Dziś (28.08) obchodzimy Święto Lotnictwa Polskiego. Jego historia jest związana z pilotem Franciszkiem Żwirką oraz inżynierem Stanisławem Wigurą. Zdobyli oni pierwsze miejsce z rozgrywanych w 1932 roku zawodach „Challenge”.
– W Polsce to święto jest związane z takim elementem niewojskowym zwycięstwem Franciszka Żwirki i Stanisława Wigury w zawodach sportowych od 12 do 28 sierpnia 1932 roku odbywał się takie słynne zawody „Challenge” – mówi historyk, wykładowca Lotniczej Akademii Wojskowej doktor Marcin Paluch. – Polacy startują na dwóch samolotach: RWD-6 i PZL.19. Ten pierwszy to taki fenomenalny samolocik turystyczny, odpowiednio przygotowany górnopłat, który jest blisko czołówki. Ostatecznie nasi o 3 punkty wygrywają z załogą niemiecką, co jest gigantycznym sukcesem – dodaje.
– To rzeczywiście było wspaniałe zwycięstwo. Zarówno myśli konstrukcyjnej samolotu, jak i załogi – komentuje Władysław Bubień, członek Aeroklubu Lubelskiego i emerytowany pracownik PZL-Świdnik. – Niestety, dwa tygodnie później załoga zginęła na tym zwycięskim samolocie – dopowiada.
– Lata 30. to gigantyczny rozwój naszego lotnictwa – mówi w rozmowie z Radiem Lublin Marcin Paluch. – Zaczynają tworzyć się fenomenalne konstrukcje, takie jak PZL P.11, P.7, P.24, nasze samoloty bombowe PZL.37 Łoś, PZL.23 Karaś. Mamy całą plejadę czysto polskich samolotów, które w niektórych przypadkach sprawdzają się w kampanii wrześniowej 1939 roku, a w niektórych przypadkach są już przestarzałe – opowiada.
– Tradycje lubelskiego przemysłu lotniczego sięgają zakładów Plagego i Laśkiewicza – tłumaczy Adrian Lesiakowski z Biura Edukacji Narodowej IPN w Lublinie. – Zakłady Emila Plagego w drugiej połowie XIX wieku zajmowały się produkcją różnych narzędzi, osprzętu metalowego, żeliwnego i maszyn do produkcji przemysłowej. W 1920 roku firma Emil Plage i Teofil Laśkiewicz postanowiła zająć się również produkcją lotniczą. Zaowocowało to zakupem licencji na włoski samolot Ansaldo Balilla, który pod odznaczeniem A.1 wystartował w Lublinie 19 czerwca 1921 roku. Niestety w czasie tego lotu rozbił się. Kolejne loty również bywały pechowe, stąd samoloty te otrzymały miano „latających trumien” – wyjaśnia.
Przy okazji rozmowy o polskim lotnictwie należy wspomnieć też o Lidze Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej. – Celem tej organizacji była przede wszystkim działalność na rzecz rozwoju lotnictwa polskiego i obrony przeciwko substancjom chemicznym, szczególnie używanym podczas I wojny światowej – wypowiada się doktor Bartosz Staręgowski, młodszy archiwista Sekcji Prac Naukowych i Wydawniczych oraz Popularyzacji Archiwum Państwowego w Lublinie. – Starano się przede wszystkim, jeżeli chodzi o organizację, to prowadzić działalność promującą. Przykładem jest tutaj akcja propagandowa, którą prowadziła właśnie za pomocą plakatów. Odwoływali się na nich na przykład do wojny polsko-bolszewickiej, pokazywali skutki, jakie może poczynić Armia Czerwona dysponująca lotnictwem. Tak jak oni to przedstawiali na tych plakatach, jedynym sposobem obrony przed Armią Czerwoną jest silne zaangażowanie i silna działalność w strukturach lotniczych i popularyzacja działalności lotniczych – dodaje.
– Na mapie polskiego lotnictwa Dęblin jest bardzo istotnym miejscem. W 1925 roku w Grudziądzu powstała Oficerska szkoła Lotnictwa i do tamtych tradycji odwołuje się szkoła dęblińska – opowiada Adrian Lesiakowski. – Szkoła grudziądzka została przeniesiona do Dęblina w 1927 roku. Tam, kadry polskie, które między innymi walczyły w bitwie o Anglię, kończyły szkolenie. Można powiedzieć, że była to szkoła, która wypuszczała wybitnych asów lotnictwa myśliwskiego i przez to później odniosła w historii duże znaczenie – twierdzi.
– Trzeba sobie powiedzieć, że lotnictwo zapewnia bardzo duże bezpieczeństwo danego państwa. Przeciwnik, który chce zaatakować dany kraj i wie, że ten ma dość dobre lub bardzo dobre lotnictwo, to dziesięć razy się zastanowi, nim na to państwo uderz.
Święto Lotnictwa Polskiego początkowo obchodzono 5 listopada w dniu pierwszego lotu bojowego.
InYa / WT
Fot. wikipedia.org