Jakub Topor po raz trzeci przygląda się swoim rodakom. Polakom. Tym razem jednak robi to z perspektywy zwierząt. Warto oddać hołd bohaterom tej opowieści. Gołębica Amelia prezentuje aspekt prorodzinny. Poszukując miejsca na legowisko dla siebie i swoich bliskich zadomawia się na balkonie studenta Akademii Górniczo-Hutniczej. Jednak kiedy Jacek kończy studia, wprowadzają się nowi lokatorzy, pragnący wtłoczyć w życie własne porządki. Czy wynikła wojna skończy się polubownie czy też jak zwykle najbardziej oberwą ci, którzy mają najmniej do powiedzenia? Pies łańcuchowy Baton służy Toporowi do prezentacji tego, jak można wpaść ze skrajności w skrajność. Trzymany krótko przy budzie i gnębiony przez właściciela trafia pod opiekę aktywistek, a następnie staje się psem influenserskim. Czy stary pies nauczył się nowych sztuczek? Papuga Euzebiusz po śmierci swojego elokwentnego właściciela trafia pod opiekę jego prostackiej rodziny. Jak to wpłynie na słownictwo Zibiego? Koza Faustyna narzeka na monotonię życia. Czy zetknięcie z fajtłapowatymi satanistami wpłynie na nią kojąco? Co się stanie kiedy kotu Gackowi zmieni się karmę na wegańską? No i jak naprawdę wyglądała historia tego słynnego pytona znad Wisły? Jakub Topor rysując krótkie historie życia zwierząt opowiada o swoich rodakach. Mówi o ich głupocie, o niemożności ich współistnienia ze zwierzakami, ale też o niemożności współistnienia tych rodaków ze sobą. Opowiada o corocznym wyrzucaniu do lasu nietrafionych prezentów dla dzieciaków. Ale też sięga głębiej. Taki na przykład koń Lolek, który staje na czele końskiej rewolucji nad Morskim Okiem, po latach nie jest pamiętany jako bohater, a góralski agent. Drugie dno przebija z krótkich form Topora. Autor rysuje pozornie niedbale, ale bardzo efektownie. Jego kreska jest wystarczająca, by przekazać sedno opowiadanych historii, a historyczne „plecy konia” wychodzą Toporowi znakomicie. Podczas lektury tego komiksu zatęskniłem za zeszytami Sławka Lewandowskiego, który stosuje podobną kompozycję plansz, kadrowanie i liternictwo. Co to by było gdyby panowie połączyli siły? Wracając do rzeczywistości: Rodacy Trzy (wyd. timof comics) to jedna z najlepszych produkcji tego roku. Zabawna i dająca do myślenia.
W znakomitym komiksie Eden Tomka Woroniaka (wyd. timof comics 2018) zwierzęta przejęły władzę nad światem. Jakub Topor, mimo kilku prób wszczęcia rewolucji, skupił się na jednostkowych przypadkach zwierzaków, żyjących w społecznej alienacji, styranych życiem, zajmujących się własnym ogonem, michą i nieskorych do działań o zasięgu globalnym. Tymczasem w klasycznym już Folwarku zwierzęcym (wyd. Jaguar) wszystko zostaje zawężone do granic farmy pana Jonesa. Zwierzęta buntują się przeciwko traktowaniu ich przez właściciela, postanawiają wprowadzić własne zasady funkcjonowania na farmie i na własnej skórze przekonują się, że każda rewolucja jest dobra tylko na początku drogi, bo później zamienia się w system. Adaptacji ostrzegającego przez totalitaryzmem tekstu George’a Orwella podjął się brazylijski rysownik Odyr. Wyszło mu to dość zgrabnie, choć w zasadzie jest to ilustracja oryginału. Artysta zadbał o przestrzeń, umieszczając po dwa, trzy kadry na stronie. Warunki zwierząt na farmie zostały przedstawione skrupulatnie, wiejskie plenery – znakomicie, a scena bitwy – malarsko. Każda okazja jest dobra do odświeżenia tego ponadczasowego, wiecznie aktualnego tekstu, więc i rzeczony komiks powinien znaleźć swoich sympatyków. A po jego lekturze warto sięgnąć po wspomniane wcześniej, nie będące adaptacjami, ale stojące blisko orwellowskiego dzieła, komiksy Jakuba Topora i Tomka Woroniaka.
Fot. ToMa