodzi z województwa lubelskiego.
CZYTAJ: MZ: 296 nowych przypadków koronawirusa, 5 z woj. lubelskiego. Nie żyją 3 kolejne osoby
EwKa / opr. PaW
Fot. pixabay.com