Trwa usuwanie skutków czwartkowej nawałnicy, która przeszła przez Zamojszczyznę. Zniszczeniu w samym tylko powiecie tomaszowskim uległy 24 budynki mieszkalne i 11 gospodarczych. Największe straty odnotowano w gminie Tyszowce, ale ucierpiały też sąsiednie gminy: Ulhówek i Łaszczów.
Tak nadejście nawałnicy wspomina Marianna Piwko z miejscowości Klątwy w powiecie tomaszowskim. – Pojawiła się nagle ogromna chmura deszczu. Tyle tylko, że zdążyłam uciec do domu. Ale tak się przestraszyłam, że nie pamiętam, co się działo potem. Przeżyłam już 81 lat i widziałam różne nawałnice. Ale takiego zdarzenia w życiu nie miałam.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Gmina Tyszowce po nawałnicy
– Przyszła chwila i nie ma dachu. Mama mieszka sama, dlatego przyjechaliśmy tutaj i wszystko sprzątamy – mówi Teresa Bezpalko, córka pani Marianny.
– Najpierw szła ciemna chmura, a później nie było nic widać. Nie można było dostrzec stodoły, tak czarno było. Świerk i tuje zostały wyrwane, śliwki złamane na połowę. Na garażu zawisło drzewo. Dobrze, że ten świerk nie upadł na dom, bo gdyby tak się stało, dom by nam poszedł – opowiada jedna z mieszkanek miejscowości Czartowiec-Kolonia.
CZYTAJ: Po nawałnicy w powiecie tomaszowskim: „Sytuacja jest niezwykle trudna”
– Koło naszego sąsiada urwało dach. A u nas przeszło tylko po polu i tylko pszenicę trochę wytłukło. Szło pasami. Wszyscy się schowali do piwnicy, bo każdy się przeraził – mówi Kinga z Czermna.
– Dach sąsiadów wylądował u nas na dachu, a nasza trampolina znalazła się u sąsiadów. Okno jest uszkodzone, a cały mur zbity. Zalało nam kuchnię i korytarz; wszystko. Nie mamy światła, bo pozalewało podwieszany sufit – mówi pani Jolanta z Tyszowiec. – Będziemy jakoś łatać to wszystko. Trzeba praktycznie zrobić nowy dach.
CZYTAJ: Powiat tomaszowski po nawałnicy: 21 zerwanych lub uszkodzonych dachów
– To, co dotknęło w czwartek naszą gminę, tego najstarsi mieszkańcy nie pamiętają. Przy kościele zostały z korzeniami wyrwane 150-letnie lipy – mówi Andrzej Podgórski, burmistrz Tyszowiec.
– Takie nawałnice nie zdarzają się często. Występują z reguły lokalnie. A tutaj rozmiar zniszczeń jest bardzo duży. Takie zdarzenia dotykają nasze tereny raz na kilka, kilkanaście lat. To nie jest częste zjawisko – stwierdza st. bryg. Mirosław Michoński, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Tomaszowie Lubelskim. – Skutki żywiołu są bardzo poważne, bo obiekty, które mają po kilkadziesiąt lat, zostały uszkodzone. Wcześniej wytrzymywały wiatr i ulewy, a teraz były to wyjątkowo silne zjawiska.
– Ludzie stracili swój, ciężko wypracowany dobytek. Mimo tego, że działania państwowej i ochotniczej straży pożarnej, ale także najbliższych sąsiadów, były bardzo szybkie – bo tam, gdzie dotarliśmy były już założone plandeki na tych budynkach – to zanim założono te plandeki, stropy zaczęły przeciekać. Mieszkania są pozalewane. Ludzie są w bardzo dużej depresji. Zwykle nikt nie spodziewa się takich sytuacji, a jeśli się z tym zetknie, to przez chwilę na pewno jest bezradny – mówi starosta tomaszowski, Henryk Karwan.
Powiaty – tomaszowski, zamojski i hrubieszowski, które ucierpiały w wyniku nawałnicy – odwiedził wojewoda lubelski Lech Sprawka. – Chcę dokładnie poznać skalę zniszczeń w tym regionie oraz ustalić, w jaki sposób możemy pomóc mieszkańcom – mówi Lech Sprawka. – Po tych ostatnich nawałnicach najszybszą formą pomocy jest zapomoga w wysokości najczęściej około 6 tysięcy złotych. A później dalsza pomoc państwa w celu odtworzenia pierwotnego stanu budynków.
Mimo ogromnego rozmiaru strat nikt nie ucierpiał. Według prognoz możliwe jest ponowne wystąpienie burz, dlatego strażacy cały czas zabezpieczają poszczególne obiekty mieszkalne, a w dalszej kolejności także gospodarcze i przemysłowe.
AlF / opr. ToMa
Fot. Aleksandra Flis