Rośnie liczba zachorowań na ASF wśród dzików i świń w Polsce. Epicentrum zachorowań znajduje się w województwie lubelskim. Na 47 stwierdzonych ognisk, 31 znajduje się właśnie w Lubelskiem. W tej sprawie zwołano dziś (11.08) posiedzenie Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania Kryzysowego.
Najwięcej przypadków w regionie odnotowano w powiatach hrubieszowskim, lubartowskim i biłgorajskim. W zakażonych gospodarstwach hodowano około 130 świń.
– Zachorował największy wieprz. Nie chciał ani jeść, ani pić. Nad ranem ze środy na czwartek padł. Obok stały dwa, odziedziczyły to samo – mówi jeden z hodowców.
– Problem jest poważny, choć na szczęście lokalny – mówi zastępca Głównego Lekarza Weterynarii, dr Mirosław Welz: – Dotyczy województwa lubelskiego, ale dlatego, że liczba ognisk w ostatnich dwóch miesiącach wzrasta, postanowiliśmy nie pozostawiać tej sprawy wyłącznie służbom terenowym, ale też wzmocnić ich działanie. Rekomendacje tych działań to dwa kierunki: po pierwsze, przecięcie łańcucha szerzenia się ognisk ASF w województwie lubelskim, i po wtóre, intensyfikacja reedukacji populacji dzika na Lubelszczyźnie.
– Bez redukcji zdecydowanej populacji dzików nie zwalczymy afrykańskiego pomoru świń – mówi dyrektor Państwowego Instytutu Weterynaryjnego/ Państwowego Instytutu Badawczego, prof. Krzysztof Niemczuk: – Estonia, kraj, który niebawem będzie uwolniony od AFS, praktycznie zdepopulował swoją populację dzików. Nie ma wyjścia. Wartość produkcji trzody chlewnej w Polsce to ok 20 miliardów złotych, z czego 13 miliardów to sama trzoda chlewna, a 7 miliardów to przemysł paszowy. To po prostu ginie w oczach. Jeżeli nie będziemy zwalczali podstawowego rezerwuaru i wektora, czyli dzików, przy ciągłym szkoleniu i podnoszeniu świadomości ludzi, bo to faktycznie człowiek wprowadza wirus na teren swojego gospodarstwa.
– Ważną czynnością jest wyznaczenie gospodarstw tzw. kontaktowych, czyli tam, gdzie jeszcze nie stwierdzono, ale jest w bezpośrednim sąsiedztwie, gdzie też zajdzie konieczność uboju – mówi wojewoda lubelski Lech Sprawka: – Także na razie będzie to w granicach do kilkuset sztuk w sumie na terenie całego województwa. I to jest takie działanie doraźne. Wiąże się to z koniecznością uboju trzody w tych gospodarstwach z kontaktu, ale przy rekompensacie ze strony agencji.
– Boimy się o ten ASF, bo jeżeli w chlewni zostanie stwierdzona choć jedna sztuka zarażona, to wybijane jest całe stado – mówi jeden z hodowców.
– Podczas dzisiejszego spotkania odebrałem komunikat o czterech kolejnych podejrzeniach, w których zlokalizowanych jest ok. 800 świń, które trzeba będzie przy potwierdzeniu po prostu wybić. Problem jest więc olbrzymi – mówi prof. Krzysztof Niemczuk
Specjaliści zwracają uwagę na przestrzeganie zasad bioasekuracji, bo – jak podkreślają – to człowiek często wprowadza na swoje gospodarstwo wirusa.
ZAlew/ MaT/TsF (opr. DySzcz)
Fot. Katarzyna Link /LUW