W sposób szczególny w Chełmie zainicjowano obchody 77. rocznicy zbrodni na Wołyniu. Wicepremier Jacek Sasin na skwerze im. 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK w alei Marszałka Piłsudskiego zapowiedział, że w Chełmie powstanie Muzeum Ofiar Wołynia oraz Instytut Prawdy i Pojednania imienia Lecha Kaczyńskiego.
– Naród żydowski potrafił upamiętnić ofiary ludobójstwa i stworzyć Instytut Jad Waszem i my również jesteśmy winni taką pamięć zamordowanym Polakom i wszystkim, którzy cierpieli na Wołyniu. Czas, by godnie uczcić pomordowanych – mówił wicepremier Jacek Sasin. – To niezwykle ważna inicjatywa, historyczna, która przywróci pamięć o zbrodni ludobójstwa i jej ofiarach. Upamiętnieni będą tu również ci sprawiedliwi Ukraińcy, którzy w tamtych czasach ratowali życie sąsiadów czy polskich członków swoich rodzin. To jest inicjatywa na miarę XXI wieku, która z Chełma uczyni centrum pamięci historycznej o polskich Kresach.
CZYTAJ: W Chełmie powstanie Instytut Prawdy i Pojednania oraz Muzeum Ofiar Wołynia
– Moja rodzina przywędrowała w 1945 roku z Wołynia do Chełma. To miasto jest symbolem; miejscem „postoju” wszystkich ocalałych z rzezi wołyńskiej. Według spisów około 1948 roku ponad 80% jego mieszkańców było przesiedleńcami ze Wschodu. Było to pierwsze miasto w Polsce, gdzie zatrzymywały się pociągi. Podkreślanie kresowości Chełma jest więc absolutnie na miejscu. Tu znajduje się brama do prawdziwych Kresów wołyńskich – wyjaśnia Krzysztof Kołtun, prezes Towarzystwa Rodzin Kresowych w Chełmie.
– 11 lipca 1943 roku w sposób zorganizowany, na ogromną skalę, wypełniając rozkazy Prowydu Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), Ukraińska Powstańcza Armia (UPA), wspierana przez chłopskie „pospolite ruszenie”, zaatakowała polskie wsie. Tylko tego jednego dnia napadniętych zostało 96 miejscowości w powiatach horochowskim i włodzimierskim – opowiada Krzysztof Krzywiński ze Stowarzyszenia Kresy – Pamięć i Przyszłość.
– To była najbardziej krwawa niedziela na Wołyniu. Podczas tego dnia zginęło kilkanaście tysięcy ludzi. Spalono też 11 kościołów i kaplic. W 7 świątyniach wymordowano ludzi podczas nabożeństw. Do największego mordu doszło w Porycku. Zginęło tam ponad 200 osób – mówi Krzysztof Kołtun. – Jest w tym taka dziwna, niewytłumaczalna historia ludzkiej przewrotności. 11 lipca 1943 roku w wielu kościołach na Wołyniu odbywały się odpusty Matki Bożej Szkaplerznej, a u Ukraińców był to dzień Piotra i Pawła, dwóch wielkich apostołów. UPA miała to do siebie, że w największe święta chętnie szła mordować chrześcijan. To jest nie do zrozumienia. Tak samo nie do zrozumienia dla nas katolików jest to, że patronką UPA była Matka Boska Pokrow. Jak można iść mordować ludzi, wzywając imienia Maryi.
Jednak rzeź wołyńska zaczęła się już wcześniej. – 9 lutego 1943 roku została zaatakowana wieś Parośla. Jest ona uznawana za pierwsza unicestwioną miejscowość na terenie dawnego województwa wołyńskiego. Z rąk Ukraińskiej Powstańczej Armii zginęło wówczas 173 osoby – opowiada Krzysztof Krzywiński.
– W roku 1943 na Wołyniu zginęło tak dużo Polaków, ponieważ wcześniejsze stosunki sąsiedzkie były tam poprawne, a często po prostu dobre, a nawet zażyłe. Polacy do końca nie wierzyli, że sąsiedzi przyjdą ich mordować. A jednak tak się stało – dodaje Krzysztof Kołtun.
Główne uroczystości w Chełmie upamiętniające „krwawą niedzielę” odbędą się 12 lipca. Rozpocznie je o godzinie 9.00 uroczysta msza święta odprawiona w chełmskiej bazylice. Następnie o godzinie 11.00 przy pomniku 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty AK w alei Marszałka Piłsudskiego zostaną złożone kwiaty.
RyK / opr. ToMa
Fot. Karolina Ryniak