Jeszcze przez kilkanaście najbliższych dni na polskim niebie możemy podziwiać kometę C/2020 F3 Neowise. Nocą warto unieść głowę, bo następna okazja do obserwacji tego ciała niebieskiego w pobliżu Ziemi nastąpi dopiero za kilka tysięcy lat.
– Ta kometa jest tym, na co czekaliśmy blisko 23 lata – mówi Karol Wójcicki, twórca portalu „Z głową w gwiazdach”. – Miłośnicy astronomii z południowej półkuli Ziemi takich pięknych, spektakularnych komet mieli co najmniej kilka. Nas to szczęście omijało bardzo szerokim łukiem. Przez 23 lata nie mieliśmy okazji zobaczyć na niebie tak jasnej i dobrze widocznej komety z pięknie wykształconym warkoczem. „po drodze” pojawiło się wprawdzie kilka komet, które cieszyły bardziej zaawansowanych miłośników astronomii, ale pozostawały poza zasięgiem zwykłych ludzi. A dzisiaj każdy, w zasadzie bez większego problemu, może kometę dostrzec nieuzbrojonym okiem. Takie widoki nie zdarzają się co dzień.
– Od czasu do czasu pojawiają się tacy „przybysze” z krańców naszego Układu Słonecznego. Do końca nie wiadomo, co jest tego powodem. Jeden z holenderskich astronomów wysunął hipotezę, że na krańcach Układu Słonecznego jest masa „rupieci” skalno-lodowych, które pozostały z czasów, gdy ten Układ się tworzył. I od czasu do czasu, być może pod wpływem gwiazd z Drogi Mlecznej, te „rupiecie” zostają wytracone ze swych dotychczasowych orbit i spadają na Słońce. Tak też się stało z tą kometą – tłumaczy astronom dr Adam Michalec.
– Ta kometa będzie miała dużą jasność jeszcze przez co najmniej tydzień lub dwa, jeśli nie dłużej. Dzieje się tak ponieważ przeszła ona już na początku lipca przez peryhelium, czyli ten punkt orbity, w którym jest najbliżej Słońca. Natomiast do Ziemi zbliży się najbardziej 23 lipca. Będzie wtedy od nas w odległości 100 milionów kilometrów. Jest ona teraz jasna, dlatego że jest stosunkowo blisko zarówno Słońca, jak i Ziemi – wyjaśnia Jarosław Pawelec, członek Lubelskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Przyjaciół Astronomii.
– Kometa jest obiektem dosyć charakterystycznym. Bowiem choć mówimy o niej jako o „ogoniastej gwieździe”, jest obiektem ze smugą, mającą długość 4 do 6 sześciu średnic Księżyca w pełni – informuje Karol Wójcicki.
– „Głowa” komety, czyli jej jądro, składa się z lodu takiego, jaki znamy na ziemi, oraz lodu amorficznego, który powstaje przy niskim ciśnieniu i bardzo niskiej temperaturze. Pod wpływem promieniowania te związki ulatniają się. Kometa posiada jeden warkocz, który zawsze rozpościera się w przeciwną stronę w stosunku do Słońca, dlatego że jest spychana wiatrem słonecznym – dodaje dr Adam Michalec.
Kometę można obserwować od około północy do wschodu słońca. Można ją zobaczyć bez użycia specjalistycznego sprzętu, ale lepszy widok uzyskamy przy pomocy lornetki. Musimy jednak wybrać miejsce, gdzie nie będą świecić uliczne latarnie.
LilKa / opr. ToMa
Fot. Konrad Flis