W ostatnim czasie chełmscy leśnicy coraz częściej spotykają wilki i ich tropy, co wskazuje, że stale wzrasta liczebność tych zwierząt w tutejszych lasach. Jednemu z pracowników Nadleśnictwa Chełm udało się nawet nagrać zabawę młodych wilków, bawiących się zaledwie kilka metrów dalej.
– Wcześniej jedynie słyszałem wycie wilków w różnych miejscach, co sugerowało, że wataha się nawołuje. Widziałem też tropy, ale tak blisko wilków byłem chyba po raz pierwszy – opowiada podleśniczy leśnictwa Ostrowy Nadleśnictwa Chełm, Paweł Andruszewski. – Udało mi się sfilmować ostatnio dwa młode wilki w swoim leśnictwie. Wybrałem się bardziej na obserwację jeleni, bo niedługo zbliża się okres rykowiska. Zasiadłem na nadwyżce myśliwskiej. Siedziałem może 40 minut, gdy 4-5 metrów ode mnie z wąziutkiej dróżki wyskoczyły dwa młode wilki, które zaczęły się bawić. Słyszałem także, jak z tyłu starsze osobniki, które skrycie były za mną, też tam między sobą się przekomarzały. Mamy tutaj wiele terenów zabagnionych, często nieużytkowanych gospodarczo. Przeważnie mają tutaj zacisze, mogą się gdzie schronić. Zaczynają zasiedlać te tereny – dodaje.
– Temat wilków jest znany w nadleśnictwie już od bardzo dawna. Pracuję tutaj 40 lat i kiedy zaczynałem pracę jako bardzo młody leśniczy w Leśnictwie Stańków, już miałem pierwszy kontakt z wilkami – opowiada Piotr Kosmala, starszy specjalista w Nadleśnictwie Chełm. – Mój stary leśniczy, Władysław Subczyński, któregoś razu powiedział „Kolego, chodź ze mną, zobaczysz coś bardzo ciekawego”. Zaprowadził mnie do dużego kompleksu, którego część nazywa się Wilcze Budy. Fragment lasu, bardzo niedostępny. Wymarzone miejsce do bytowania przeróżnej zwierzyny. Z daleka pokazał mi wykrot, pod którym były młode wilczki. Oglądaliśmy je przez lornetkę z odległości może 50 metrów. Kiedy zaczynałem pracę, to słyszało się tylko o pojedynczych egzemplarzach wilków. Spotkania były niezmiernie rzadko – dopowiada
– Samo nadleśnictwo ma około 24 tysięcy hektarów lasu. Dla zachodniej Polski to by było bardzo dużo, myślę, że dla nas to akurat odpowiednia liczba – stwierdza Adam Stefaniak, starszy specjalista służby leśnej do ochrony przyrody w Nadleśnictwie Chełm. – Na dość dużym obszarze leśnym, jaki obejmuje Chełmski Park Krajobrazowy, te wilki się trzymają. Na stałe jest około 30 osobników, rozproszonych w kilku watahach. Jest też kilka wilków pojedynczych lub grupy po 2-3 sztuki. Wzrost ich liczebności następuje cały czas, tylko ciężko jest go oszacować. To jest mimo wszystko skryte zwierze. Często obserwuje ich tropy i ślady bytowania. Wiemy, że liczebność wzrasta, bo tych obserwacji jest coraz więcej – tłumaczy.
– Nie można użyć stwierdzenia, że wilków jest jakoś dużo. Dalej jest ich niezmiernie mało – wyjaśnia Piotr Kosmala. – Wilk z natury będzie omijał ludzi. Spotkanie z nim należy traktować nie w kategorii zagrożenia, a szczęścia i czegoś, czym można się pochwalić i poszczycić. Nie jest tak, że wataha krwiożerczo zabija jakieś zwierzątka. Należy traktować ich obecność w lesie jako spełnianie pożytecznej roli sanitarnej dla lasu. Wilki w pierwszej kolejności interesują się zwierzętami osłabionymi, które na przykład uległy wypadkom komunikacyjnym, a jeszcze są w stanie w jakiś sposób przemieszczać się po lesie. Między bajki trzeba włożyć, że wataha wilków w naszych wschodnioeuropejskich warunkach atakuje kogokolwiek czy jakiekolwiek żywe, zdrowe, odporne zwierzęta, nie mówiąc już o ludziach, bo takie sytuacje nigdy u nas nie zdarzały – dodaje.
Spotkanie z wilkami to jedyne i niepowtarzalne zjawisko. Jak zdradzają leśnicy, na terenie chełmskich lasów regularnie i coraz częściej pojawiają się też rysie, które prawdopodobnie wędrują tu z Lasów Sobiborskich, gdzie się rozmnażają, w poszukiwaniu nowych siedlisk.
RyK / WT
Fot. nadesłane