Ten rok nie jest łaskawy dla pszczelarzy. W ulach nie ma przybytku z lip. – Nie będzie w tym roku miodu lipowego – alarmują hodowcy pszczół z całego kraju.
– To wyjątkowa sytuacja – mówi prof. Zbigniew Kołtowski, kierownik Zakładu Pszczelnictwa w Puławach Instytutu Ogrodnictwa w Skierniewicach. – Drzewa lipowe kwitły masowo, bardzo obficie. Czuć było zapach kwiatów lipy, natomiast nie ma tego przybytku w ulach. Sami zastanawiamy się nad przyczyną. Niektórzy pszczelarze snują pewne teorie. Przede wszystkim na pierwszy rzut idzie ta, że lipy nie nektarują. Ale nie do końca jest to prawdą, bo my widzieliśmy pszczoły na kwiatach. W związku z tym pszczoły po coś tam poleciały, czyli jakiś pożytek lipowy jest. Natomiast lipy drobnolistne, których w drzewostanie w Polsce jest najwięcej, kwitły bardzo krótko. Pierwsze zakwitały lipy szerokolistne i robiły to spektakularnie. Była nadzieja, że będzie miód lipowy. Natomiast później, jak przyszło kwitnienie lip drobnolistnych, było ono bardzo krótkie. W tej chwili kończą już swoje kwitnienie lipy japońskie i wonne, które są masowo oblatywane przez pszczoły, ale tych drzew jest w środowisku mało. Najwięcej jest lipy drobnolistnej i to z niej pszczelarze mają miód lipowy.
– W tym roku zaistniała taka sytuacja, którą trudno wytłumaczyć. Nie zrobiliśmy badań w tej sprawie. Gdybyśmy się tego spodziewali, to byśmy założyli izolatory i zobaczyli czy możliwe jest pozyskanie tego nektaru z lipy, a w konsekwencji, miodu lipowego. Prawdą jest, że lipy mogą nie nektarować, kiedy jest niedostatek wilgoci w glebie, ale w tym roku o tym mowy nie było, bo opady przed kwitnieniem lip były dosyć obfite. Jeszcze nie wiemy, co mogło być przyczyną takiej sytuacji – komentuje Zbigniew Kołtowski.
– O braku miodu lipowego mamy sygnały z całej Polski. Oczywiście niektórzy sugerują, że wpływ mógł na to mieć koronawirus albo sieć 5G, która została wprowadzone w kraju. Nie potrafimy na razie odpowiedzieć, czy rzeczywiście mogło tak być, bo na temat wpływu promieniowania elektromagnetycznego przez stacje bazowe 5G chcemy zrobić odpowiednie badania. Jednak jak do tej pory nie ma żadnych przesłanek, które by świadczyły o tym, że może ono w pewien sposób wpływać dezorganizująco na pszczoły. Faktem jest, że stwierdzamy, iż w naszych pasiekach pszczoły siedzą w ulu i nie latają na pożytek. Dzieje się tak, mimo że jeszcze niektóre rośliny kwitną i stanowią dobry pożytek dla pszczół – stwierdza Zbigniew Kołtowski.
Czy lipy mogły zostać zajęte przez jakiegoś pasożyta, o którym nie wiemy? – To mało prawdopodobne, ale mieliśmy próbkę z jednego egzemplarza lipowego, gdzie niektóre kwiaty były już rozwinięte, natomiast pąki kwiatowe były porażone przez chorobę grzybową. Pąki nie rozwinęły się i miały brunatny nalot, co było ewidentnym symptomem ataku jakiegoś grzyba. Był to pojedynczy przypadek. Jednak w tej chwili już słyszę, że ta teoria dotycząca jednego egzemplarza funkcjonuje w Internecie, dlatego, że ktoś powiedział, iż była jakaś choroba grzybowa. Muszę więc wyjaśnić tutaj, że rzeczywiście coś takiego miało miejsce, ale był to odosobniony przypadek. Jeśli byłoby to porażenie grzybowe, to kwiatu lipy by nie było, a było naprawdę bardzo obfite kwitnienie tych drzew. Pszczoły też na kwiatach były. W związku z tym one korzystały z tego wziątku. Z tym że ten rok wyjątkowo nie jest obfity w zbiory miodu lipowego. Jeżeli ktoś ma parę słoików miodu lipowego, to powinien w tym roku czuć się szczęśliwcem – tłumaczy Zbigniew Kołtowski.
Również z innych roślin miodu w tym roku będzie mniej Z powodu chłodnej i deszczowej pogody w czasie kwitnienia rzepaku pszczoły „niezbyt wydajnie” zapracowały na tym pożytku. Później bardzo krótko kwitła robinia akacjowa i miodu również było niewiele.
MaK / WT
Fot. pixabay.com