33-letni mężczyzna wpadł do 5-metrowego nieczynnego zbiornika na nieczystości, w którym spędził całą noc. Dzięki akcji poszukiwawczej udało się go uratować.
Mieszkaniec Kocka wybrał się w sobotę (22.08) wieczorem do lasu na spacer i nie wrócił do domu. Gdy rodzinie nie udało się go odnaleźć, zawiadomiono służby. Policja i straż pożarna rozpoczęły poszukiwania w niedzielę (24.08) rano.
33-latka odnaleziono na terenie byłej masarni w Kocku. Mężczyzna wpadł do wąskiego, niezabezpieczonego zbiornika o głębokości 5 metrów. Wlot zbiornika był ledwo widoczny i cały porośnięty trawą. Wychłodzony, ale przytomny mężczyzna został przekazany załodze karetki pogotowia.
– Do działań zostało zaangażowanych około 50 funkcjonariuszy policji i straży pożarnej – mówi Anna Kamola z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – Mundurowi, przeczesując teren po dawnej, nieczynnej już masarni natknęli się na otwór w ziemi. Był to zbiornik na nieczystości, z którego dochodziły odgłosy wołania o pomoc. Policjanci zobaczyli, że wewnątrz znajduje się człowiek. Okazało się, że jest to poszukiwany 33-latek. Mężczyzna częściowo zanurzony był w nieczystościach. Poszukiwany przy pomocy drabiny wyszedł na zewnątrz. Na miejsce wezwano załogę karetki pogotowia, która udzieliła mu niezbędnej pomocy – dodaje.
Jak dowiedziało się Radio Lublin, policja wszczęła czynności w sprawie niebezpiecznego miejsca na terenie byłej masarni i będzie ustalać, kto odpowiadał za zabezpieczenie tego miejsca. Straż pożarna przykryła wlot zbiornika betonowymi płytami.
TSpi / ZAlew / CzaPa
Fot. KWP Lublin