Zwiększająca się populacja tarcznika niszczyciela spędza sen z powiek plantatorów Powiśla Lubelskiego. To szkodnik, który może powodować olbrzymie straty w sadach.
– To niestety już się dzieje – przyznają sadownicy z terenu gminy Łaziska: – W okolicy atakuje solidnie. Całą plantację mi zniszczył. Robi się taka czerwona skórka i drzewa usychają.
– Tarcznik to nowość. Zwalczamy tego szkodnika od dwóch sezonów – mówi Kamil Jaśkowski prowadzący 12-hektarowe gospodarstwo sadownicze: – Problem polega na tym, że mamy mało dostępnych środków, które zwalczają tego szkodnika, a jego populacja zwiększa się z roku na rok. Tarcznik objawia się w ten sposób, że na jabłkach pojawiają się małe, czerwone kropki i to jabłko nie nadaje się już na rynek konsumpcyjny.
– To niestety szkodnik, który w ostatnim okresie bardzo się nasilił – mówi Paweł Suchowolak, kierownik Powiatowego Zespołu Doradztwa Rolniczego w Opolu Lubelskim: – Niestety, ale głównie jest to spowodowane sadami ekologicznymi, brakiem ochrony, a co w tym wszystkim najgorsze, że na ten moment nie mamy żadnego środka zarejestrowanego na tego szkodnika. Wiem, że są prowadzone badania przez Uniwersytet Przyrodniczy w Lublinie, i to na terenie gminy Łaziska. Bardzo liczę na to, że już w niedalekiej przyszłości preparaty na zwalczanie tego szkodnika będą zarejestrowane.
– Ten szkodnik tak naprawdę jest już u nas od jakiegoś czasu, ale prowadzi ekspansję i musimy sobie z nim radzić, biorąc pod uwagę to, że stanowimy ten rejon sadowniczy, można powiedzieć trzeci w Polsce – mówi Karol Grzęda, wójt gminy Łaziska: – Nie możemy dopuścić do tego, żeby szkodniki czy choroby w jakiś sposób zdominowały naszą produkcję. Mam wielki szacunek do Wydziału Etymologii Uniwersytetu Przyrodniczego, że prowadzi te badania na naszym terenie i za wszelką cenę chce nam pomóc, żebyśmy sobie poradzili z tym szkodnikiem.
– Problem występuje również na plantacjach porzeczki, śliwy, gruszy, maliny. W zasadzie w każdej roślinie. Jak widać, w okolicy drzewa usychają – mówi Kamil Jaśkowski.
– Niestety, jeśli chodzi o samą ochronę, to mamy trochę związane ręce, ponieważ jak wcześniej wspomniałem, nie mamy tych preparatów zarejestrowanych, ale możemy w jakiś sposób zapobiegać – mówi Paweł Suchowolak: – Jednym z takich działań jest stosowanie olejów, czyli taka – można powiedzieć – broń biologiczna, która w bardzo dużym stopniu zabezpiecza przed tym tarcznikiem. Musimy to robić w odpowiednim momencie, czyli te oleje parafinowe na ten moment musimy stosować naprawdę wczesną wiosną, kiedy ta zielona masa jest wykształcana. Działa to w ten sposób, że zakleja tego szkodnika i ten szkodnik po prostu w sposób biologiczny nam zamiera. Biorąc pod uwagę obecną sytuację, w tej chwili larwy tego tarcznika wychodzą. Co prawda my tych preparatów nie mamy zarejestrowanych, ale są preparaty zarejestrowane na inne szkodniki, które przy okazji mogą również zabezpieczyć przed tarcznikiem. Ten zabieg powinien być wykonywany w tej chwili. Niestety warunki nie pozwalają na to, ale w tej chwili te larwy zaczynają się poruszać i powinniśmy ten zabieg wykonać.
Specjaliści radzą by przede wszystkim obserwować swoje sady, a każdą wątpliwość konsultować z Lubelskim Ośrodkiem Doradztwa Rolniczego.
ŁuG (opr. DySzcz)
Fot. Łukasz Grabczak