Pandemia koronawirusa zmieniła rynek mieszkaniowy w Lublinie. Teraz będzie taniej i bardziej luksusowo.
– Lublin studentami stoi – mówi Joanna Kuśmierczyk-Kubiak z Biura Nieruchomości Na Nowe. – Jeżeli chodzi o mieszkania na wynajem, to aktualnie standardowo byłby to szczyt sezonu. W tym roku natomiast mieszkań na wynajem jest jak zwykle bardzo dużo, natomiast klientów, którzy są zainteresowani ich najmem mamy zdecydowanie mniej. Obserwujemy spadek cen mieszkań oraz pokoi na wynajem. To, że klientów nie ma tak wielu, powoduje, że mieszkania, które są wystawione, muszą być w dużo lepszym standardzie niż wcześniej, aby w ogóle znaleźć kogoś zainteresowanego – dodaje.
– To czy wrócę do wynajmowanego mieszkania, zależy od oficjalnej decyzji uczelni i tego, jak dokładnie będzie wyglądało nauczanie prowadzone w systemie hybrydowym – wypowiada się Marta Ziemkiewicz, studentka z UMCS. – Jeśli okaże się, że miałabym się pojawić na uczelni raz w tygodniu lub dwa, to oddałabym mieszkanie, które w tym momencie przetrzymuję, płacąc za nie przez wakacje. Po prostu dojeżdżałabym do Lublina właśnie na te zajęcia. Do Lublina mam ponad 200 kilometrów, więc jeśli musiałabym pojawić się na uczelni częściej, na przykład kilka razy w tygodniu, w takiej sytuacji w dalszym ciągu mieszkałabym w Lublinie i wynajmowała mieszkanie – dopowiada.
– Nie ukrywam, że zastanawiamy się nad różnego rodzaju rozwiązaniami dotyczącymi domów studenckich UMCS – wyjaśnia rzecznik prasowy UMCS, Aneta Adamska. – Na ten moment mogę powiedzieć, że w zbliżającym się roku akademickim liczymy się z koniecznością pojedynczego kwaterowania studentów w niektórych domach studenckich naszej uczelni. Ze względów bezpieczeństwa uczelnia nie planuje pełnego obłożenia domów studenckich UMCS, natomiast cały czas pracujemy nad tego rodzaju rozwiązaniami. To są takie wstępne propozycje dotyczące domów studenckich – dodaje.
– Lublin studentami stoi. Jeżeli chodzi o cały rynek mieszkaniowy, nie tylko wynajmu, ale w ogóle rynek sprzedaży i deweloperów, w 70-80 procentach opiera się na studentach oraz o tym, że można kupić mieszkanie i potem je wynająć. Zawsze klient bierze taki plan B. Jednak w tym momencie, jeżeli ta tendencja ze zdalnymi studiami będzie się pogłębiać, to może całkowicie zmienić rynek lubelski – twierdzi Joanna Kuśmierczyk-Kubiak.
– Jeżeli chodzi o mieszkanie w wynajmowanym pokoju w związku z wirusem, to nie bałabym się go wynajmować. Myślę, że bardziej niebezpieczne byłoby chodzenie na zajęcia, czy spotykanie się z innymi ludźmi. W samym mieszkaniu nie widzę większych zagrożeń – mówi Marta Ziemkiewicz.
– Wydaje mi się, że wynajęcie mieszkania w pojedynkę i przebywanie w nim nie stanowi żadnego zagrożenia – tłumaczy profesor Małgorzata Polz-Dacewicz, kierownik Zakładu Wirusologii w Laboratorium SARS Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. – Sądzę natomiast, że mieszkanie w dwie, trzy czy więcej osób, bo im więcej, tym gorzej, stwarza duże ryzyko, bo każdy ze studentów przyjeżdża z innego środowiska. W mieszkaniu, w którym mieszkają, wymieniają różne drobnoustroje. W tym ktoś może przywlec wirusa SARS. Także nie polecałabym – dodaje.
– Pamiętajmy, że młode osoby nie chorują, ale bezobjawowo przechodzą te zakażenia. Mogą potencjalnie zakażać swoich rodziców bądź osoby starsze w swoim otoczeniu. W związku z tym ta szkoła jawi się jako takie miejsce ryzyka, gdzie może te osoby nie będą chorować, bo są młode, ale będą między sobą to przenosić. To jest główny problem i największe wyzwanie – wyjaśnia Waldemar Ferszt, lekarz epidemiolog i wiceprezes firmy Medisept.
Jak podają specjaliści, ceny mieszkań na wynajem w tym roku spadły o 10-20 procent w stosunku do ubiegłego.
W najbliższym czasie Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego przedstawi zasady korzystania z akademików.
InYa / WT
Fot. pixabay.com