Codziennie do Urzędu Miasta w Puławach lub miejscowego schroniska dla bezdomnych zwierząt dzwonią telefony dotyczące porzuconych zwierząt. W wakacje ten problem się nasila, a dotyczy przede wszystkim psów i kotów.
– Ludzie przerzucają do nas zwierzęta przez ogrodzenie lub traktują nas jak hotel – mówi administrator schroniska, Joanna Dadas: – Uważają, że jeżeli wyjeżdżają na wesela, na wakacje, to przerzucenie psa przez płot jest dla nich najlepszym rozwiązaniem. Nie jest to tak jak w hotelu, płatne za dobę, więc najłatwiej jest przerzucić przez płot, nie zdając sobie sprawy z tego, że to jest schronisko dla bezdomnych zwierząt. Pies, który trafia z domu, który jest niezabezpieczony szczepieniami, jest tu narażony na różne choroby wirusowe, dosłownie tak samo jak ludzie. Jeżeli oddajemy dziecko do przedszkola, to liczymy się z tym, że dzieci chorują. Tak samo jest w schronisku – dodaje.
– W miesiącach wakacyjnych w Puławach i okolicach, zwłaszcza w miejscowościach turystycznych, takich jak Kazimierz Dolny, Janowiec czy droga wylotowa z Puław na Żyrzyn problem porzucania zwierząt, zwłaszcza psów, jest bardzo nasilony – mówi Karolina Stępień, wiceprezes Fundacji Po Ludzku – Przyjazna Łapa: – Praktycznie codziennie mamy telefony. W ostatnim czasie dotyczyły one głównie podrzucanych kotów. Są to kociaki w złym stanie, zazwyczaj z kocim katarem. Ludzie nie sterylizują zwierząt, nie dbają o zabezpieczenia antykoncepcyjne w postaci zastrzyków, jeżeli nie stać ich na jednorazowy zabieg sterylizacji. Na początku tego roku mieliśmy problem. W Baranowie została znaleziona suka. Zwierzę było w agonalnym stanie. Wyjęliśmy z Belli ponad 500 kleszczy. Miała 20 kg niedowagi, guza listwy mlecznej wielkości grejpfruta, wszystkie możliwe schorzenia, zwyrodnienia stawów, a później – jak się okazało – także nowotwór kości. Ktoś pozbył się problemu na starość, ktoś uznał, że dłużej nie będzie się tym psem zajmował i go porzucił.
– Dla dobra zwierząt zastanawiajmy się nad tym, jak bierzemy psa, czy rzeczywiście damy radę psychicznie, fizycznie, czy mamy czas na to, żeby wziąć psiaka, bo to jest odpowiedzialność na paręnaście lat. A można naprawdę pojechać na wczasy z psem, z całą rodziną. Ja tak jeździłam, dopóki miałam pojedyncze zwierzęta w domu. Da się jechać pod namiot i z psem, i z kotem, i z małymi dziećmi. Nie trzeba ich porzucać – podkreśla Joanna Dadas.
– Niemalże codziennie mamy telefony dotyczące zgłoszeń psów, kotów – mówi Anna Kamela-Bobrowska, inspektor w Wydziale Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Puławy: – Mieliśmy nawet bezdomne króliki, które błąkały się niedaleko ogródków działkowych. Staramy się szukać domów na własną rękę. W zeszłym tygodniu zostałam właścicielką kota, chociaż być może zostanę bezdomna razem z nim, jak tak dalej będzie łobuzował. Dlatego prosimy, żeby rozważnie podejmować decyzje o adopcji jakiegokolwiek zwierzęcia, bo szczególnie w okresie wakacyjnym musimy znaleźć opiekę dla tego zwierzęcia lub zabrać je ze sobą na wakacje. Na początku tego tygodnia mieliśmy sytuację gdzie zwierzę zostało podrzucone naszej wolontariuszce.
– Świadomość w społeczeństwie musi rosnąć – mówi Bogdan Masłowski, opiekun zwierząt: – Dbajmy o własnego psa jak o członka rodziny. Ten członek rodziny na tyle musi być przez nas zabezpieczony, że nie powinien trafiać do schroniska. Schronisko jest dla bezdomnych zwierząt, które w wyniku różnych sytuacji utraciły swoich właścicieli, a hotele czy pensjonaty są od tego, żeby tydzień czy dwa przetrzymać zwierzaka podczas urlopu. I ta świadomość połączona z naszą empatią dla tych zwierząt spowoduje to, że schroniska będą mniej liczne i wszyscy będziemy szczęśliwi.
Obecnie w puławskim schronisku znajduje się już prawie 100 psów i ponad 40 kotów – część z nich została porzucona.
ŁuG (opr. DySzcz)
Fot. Łukasz Grabczak