W czasie obowiązywania ciszy wyborczej policjanci w całym kraju odnotowali 530 incydentów w związku z wyborami. Większość z nich dotyczyła zrywania plakatów i umieszczania na nich obraźliwych napisów – poinformowała w poniedziałek (13.07) st. asp. Wioletta Szubska z Komendy Głównej Policji.
W województwie lubelskim wybory prezydenckie przebiegły spokojnie. Od rozpoczęcia do zakończenia ciszy wyborczej policjanci odnotowali ponad 20 incydentów.
– Zdecydowana większość z nich dotyczy zrywania materiałów i plakatów wyborczych lub ich naklejania w trakcie ciszy wyborczej. Są to wykroczenia – mówi Renata Laszczka-Rusek z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Policjanci w naszym regionie nie otrzymali zgłoszeń o incydentach, które miałby wpływ na przebieg głosowania lub zagrażały prawidłowości przeprowadzenia wyborów.
W niedzielę (12.07) od godz. 7.00 Polacy głosowali w II turze wyborów prezydenckich. Od północy w piątek do zakończenia głosowania w niedzielę o godz. 21.00 obowiązywała cisza wyborcza.
Jak poinformowała st. asp. Wioletta Szubska z Komendy Głównej Policji, w związku z odbywającymi się wyborami do godz. 21.00 w niedzielę doszło do 530 incydentów, z czego 468 to wykroczenia, w tym 105 naruszenia ciszy wyborczej, 251 uszkodzeń ogłoszeń i 39 przypadków niedozwolonego umieszczania plakatów.
Policjanci odnotowali również 62 przestępstwa, jak np. udzielanie korzyści majątkowej w zamian za określony sposób głosowania, znieważenie prezydenta, niszczenie mienia.
Do incydentów dochodziło m.in. w Białymstoku, Krakowie, Wrocławiu i Katowicach, Bydgoszczy, Gdańsku i Kielcach. W większości były to drobne incydenty, głównie zrywanie czy zamalowywanie plakatów wyborczych.
Podczas trwania ciszy wyborczej nie wolno było prowadzić agitacji wyborczej, czyli publicznie nakłaniać lub zachęcać do głosowania w określony sposób. Oznacza to, że nie można było zwoływać zgromadzeń, organizować pochodów i manifestacji, wygłaszać przemówień czy rozpowszechniać materiałów wyborczych. Cisza wyborcza obowiązywała także w Internecie.
RL / PAP / SzyMon
Fot. archiwum