76 lat temu, 1 sierpnia 1944 roku, wybuchło Powstanie Warszawskie. Poprzedziła je akcja „Burza”, która miała uświadomić prącej na zachód Armii Czerwonej, że Polska ma swoją armię i rząd. Wielu żołnierzy w niej uczestniczących próbowało przedostać się do walczącej Warszawy. Zostali jednak zatrzymani przez Sowietów i trafili do niewoli.
– Podczas akcji „Burza” walczyliśmy o wolną Polskę, ale jak się okazało, historia potoczyła się inaczej – wspomina walczący w oddziale mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory”, podpułkownik Marian Pawełczak ps. „Morwa”. – Myśleliśmy, że AK-owcy pomogą oswobodzić kraj i Polska odrodzi się pod egidą rządu londyńskiego. Jednak Sowieci myśleli już, żeby Polskę opanować i założyć nam nową niewolę. Na to się nie zgadzaliśmy – dodaje.
– Akcja „Burza” miała na celu pokazanie siły Polskiego Państwa Podziemnego i walkę jego oddziałów z Niemcami, wycofującymi się przed Sowietami. Chodziło też o pokazanie, że tutaj jest armia i władza polska. Rozpoczęło się na Wołyniu walkami 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK. Następnie była operacja „Ostra Brama”, podczas której oddziały dwóch okręgów AK – Nowogródzkiego i Wileńskiego – wspólnie z Sowietami opanowały Wilno. Później były działania na terenach obecnej Polski Wschodniej, wtedy nazywanej Polską Lubelską, czyli Lubelszczyzna, Białostocczyzna i Lwów. Klęska Powstania Warszawskiego i krwawe wydarzenia, jakie miały miejsce przez 63 dni w Warszawie, spowodowało, że Akcja „Burza” została zakończona – opowiada historyk dr Piotr Gawryszczak..
– W Chodlu stał garnizon 50 Niemców. Zaatakowaliśmy ich. Akcja była ciężka. A generał Kazimierz Tumidajski (komendant Lubelskiego Okręgu AK) wydał opinię, że wlicza się ona w akcję „Burza” – wspomina Marian Pawełczak.
– Na Lubelszczyźnie w okresie od 20 do 29 lipca 1944 roku w akcji „Burza” wzięło udział około 20 tysięcy partyzantów . Militarnie założenia akcji zostały zrealizowane niemal w 100 procentach, bo cel został osiągnięty. Niemców wypędzono, odwrót został sparaliżowany i dozbrojono się – mówi doktor Janusz Kłapeć z Biuro Badań Historycznych IPN, Oddział Lublin.
– Na Lubelszczyźnie miało się okazać, czy Sowieci po wejściu na ten teren będą zachowywali się tak jak na Kresach, czy też może będą respektowali umowy międzynarodowe i to, że jest rząd Polski na emigracji – mówi Piotr Gawryszczak. – Jak się okazało, wspólne walki oddziałów partyzanckich z regularną Armią Czerwoną przeciwko Niemcom były chwalone przez sowieckich frontowych dowódców. Później jednak, kiedy przyszło NKWD, to polscy dowódcy byli internowani, wywożeni. Część oddziałów Armii Krajowej jeszcze próbowało wyruszyć na pomoc powstaniu. Jeśli jednak któryś z tych nich dotarł w okolicach Wisły, zostawał aresztowany – dodaje.
– Po wcześniejszych wspólnych walkach żołnierze 27. Wołyńskiej Dywizji AK, zostają przez Sowietów skierowani do obozu w Skrobowie i tam rozbrojeni – mówi Janusz Kłapeć. – Jak czytamy zapiski, wspomnienia czy pamiętniki, to ludzie niemal płaczą, bo broń zdobytą na wrogu musieli rzucić na stos i pójść do niewoli. Nie było też mowy, żeby iść na pomoc Powstaniu Warszawskiemu, które wybuchło 1 sierpnia. Skoro Lubelszczyzna była już wyzwolona, to siły AK były zdeterminowane, żeby iść na pomoc powstańcom – dodaje.
– Doszliśmy do Zalesia koło Chodla. Tam dowiedzieliśmy się, że wybuchło powstanie w Warszawie. Chcieliśmy pójść na pomoc kolegom. Chłopcy ściągnęli z wozów taborowych zdobyczne poniemieckie hełmy, wyczyścili je. Normalnie wyrzucaliśmy je, gdyż nie były potrzebne w terenie partyzanckim – opowiada Marian Pawełczak. – Partyzant leśny nie znosił żadnych hełmów, a w mieście byle cegła się oberwie od strzału, walnie w łeb i człowiek zginie niechlubnie. Trzeba więc okryć głowę. Ale goniec z polecenia generała Tumidajskiego nakazał wstrzymać próby jakiegokolwiek marszu na Warszawę, bo oddziały są rozbrajane i nie wiadomo, gdzie się ludzie podziewają – dodaje.
– Komendant „Zapora” pożegnał się z nami. Smutny powiedział „Koledzy, chyba będziemy musieli jeszcze zaznać niewygód, zimna, marszów, bo nie kroi nam się taka Polska, o jaką walczyliśmy” – wspomina Marian Pawełczak.
Jutro (01.08), w wielu miastach i miasteczkach regionu odbędą się uroczystości związane z 76. rocznicą wybuchu Powstania Warszawskiego oraz 76 rocznicy akcji „Burza” na Lubelszczyźnie. Między innymi w Lublinie, Zamościu, Biłgoraju czy Łęcznej. O godzinie „W”, czyli 17.00 zawyją syreny alarmowe.
CZYTAJ TAKŻE: Lubelskie obchody Narodowego Dnia Pamięci Powstania Warszawskiego i rocznicy Akcji „Burza” [PROGRAM]
PaSe / WT
Fot. wikipedia.org