Przełom maja i czerwca to pracowity okres w życiu pszczół, a co za tym idzie także dla pszczelarzy. Właśnie w tym czasie ma miejsce pierwsze miodobranie – złożony proces pozyskiwania miodu, którego jakość zależy od umiejętnej hodowli, ale też wielu czynników zewnętrznych.
W tym pracowitym czasie odwiedziliśmy gospodarstwo pszczelarskie w miejscowości Mokrelipie w gminie Radecznica. O pracy pszczelarza mówi właściciel gospodarstwa, Marian Śliczniak: – Kończy się pożytek na rzepaku, czyli trzeba trochę odwirować miodu, przewozić pasieki, także rzeczywiście jest to intensywna praca – podkreśla.
Jaki to jest czas dla pszczelich rodzin, ten przełom maja i czerwca? – To jest intensywny rozwój. Wszystkie siły na pokład! Tu w takim odkładziku jest około dziesięciu tysięcy pszczół. W tym roku miody mają posmak rzepaku, przynajmniej tu u nas, na Roztoczu. Co trzecie pole było żółte, dlatego pszczoły poleciały jednak na ten kwiat. W tym roku to miód rzepakowy jakby góruje nad pozostałymi. Jest troszeczkę majowego, innego, ale to mają ci pszczelarze, u których nie ma w pobliżu rzepaku – tłumaczy Marian Śliczniak.
Co miód, to inna receptura, inne smaki? – My w pasiece staramy się, żeby co roku było tak około ośmiu, dziesięciu miodów odmianowych, dlatego pasieki muszą być mobilne. Dzisiaj, jutro będą już przewożone na akacje, ewentualnie na pożytek lipowy, czyli będzie to już trzeci miód. Później gryka, fasola, facelia wcześniej w spadzie, czy to liściasta, czy nawłociowy miód. Także każdy miód ma inne przeznaczenie i gdyby rzeczywiście tak stosować leczniczo, to warto je znać – opowiada Śliczniak. – Ten nektar jest przekazywany kilka razy. Pszczoła pszczole oddaje i każda coś dodaje swojego, uszlachetnia i dopiero jak jest dojrzały, składa do komórki. Takie dojrzewanie miodu to około dwóch, trzech dni – dodaje.
Jakie są czynniki wpływające na ilość i jakość miodu? – Na pewno pogoda, bo jeżeli będzie padać deszcz, to nawet nam się nie chce wychodzić, a co dopiero pszczółkom. Na pewno siła rodziny, zdrowa rodzina. Pożytki, jakie mamy wokół. Także to wszystko zależy od tego, jak będziemy szukać tych pożytków i jak damy pszczołom szansę popracować – wtedy zobaczymy, co z tego wyniknie – mówi Irena Śliczniak.
Jaki wpływ mają pszczoły na tworzenie miodu i na Państwa gospodarstwo? – W naszym ogrodzie na pewno są pszczoły, jak widać i słychać. Natomiast są nam bardzo potrzebne do zapylania. Przykładowo te ogórki. W tej chwili już mamy piękne owoce. Już zjadamy swoje ogórki, bez żadnej chemii, bez niczego. One sobie wlatują do tego małego tuneliku, szukają kwiatka i zapylają. Wtedy mamy owoc. O tej porze można mieć ogórki, ale żeby były, to faktycznie są potrzebne pszczoły. Jeżeli tego kwiatuszka nie zapyli pszczółka, to ogórek się nie wykształci – wyjaśnia Irena Śliczniak.
Czy dla Pana to brzęczenie pszczół jest trochę jak muzyka? – Ten śpiew uspokaja. Ja tylko otworzę ul i wiem, co się dzieje: czy pszczółki się cieszą, czy są wesołe, czy mają wszystko, czy mają pokarm. Kiedy brakuje pokarmu, to też jest inny śpiew – odpowiada Marian Śliczniak. – Co jest jeszcze ważne u pszczół? Jest tak zwana wierność kwiatowa. Jeżeli jedna rodzina pszczela zaczyna dzisiaj odwiedzać kwiaty na przykład rzepaku, to będą je odwiedzać przez trzy tygodnie, aż przestaną kwitnąć. Choćby najlepsza roślina kwitła dwa metry obok, nie polecą tam. U ludzi trochę inaczej jest, nie? Tutaj jest wierność i człowiek może być pewny, że jeżeli wywozi pszczoły na rzepak, to zapylą rzepak, jeżeli na grykę, to grykę. Tu możemy kierować rozwojem, a nawet zapylaniem – dodaje.
Pszczoły mają krótkie, bardzo pracowite życie. – Tak jest. 35 dni do 40 i biedne spracowane odchodzą – wyjaśnia Marian Śliczniak.
Albertowi Einsteinowi przypisuje się słowa, że gdy zginie ostatnia pszczoła, człowiekowi pozostaną cztery lata życia. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat populacja pszczół na świecie zmniejszyła się, jednak liczne akcje edukacyjne, między innymi sadzenie łąk kwietnych, mają na celu odwrócenie tej tendencji.
AlF / WT
Fot. Aleksandra Flis