Województwo lubelskie wyprzedziło mazowieckie. Tyle tylko, że powodów do zadowolenia mieć nie możemy. W pierwszym półroczu w naszym województwie wydarzyło się więcej wypadków w rolnictwie niż w województwie mazowieckim.
Dlaczego pomimo ciągłych apeli o ostrożność, prowadzonych akcji informacyjnych dochodzi do takich zdarzeń? O to w rozmowie z Ireneuszem Świderskim z lubelskiego oddziału Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego pytał Wojciech Brakowiecki.
– Dane statystyczne są nieubłagane, jeżeli chodzi o wypadki w rolnictwie, w pierwszym półroczu tego roku wyprzedziliśmy województwo mazowieckie. W mazowieckim 671 przypadków, w lubelskim 689. Dobrze nie jest…
– Rzeczywiście dobrze nie jest, należy podkreślić, że są to zdarzenia zgłoszone.
– Czyli tych niezgłoszonych może być jeszcze więcej?
– Oczywiście, że może być ich znaczenie więcej. Wypadków w rolnictwie jest zbyt wiele i ciągle prowadzimy działania mające na celu zmniejszenie ich ilości.
– Zgłoszenie wypadku nie zamyka procedury?
– Zgłoszenie dopiero otwiera procedurę. To, czy zdarzenie zostanie uznane za wypadek przy pracy rolniczej, zależy od całego postępowania powypadkowego i na końcu polega na podjęciu decyzji, czy dane zdarzenie rzeczywiście wyczerpało wszystkie znamiona incydentu przy pracy rolniczej, czy też nie. Jeżeli np. nie było przyczyny zewnętrznej bądź uszczerbek jest zerowy, to takie zgłoszenie jest nieuznawane.
– Tych wypadków ciągle mamy zbyt dużo, kiedyś taką najważniejszą przyczyną była chyba niefrasobliwość?
– Należy się z tym zgodzić, z tymże w KRUS-ie dzielimy wypadki według pewnych kategorii. Najwięcej wypadków, które zostały zgłoszone w oddziale lubelskim, dotyczyło upadku osób z wysokości, z drabin, podestów, schodów, z maszyn rolniczych i stanowiły one około połowy wszystkich zgłoszonych zdarzeń. Następną grupą wypadkową, która stanowi około 17%, są wypadki określane przez nas jako inne zdarzenia, np. złe stąpnięcie, nagłe szarpnięcie, takie, których nie da się w sposób prosty skategoryzować. W trzeciej grupie znajdują się wypadki związane z obsługą maszyn – podchwycenia przez ruchome części maszyn.
– Pewnie to ta grupa, o której najwięcej moglibyśmy mówić, brakujące osłony, prowizorki itd.?
– Oczywiście ma pan rację. W tej grupie najwięcej wypadków zdarza się z maszynami skrawającymi czy też pilarkami. Przyczynami są braki osłon, tarcz, pasów pędnych oraz nieprawidłowe wyłączniki prądu czy niewłaściwe trzymanie elektronarzędzi. Częstą przyczyną zdarzeń jest brak koncentracji i uwagi przy wykonywanych czynnościach. Wykonujemy je bardzo pośpiesznie, nie zastanawiając się jakie konsekwencje możemy ponieść.
– Te konsekwencje niestety często rzutują na nasze życie…
– Tak, na szczęście większość wypadków jest dość lekkimi, ale zdarzają się zdarzenia poważne. W tym roku w województwie lubelskim nie mieliśmy żadnego wypadku śmiertelnego i należy podkreślić, że jest to dobry prognostyk na przyszłość.
WB / CzaPa
Fot. pixabay.com