Trwa sezon na owoce miękkie. Problem w tym, że brakuje chętnych do ich zrywania. Sprawdziliśmy jak sytuacja pod tym względem wygląda w gminie Konstantynów w powiecie bialskim, która znana jest w regionie z upraw sadowniczych.
– Porzeczki głównie kombajnami kombajnujemy. Mamy też kombajny do wiśni, ale są młode nasadzenia, których nie możemy zbierać kombajnem i musimy robić to ręcznie – mówi w rozmowie z Radiem Lublin jedna z rolniczek. – Jest problem z pracownikami do zbioru ręcznego. Czasem sąsiedzi posiłkują się pracownikami z Ukrainy. Jednak też jest bardzo trudno, ponieważ przez pandemię koronawirusa muszą oni przejść 2-tygodniową kwarantannę. Problem z pracownikami jest zauważalny już od wielu lat. Myślę, że to głównie zasiłki, które ludzie dostali. Wcześniej to nawet młodzież garnęła się do zbioru. Robiła to bardzo chętnie, nawet nie trzeba było prosić. Sami się o wszystko dopytywali. Obecnie ludzie w mieście, jak widzą ceny owoców, to się łapią za głowę. Są okropnie drogie, a my dostajemy śmieszne pieniądze – dodaje.
Ile przeciętnie płaci się osobom zbierającym owoce, na przykład wiśnie? – Do 2 złotych. Zależy, jaka jest cena na skupie – opowiada sadowniczka.
– Przyjechało trochę ludzi ze wschodu, ale jest ich za mało – podkreśla prezes Lubelskiej Izby Rolniczej, Gustaw Jędrejek. – Rolnicy potrzebują dużo więcej rąk do pracy. Polacy nie za bardzo garną się do prac przy zbiorach. Nie mówiąc już o pracach polowych. Ten okres jest bardzo trudny dla sadowników. Zbiory są sezonowe, trzeba zebrać je bardzo szybko – dodaje.
– Kiedyś przychodziły całe rodziny – opowiada jedna z sadowniczek. – Mam 4 osoby i nie chcę myśleć o tym, co będzie dalej. Nie jestem w stanie zerwać hektara wiśni. Już przymierzam się do wynajęcia otrząsarki, ale cena zbytu owoców z otrząsarki jest katastrofalna. Mówimy o granicach 70 groszy – dodaje.
– Rozmawiałem z Lwowską Izbą Rolniczą. Mówią, że wielu pracowników chciałoby przyjechać, ale pod byle pretekstem są cofani na granicy – tłumaczy Jędrejek. – Odnośnie kwarantanny, to problem jest rozwiązany. Pracownik, który przyjeżdża w ciągu 14 dni powinien mieć przeprowadzone badanie na koronawirusa. To nie jest jednak obowiązkowe. Jeżeli nie przeprowadzi tego testu, to musi być 2 tygodnie na kwarantannie. Na kwarantannie może pracować w gospodarstwie od 1 dnia zachowując wszelkie środki bezpieczeństwa, nie kontaktując się bezpośrednio z gospodarzami i z innymi ludźmi. W grupach do 10 osób obcokrajowcy mogą pracować na polach – dodaje.
W powiecie bialskim najwięcej upraw sadowniczych oprócz gminy Konstantynów znajduje się też w gminie Wisznice. Tam również jest problem ze znalezieniem chętnych do pracy sezonowej.
MaT / opr. PaW
Fot. Małgorzata Tymicka