Ulewne deszcze wyrządziły duże szkody w gminie Wisznice w powiecie bialskim. Nad ranem straż pożarna zakończyła usuwanie wody z piwnic i posesji.Wśród najbardziej poszkodowanych są między innymi plantatorzy leczniczych rumianków. Niektórzy oceniają, że ulewy zniszczyły całe uprawy.
– Intensywne opady, jakie miały miejsca w ciągu 3 ostatnich dni stwarzały zagrożenie mienia i życia mieszkańców – mówi w rozmowie z Radiem Lublin zastępca wójta gminy Wisznice, Krzysztof Biełuszka. – Wszystkim mieszkańcom, którzy zgłaszali się do nas czy do Ochotniczej Straży Pożarnej, staraliśmy się pomagać. Zadysponowaliśmy wszystkie jednostki OSP z terenu gminy oraz cały sprzęt pomagający czy wspomagający prace strażaków. Mieliśmy również wsparcie żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej. Praca ta głównie polegała na pomocy mieszkańcom w usuwaniu wody, która znajdowała się w piwnicach, garażach. Udrażnialiśmy również przepusty – dodaje.
– Wygląda to bardzo nieciekawie – opowiada o swojej plantacji rumianku jeden z rolników. – Normalnie powinno dojrzewać to przynajmniej około tygodnia. Teraz ulewy to wszystko przygniotły. Woda stanęła i to się zaczyna parzyć, osypywać. Nie da się wjechać na pole sprzętem, bo się grzęźnie. Co się stanie z tym rumiankiem? Myślę, że może jakąś niewielką część uratujemy, tam gdzie da się wjechać. Reszta jest do likwidacji. To już nie będzie miało żadnej wartości rynkowej. W sumie mamy około 15 hektarów, to zebraliśmy do tej pory około 4 hektary. Może jeszcze uda się 2-3 i koniec. Nie zastanawiałem się jeszcze nad tym, czy będę ubiegał się o jakąś pomoc. Do ziół raczej nie mamy żadnej pomocy. Firmy nie chcą ubezpieczać ziół. Finansowo, tak jak u mnie, na całym gospodarstwie, gdzie mamy ponad 20 hektarów ziół, to szacuje, że w tej chwili mam jakieś 150 tysięcy złotych do tyłu – dodaje.
– Teraz możemy śmiało stwierdzić, że osoby, które mają zioła to na pewno straty poniosły i myślę, że w skali kilkudziesięciu procent. Pewnie w niektórych przypadkach nawet 100% – zaznacza Biełuszka. – Ten rumianek, który jest już wykoszony, jest w trakcie procesu przetwarzania, czyli jest złożony na kozły, prawdopodobnie w ogóle nie będzie możliwy do wymłócenia. Jeśli chodzi o rumianek, który jeszcze rośnie, przewiduję, że to będzie kilka dni kolejnych, w których nie będzie można wjechać na pole i nawet zebrać tego plonu. Trudno mi powiedzieć o wsparciu. Jeżeli wojewoda lubelski zakwalifikowałby to w kategoriach klęski, to wtedy moglibyśmy mówić o pomocy rządowej. Na tę chwilę wsparcie na poziomie gminy i naszych możliwości, pewnie ograniczałoby się do umorzenia podatku, raty podatku rolnego lub odroczenia spłaty – dodaje.
– Zioła stanowią u mnie 1/3 powierzchni – zaznacza jeden z rolników, który gospodaruje na 60 hektarach. – W tym roku mam 27 hektarów rumianku. Skosiłem na powierzchni 20 hektarów i niesprzyjające warunki, spowodowały, że ten rumianek nie nadaje się do dalszej obróbki. Zrzucam go z kozłów i będzie na próchnicę. Cały nakład i roczne oczekiwania na dochód spełzło na niczym. Są tylko straty. Rumianek wyjątkowo się urodził, ponieważ było powyżej 100 kozłów na hektarze. Kozły to są konstrukcje służące do suszenia na wolnym powietrzu. Z takiego 1 kozła jest około 10 kilogramów rumianku, czyli miałbym około 1 tony zioła w cenie 9 złotych razy 20. To jest 180 tysięcy. Tyle straciłem – dodaje.
Urząd Gminy Wisznice rozpoczął przyjmowanie wniosków od poszkodowanych plantatorów o przyznanie pomocy. Pozostała powołana dziś (25.06) komisja do szacowania strat w uprawach rolnych. Jak poinformowała Polskie Radio Lublin rzeczniczka prasowa wojewody lubelskiego Agnieszka Strzępka, do Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie nie wpłynęły jeszcze żadne wnioski o przyznanie pomocy. Dlatego decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.
Spore straty ponieśli też plantatorzy truskawek oraz rolnicy uprawiający zboża.
MaT / opr. PaW
Fot. Małgorzata Tymicka