Makietę przedwojennego Hrubieszowa w skali 1:200 tworzy jeden z mieszkańców miasta. Autor to regionalista i pasjonat lokalnej historii – Łukasz Krawczyk. Część pracy już za nim – ukończona jest wschodnia pierzeja Rynku, a obecnie powstaje kolejny fragment centrum, ze słynnymi kramami, czyli Sutkami Hrubieszowskimi.
– Zawsze zastanawiałem się, jak dane miejsce wyglądało wcześniej – mówi o swojej motywacji Łukasz Krawczyk. – Jakaś tam nutka nostalgii pozostawała. W miarę, gdy udawało się kompletować różnego rodzaju materiały archiwalne w postaci planów architektonicznych, opisów posesji, czy też zdjęć, stopniowo stawało się ich tak dużo, że trzeba było to jakoś przetworzyć na rzecz bardziej praktyczną. Zaczęło się wszystko od przygotowania koncepcji, takiego projektu trójwymiarowego w komputerze w specjalnym programie do obróbki grafiki. Później na tej podstawie,powstawały obiekty fizyczne na makiecie – wyjaśnia.
– Zupełnie inaczej odbiera się fotografię i pocztówki, a inaczej taką makietę – twierdzi żona Łukasza, Ewelina Krawczyk. – Jak mąż czasami mi pokazuje jakieś zdjęcie i pyta się, czy zgadnę, gdzie to jest, to jestem w stanie rozpoznać niektóre domy i elementy. Architektura Hrubieszowa z tego okresu jest niesamowicie ciekawa, ale w momencie, kiedy można ją zobaczyć na makiecie, nabiera to zupełnie nowego charakteru i obrazu – dodaje.
– Zazwyczaj pocztówki czy fotografie przedstawiają dany obiekt tylko z tej najbardziej oficjalnej strony, konkretnie wykadrowanej, gdzie fotograf uważał, że jest ona najlepsza i najpiękniejsza. Mnie zawsze ciekawiło co się dzieje z tyłu, od podwórka? Jak wygląda ściana, której nie widać? Jak żyli w związku z tym ludzie? Dlaczego widać tylko jedną elewację, a drugiej nie? Dlaczego zdjęcie jest tak wykadrowane? – tłumaczy Łukasz Krawczyk. – Wiele odpowiedzi udało się znaleźć dopiero po wykonaniu fizycznej makiety. Wówczas zacząłem lepiej rozumieć perspektywę tych budynków, ich lokalizację, co mogło wpływać na to, że konkretnie tylko jedno miejsce jest fotografowane, a drugie jest kompletnie pomijane – tłumaczy.
Z czego makieta jest zrobiona? – Są elementy drewniane, styrodur, styropian, są różnej gramatury papiery, kartony, drewno, balsa, gips, wszelkiego rodzaju posypki modelarskie dotyczące gruntu i zieleni. Jest też trawa elektrostatyczna do sadzenia regulatorem, folia aluminiowa, wszelkiej maści barwniki w różnej gęstości – odpowiada Łukasz Krawczyk.
– Pamiętam, że Łukasz miał bardzo duży problem w zbieraniu elementów, z których mógłby stworzyć gont, czy zrobić odpowiednio drzewka – opowiada Ewelina Krawczyk. – Wszystko odbywało się metodą prób i błędów. Szukaliśmy wspólnie jakichś krzewów, które odpowiednio imitowałyby drzewa, albo koszyków, z których można by coś wypleść. Poszukiwaliśmy tutaj w sklepach materiałów, które w jakikolwiek sposób mogłyby się przydać.
– Nasz dom zaczął się robić zbiorowiskiem wszystkiego, co można było przerobić i czegokolwiek, co jest podobne do czegoś starego, albo da się to powyginać, aby dopasować to do makiety – dodaje Ewelina Krawczyk.
– Chyba czegoś takiego u nas nigdy nie było – stwierdza Katarzyna Suchecka z Miejskiej Biblioteki Publicznej w Hrubieszowie. – To jest praca wielu lat Łukasza i zdecydowanie od początku do końca jego zasługa. To ukoronowanie miłości, pasji, ale też determinacji. Można go za to tylko podziwiać. Wszyscy czekamy na odkrycie tego dla szerszej publiczności, żeby wszyscy mogli to zobaczyć. Fantastyczna sprawa – komentuje.
– Trochę pomagałem tacie – mówi 10-letni syn Łukasza, Adam Krawczyk. – Moim zdaniem najtrudniejsze chyba było, jak tato robił te wszystkie dachy. To była taka precyzja, żeby wszystko było idealnie, że nic nie może być nie tak. Wszystko musi być perfekcyjnie – opisuje.
– Czasami przyglądam się, jak tata przegląda jakieś stare zdjęcia. Nie wszystko widziałem, ale dzięki zdjęciom i temu, co mi tata opowiadał, wiem, że jak Hrubieszów był stary, to był dużo ładniejszy niż teraz – dodaje Adam Krawczyk.
– Myślę, że każdy dom, na który patrzymy, był też jakimś odzwierciedleniem charakteru właścicieli, którzy tam mieszkali – opowiada Łukasz Krawczyk. – To głównie ludzie kształtują swoje otoczenie i nadają ducha okolicy. Widać czym się zajmowali. Dzięki temu, jak spojrzymy na ich posesje, możemy dostrzec na przykład starą stolarnię, jakieś stare sady, stajnię dla koni, sklepiki i zaplecza, składy win, magazyny, lodownie, czy też po prostu malutkie ogródki przed domem, które świadczyły o zamiłowaniu gospodyni do kwiatów. To pokazuje fajny, wyjątkowy klimat, wielką mieszankę zbiorowości, gdzie każdy był inny, a mimo to podobny – dodaje.
Dzięki zbiórce na portalu zrzutka.pl i pieniądzom od darczyńców z całego świata Łukasz mógł kupić drukarkę 3D i zapas żywic na potrzeby makiety. Teraz autor prosi o udostępnianie mu historycznych zdjęć i negatywów, żeby na ich podstawie mógł odtworzyć kolejne fragmenty starego Hrubieszowa.
AlF / WT
Fot. Aleksandra Flis