W Dzierzkowicach na placu koło kościoła zwykle było tłoczno i gwarno. Dziś odpoczywały i posilały się tylko trzy grupy pielgrzymów. Zwykle pątników podejmowali i częstowali mieszkańcy. Dziś w reżimie sanitarnym i dystansie społecznym musiały wystarczyć domowe kanapki. No i „odtańczyła się” pierwsza podczas tej pielgrzymki „belgijka”.
Iwona Burdzanowska