W Polsce działa jeszcze blisko 15 cyrków, które wykorzystują w swoich przedstawieniach zwierzęta. Do najbardziej znanych należą: Cyrk Zalewski, Cyrk Korona i Cyrk Arena. Ogólną liczbę zwierząt w cyrkach szacuje się na około 250 osobników. W ostatnich latach przetrzymywano w nich m.in. słonie, lwy, tygrysy, ale także wielbłądy, foki czy krokodyle.
– To jednak, co wciąż zapewnia niektórym z nas rozrywkę, niekoniecznie jest zabawne dla zwierząt. Zwierzęta, czy to są konie, wielbłądy, lwy, nie są stworzone do tego żeby być wożone dzień w dzień z miejscowości do miejscowości i być pokazywane przy huczącej muzyce oraz światłach stroboskopowych. Praktycznie wszyscy naukowcy się zgadzają z tym, że zwierzęta w warunkach cyrkowych nie mogą mieć zapewnionych odpowiednich warunków więc po prostu nie mogą po prostu być tam szczęśliwe, czy zdrowe – tłumaczy dostępny dziś jedynie telefonicznie koordynator kampanii „Cyrk bez zwierząt” Paweł Frańczuk z Fundacji Viva!
– Nasza organizacja zajmuje się cyrkiem współczesnym. Jest to gałąź cyrku, która stawia przede wszystkim na kreatywność ludzi, odchodzi od pokazów arenowych, pokazów ze zwierzętami. Cyrk potrafi być piękny w każdej formie. Naszym zdaniem męczenie zwierząt przez kogokolwiek, gdziekolwiek, w jakikolwiek sposób jest złe – mówi Jakub Szwed z Fundacji Sztukmistrze.
– Sztuczki wykonywane przez cyrkowe zwierzęta są efektem lęku przed byciem ukaranym. Cała tresura przebiega w atmosferze ogromnego strachu i cierpienia. Stosowane są między innymi przemoc fizyczna, np. bicie przedmiotami, jak i czasowe głodzenia – mówi koordynatorka kampanii „Cyrk bez zwierząt”, Maja Jaryczewska z Fundacji Otwarte klatki. – Zwierzęta w warunkach cyrkowych nie mają praktycznie żadnych możliwości by zaspokajać swoje naturalne potrzeby. Dla przykładu: słonie w naturze potrafią przemierzać nawet do 60 km dziennie. W cyrku jest to całkowicie uniemożliwione i w połączeniu z tresurą pełną stresu i cierpienia, występami, ciągłym transportem – często w okropnych warunkach, zwierzęta popadają w skrajne stany psychiczne. Najczęściej jest to stereotypia – zachowania stereotypowe objawiają się bezcelowym kołysaniem się – dodaje.
– Zdecydowanie tresura jest jednym z głównych aspektów, którym się przeciwstawiamy. Cyrkowcy bardzo pilnują żeby nikt nie zobaczył jak ona wygląda, bo wiedzą, że wtedy nikt by do cyrku nie poszedł i nie chciałby oglądać jej owoców. Zwierzęta, w szczególności te dzikie i egzotyczne, po prostu trzeba złamać przemocą żeby zaczęły się słuchać człowieka, żeby przestały być groźne – mówi Paweł Frańczuk. – Nie ważne jest to, czy dany lew czy inne zwierzę zostało złapane z sawanny, czy urodziło się w hodowli, to jest nadal dzikie zwierzę. Nie można tu mówić o żadnym oswajaniu, czy innych takich procesach, bo to procesy, które na przykładzie psów – trwają tysiące lat. Więc to, że cyrki czasem mówią, że to jest trzecie pokolenie zwierząt, które są wykorzystywane w cyrku i one się tam super czują, niestety nie ma nic wspólnego z faktami naukowymi – dodaje.
– Nasza wizja cyrku, to cyrk, który pozwala na bardzo różnorodne sposoby ekspresji. Akrobatyka, żonglerka, ekwilibrystka, można powiedzieć tradycyjne cyrkowe dziedziny, łączą się tutaj ze sztukami tzw. Flow Arts do których zaliczamy chociażby pokazy ogniowe, taniec z hula hop, iluzję optyczną. Myślę, że w tym właśnie leży siła cyrku, że przez efekt pewnego zachwytu, zobaczenia rzeczy, które wydają się niemożliwe, mamy atencję widza, która pozwala nam na przetransferowanie emocji bądź treści – mówi Jakub Szwed.
Władze Lublina zadeklarowały 4 lata temu, że nie będą udostępniać miejskich nieruchomości cyrkom, w których występują żywe zwierzęta. Ratusz zapewnia, że ta deklaracja wciąż jest aktualna. – Cyrkowcy wciąż jednak mogą dogadywać się z właścicielami prywatnych nieruchomości, na które władze Lublina nie mają już wpływu – uzupełnia Monika Głazik z biura prasowego lubelskiego ratusza.
Większość informacji dotyczących stanu cyrków ze zwierzętami w Polsce, możemy znaleźć na stronie cyrkbezzwierzat.pl/. Wspierając tzw. nowy cyrk, czyli cyrk bez zwierząt, warto śledzić lubelską Fundację Sztukmistrzów.
EwKa / SzyMon
Fot. pixabay.com