Konna Straż Ochrony Przyrody wizytówką Roztoczańskiego Parku Narodowego

20200710 131532 2020 07 10 191805

W leśniczówce Krzywe Roztoczańska Konna Straż Ochrony Przyrody oficjalnie rozpoczęła 37. akcję letnią. Złożone z przeszkolonych studentów ochotników konne patrole co roku pilnują porządku na szlakach Roztoczańskiego Parku Narodowego, a oprócz tego przez lata swojej działalności ochotnicy stali się jego wizytówką.

– Często słyszymy bardzo ciepłe słowa od ludzi – mówi Paweł Kołodziejczyk, strażnik RKSOP: – Jak się wyjeżdża na patrol do Zwierzyńca, wiele wycieczek chce sobie zrobić z nami zdjęcie, porozmawiać. Mówią, że nigdy nie widzieli takiej jednostki. Jesteśmy odbierani naprawdę sympatycznie.

– Nasza praca, wolontariat, polega na tym, że przez okres 3 miesięcy, od czerwca do września, patrolujemy Roztoczański Park Narodowy, kultywujemy tradycję kawaleryjską, jeździmy na różnego rodzaju rekonstrukcje – mówi Rafał Gontarczyk, komendant Roztoczańskiej Konnej Straży Ochrony Przyrody im. 25 Pułku Ułanów Wielkopolskich: – W Parku pomagamy przez upominanie, przypominanie panujących tu zasad, gdy ktoś się zgubi, pomyli szlak.

– Wyjeżdżając na patrol na obwodnicę, w Roztoczańskim Parku Narodowym spotkaliśmy pana – a to był wrzesień, grzyby, a grzybów tutaj nie wolno zbierać – który zobaczył nas nadjeżdżających konno – opowiada Paweł Kołodziejczyk: – W oddali leżało powalone drzewo. Pan odłożył koszyki za drzewem i zaczął się tam kłaść. Podjechaliśmy do tego pana. Pan wstał zza drzewa, otrzepał się elegancko i powiedział: „Panowie, zabłądziłem”. Spokojnie, wszystko jest pod kontrolą, za chwilę panu pomożemy. Oczywiście pan powiedział, że przyniósł grzyby z lasu, gdzie teoretycznie można było je zbierać. Najlepsze było to, że jak odjeżdżaliśmy, pan się za nami cały czas odwracał. Powiedziałem do kolegi, że coś jest nie tak. Odjechaliśmy kawałek, schowaliśmy się za drzewem, a z lasu wybiegła jeszcze pani z koszykami grzybów. Tak więc jest co robić, na pewno.

– Myślę, że upomnienie z ust ułana jadącego na koniu jest poważnym upomnieniem i odbierane jest poważnie – mówi Andrzej Tittenbrun, dyrektor Roztoczańskiego Parku Narodowego: – Jesteśmy dumni, że mamy tu własnych ułanów. Byłem przy narodzinach Roztoczańskiej Konnej, bo już pracowałem w Parku. Zaczęło się od grupy pasjonatów, którzy tutaj w pierwszej akcji dreptali pieszo po Parku, bo nie mieli koni.

– To przede wszystkim ogromna pasja, zaangażowanie wielu ludzi, które nie jest związane z żadnymi pieniędzmi – mówi Paweł Kołodziejczyk: – Jest masa ludzi – strażników, koleżanek z Akademickiego Ruchu Jeździeckiego, działających tu wiele lat przed nami. Wiele między nami zawiera się związków małżeńskich. Wspólna praca dla wspólnej idei łączy.

– Kandydatów na strażników mamy w tym roku ośmiu. Predyspozycje? Trzeba być wysportowanym, mieć charyzmę i kochać konie – mówi Rafał Gontarczyk.

– Gdy dowiedziałem się, że istnieje takie stowarzyszenie, to od razu zrodziła się myśl, by być takim wzorem ułańskim  na koniu – mówi Patryk Jarosz, kandydat do Roztoczańskiej Konnej Straży Ochrony Przyrody.

– Efekt tego wszystkiego, co tutaj dostajemy przez naszą wspólną pracę, to ta możliwość jazdy konno za darmo – mówi Paweł Kołodziejczyk: – Nie oszukujmy się, jazda konno jest drogim hobby. Idąc na studia marzyłem, żeby pojeździć konno, ale nie było mnie wtedy na to stać. Trafiłem do Akademickiego Klubu Jeździeckiego, z niego trafiłem do Roztoczańskiej Konnej i tam poznałem ludzi, którzy za swoją ciężką pracę przy zwierzętach mogą pojeździć konno.

Akademicki Klub Jeździecki, przy którym działa stowarzyszenie Roztoczańska Konna Straż Ochrony Przyrody, przez cały czas walczy o przetrwanie i kontynuowanie działalności. Można ich wspomóc m.in. za pośrednictwem serwisu patronite lub przekazując 1% podatku

AlF (opr. DySzcz)

Fot. Aleksandra Flis

Exit mobile version