Możliwe, że skansen w Holi zniszczeje do kolejnych wakacji. Burze, które przeszły nad tym regionem w ostatnich miesiącach uszkodziły i zalały budynki, które się w nim znajdują. Prowizoryczne zabezpieczenie nie rozwiązuje problemu, a koszt napraw to łącznie kilka milionów złotych.
– Na terenie obiektu jest zabytkowy wiatrak, chata, stodoła, która teraz jest w opłakanym stanie. Jedyne co nie zostało uszkodzone to kuźnia. To było jakieś tornado. Burzy, która zrobiła takie spustoszenie, nie było od 30 lat od kiedy opiekujemy się placówką – mówi w rozmowie z Radiem Lublin sekretarz Towarzystwa Miłośników Skansenu Kultury Materialnej Chełmszczyzny i Podlasia, Tadeusz Karabowicz. – Takie naprawienie skrzydeł w wiatraku to też jest faktycznie rekonstrukcja. Wszystko dlatego, że nie da się tego skleić. Zabezpieczania były prowadzone cały dzień. Śmiga została zdjęta, ponieważ zawisła na piorunochronie. W tej chwili odłamała się jeszcze jedna część, która prawdopodobnie była złamana, ale jakoś się trzymała. Też trzeba ją jakoś lekko zdjąć. To jest wysoko nad ziemią, więc strażacy użyli wynośnika i częściowo to zabezpieczyli – dodaje.
– Mocno wiało i padało, więc doszło tutaj do złamania skrzydła od wiatraka. Na chacie zostało zniszczone poszycie słomy – podkreśla Adam Dejneka, zastępca naczelnika Ochotniczej Straży Pożarnej w gminie Stary Brus. – Drzewo się przewróciło. Zjechały 3 jednostki OSP i zawodowa z Włodawy. My tymczasowo zabezpieczyliśmy to folią. Jest to sprawa dość kosztowna, ponieważ taki dach kosztuje kilka milionów złotych – dodaje.
– Chałupa pochodzi z 1914 roku i ma 2 izby – opowiada Karabowicz. – W chałupie jest najpiękniejszy zbiór. Ona odtwarza w sposób bardzo naturalny to, jak ludzie mieszkali na tym terenie przed I wojną światową i przed wygnaniem przez front na wschód. Widzimy zniszczenie, czyli totalnie zalane ściany, które w tej chwili jeszcze wysychają. Podłoga w dużej izbie jeszcze nie wyschła. Odłuszczyła się ta glina. Ten dom jest pobielony właśnie białą gliną. To wszystko spadło i z sufitu oraz ścian. Jest to po prostu tragedia. Zasłoniliśmy to początkowo foliami, żeby nie nalało się na eksponaty. Niestety zniszczeniu, tak jak mówiłem, uległa ściana i podłoga – dodaje.
Niezbędna jest jak najszybsza konserwacja? – Tak – zaznacza Karabowicz.
– Co roku w ostatnią niedzielę lipca organizowaliśmy jarmark. Wcześniej przed tym wydarzeniem zabezpieczaliśmy ten teren. Robiliśmy takie delikatne naprawy, remonty – zaznacza pełniący funkcję wójta gminy Stary Brus, Paweł Kołtun. – Teraz nie organizowaliśmy tego wydarzenia. Były burze, deszcze, grady. Zostało to wszystko zdewastowane bardziej, niż do tej pory. Zdemontowaliśmy, zabezpieczyliśmy, ale to nie rozwiązuje problemu. Jako gmina rozglądaliśmy się za możliwością pozyskiwania środków zewnętrznych, gdyż w budżecie na ten cel nie mamy aż takich pieniędzy. Wiadomo, że remonty takich obiektów to nie jest tania sprawa. Wymaga to ekipy fachowców. Rozmawiałem ze starostą, więc zobaczymy – dodaje.
– Kiedy to się dzieje w środku lata, gdzie wszystkie budżety są pozapinane, to jest niemożliwe, żeby uzyskać jakieś pieniądze – martwi się Karabowicz. – Nie wiadomo, jaka będzie zima. Jeśli będzie dużo śniegu, to strzecha, która jest nieprzykryta w całości, będzie totalnie przeciekała. Tutaj też nie wiadomo, jak ta folia długo wytrzyma – dodaje.
Dotychczasowe działania gminy w pozyskiwaniu środków zewnętrznych na odnowienie skansenu nie przyniosły rezultatu, a organizacja która opiekuje się skansenem wszystkie prace wykonuje społecznie. Możliwe, że bez zewnętrznego wsparcia skansenu nie da się uratować.
RyK / opr. PaW
Fot. Karolina Ryniak