Mieszkańcy Miłocina boją się przejeżdżać przez przejazd drogowo-kolejowy w swojej miejscowości. Przejazd ma być bardzo awaryjny. Jest też inny problem w rejonie przejazdu – zablokowano skręt w lewo od strony Nałęczowa przez, co wielu mieszkańców Miłocina nie może dojechać do swoich posesji.
Przejazd w Miłocinie po długiej przerwie otwarto pod koniec lipca. Przejazd też zautomatyzowano.
– Nieraz jest tak, że wszystko się blokuje. Ludzie nie mogą przejechać. Tak nie może być, bo to jest siła, pęd, jak jedzie pociąg – mówią kierowcy.
– Wczoraj wieczorem stwierdzono awarię urządzeń na przejeździe kolejowo-drogowym w Miłocinie – mówi Karol Jakubowski z Polskich Linii Kolejowych: – Na miejsce został wysłany serwis. Dodatkowo zostały wprowadzone ograniczenie prędkości dla pociągów do 20 km/h, a od strony drogi ustawiono znaki informujące kierowców o tym, że rogatka jest uszkodzona.
– Któregoś dnia dojdzie tutaj do strasznej tragedii. Co z tego, jak to jest ładne, skoro to jest fuszera? – pytają mieszkańcy.
– Przejazd kolejowo-drogowy w Miłocinie został wyposażony w nowoczesne urządzenia, czyli sygnalizator oraz automatyczne rogatki – mówi Karol Jakubowski: – Wiele zależy od tego w jaki sposób kierowca zachowa się na przejeździe kolejowo-drogowym, bowiem były już zdarzenia, że kierowcy próbowali na siłę przejechać pod opadającymi rogatkami i te rogatki uszkadzali. Tego typu zachowanie jest skrajnie niebezpieczne. Jest to po prostu skracanie sobie drogi do śmierci.
– Przy okazji całego remontu przejazdu w Miłocinie zlikwidowano możliwość skręcenia do swoich posesji, do tzw. „starej wsi” – mówi Marek Wieczerzak, przewodniczący Rady Gminy Jastków: – Teraz, jadąc od strony Nałęczowa, nie mogą skręcić do swoich posesji. Jest to duży problem, ponieważ po drugiej stronie torów jest chociażby szkoła podstawowa. Muszą jechać dalej i nadrabiać drogi.
– To zarządca drogi odpowiada za organizację ruchu poza przejazdem kolejowo-drogowym, natomiast ta organizacja ruchu w obrębie zmodernizowanego przejazdu kolejowo-drogowego w Miłocinie była uzgodniona i zaakceptowana przez zarządcę drogi, czyli Zarząd Dróg Wojewódzkich w Lublinie – podkreśla Karol Jakubowski.
– W tej chwili, ze względów bezpieczeństwa, nie ma takiej możliwości, aby pojazdy jadące od Nałęczowa w kierunku Lublina skręciły za rogatką w lewo – mówi Paweł Szumera, dyrektor Zarządu Dróg Wojewódzkich w Lublinie: – W latach poprzednich dochodziło do niebezpiecznych sytuacji, że pojazdy, które chciały skręcić w lewo zatrzymywały się na przejeździe kolejowym, dróżnik, który nadzorował przejazd musiał interweniować i mieszkańcy na siłę byli usuwani z przejazdu kolejowego.
– Zapadły uzgodnienia, że zostanie na gruncie gminy Jastków, poniżej przejazdu kolejowego na skrzyżowaniu z drogą do Motycza zostanie zrobiona tzw. nawrotnica, żeby mieszkańcy jadący od Nałęczowa nie musieli tych kilometrów nadrabiać, tylko żeby zawrócili sobie na tej nawrotnicy – mówi Marek Wieczerzak.
– Gmina Jastków wystąpiła o warunki o budowę z dwóch zjazdów w celu umożliwienia dokonania zawrotki. W tej chwili te warunki ze strony Zarządu Dróg Wojewódzkich zostały wydane i czekamy na opracowanie dokumentacji projektowej – mówi Paweł Szumera.
– Gmina Jastków zobowiązała się do tego, że przygotuje te dokumenty potrzebne do zgłoszenia i w tej chwili jest to robione. Czekamy na taką możliwość, żeby później już kolej i Zarząd Dróg Wojewódzkich mogli tę zawrotnicę wykonać – mówi Marek Wieczerzak.
Nikt z urzędników nie był nam w stanie powiedzieć kiedy dokumentacja projektowa będzie gotowa i kiedy mogą ruszyć prace przy budowie nawrotnicy.
MaTo (opr. DySzcz)
Fot. archiwum