Trwa remont rodzinnego domu profesora Wiktora Zina w Hrubieszowie. W Zinówce do końca lipca zostanie ukończona rekonstrukcja dachu z odtworzeniem oryginalnego pokrycia, czyli gontu. Wiktor Zin był uznanym architektem, pełnił też funkcję generalnego konserwatora zabytków, ale największą sławę przyniósł mu słynny program telewizyjny „Piórkiem i węglem”.
– Był bardzo wymagający, jeżeli chodzi o pracę. Natomiast był przekapitalnym, cudownym, wesołym człowiekiem – wspomina swojego ojca Szymon Zin, architekt i twórca filmowy. – Ojciec miał takie zdolności, które są w tej chwil niespotykane. Potrafił pisać prawą ręką jeden tekst, lewą inny i to jako lustrzane odbicie. To udawało się podobno jeszcze tylko Leonardowi da Vinci. Ja nie słyszałem o innym podobnym przykładzie – dodaje.
– W porównaniu do profesora byłem dzieckiem – mówi Tadeusz Gardyński, były sąsiad Wiktora Zina. – Pamiętam go właściwie tylko z „Piórkiem i węglem”. To jest coś pięknego, żeby trzema pociągnięciami piórka coś zrobić – dodaje.
– Moja babcia pamiętała jeszcze rodziców profesora Zina. Urodziła się ona w 1900 roku. To była bardzo porządna rodzina – opowiada Jadwiga Lewosz. – Pamiętam profesora, jak przyjeżdżał tu na wakacje. Spacerował po parku, podchodził do każdego, rozmawiał. Potrafił opowiedzieć każdy szczegół. Stoi to mieszkanko i mają tam chyba robić muzeum – Zinówkę – dodaje.
– Każdy z mieszkańców, kto przechodzi, cieszy się bardzo, że to muzeum powstaje. A przyjezdni są zaskoczeni, że tu jest dom profesora i coś się przy nim robi. Wszyscy bardzo ciepło i z wielkim entuzjazmem przyjmują prace, które trwają przy Zinówce – relacjonuje Izabela Zin, synowa Wiktora Zina. – Dom jest piękny, z duszą, ale jest w bardzo złym stanie technicznym. Wiadomo, że budynek niezamieszkały przez lata niszczeje bardziej. Są tu potrzebne ogromne nakłady, zarówno finansowe, jak i czasowe – dodaje.
– Dom został wybudowany w 1896 roku. To jest wspaniałe, cudowne miejsce, które ma wewnętrzny klimat prowadzący do tego, że człowiek zaczyna inaczej myśleć – opowiada Szymon Zin. – Zauważam, że bardzo dużo ludzi tu przychodzi. Zawsze starałem się utrzymać to w takim klimacie dobrego dworku miejskiego. Oczywiście dworek kojarzy się z tym, że są kolumny, ganek i tak dalej, ale to był specyficzny dworek, którego nie chciałbym zmieniać. Chciałbym zachować taką formę, jaką miał w czasie budowy.
– Chcemy, żeby osoby, które przyjadą do Zinówki, czuły się jak u babci. Żeby to nie było takie „przychodzimy do muzeum, nakładamy kapcie” – mówi Izabela Zin. – Chcemy tu organizować jakieś warsztaty. Na razie mamy zaimprowizowaną salę projekcyjną, gdzie wyświetlamy filmy z udziałem profesora. Mogą tu odbywać się spotkania, drobne odczyty, koncerty. Pomysłów jest wiele. Staramy się miejsce udostępnić wszystkim chętnym mieszkańcom i odwiedzającym. Przede wszystkim chcemy, żeby to miejsce żyło. Było fajnym miejscem spotkań, a nie budynkiem do odhaczenia – dodaje.
Po remoncie dachu Zinówka zostanie ponownie udostępniona dla gości. Po uzyskaniu dofinansowania kolejnym etapem prac będzie podbicie fundamentów, remont elewacji, wymiana stolarki okiennej i drzwiowej.
Właściciele Zinówki poszukują też ochotników do zrobienia inwentaryzacji domu profesora – każdy, kto może i potrafi podjąć się takiego zadania, może się zgłosić za pośrednictwem fanpage’a Zinówki na Facebooku.
AlF / WT
Fot. nadesłane