Trwająca pandemia nie przeszkadza Aleksandrze Mirosław (na zdj.) w przygotowaniach do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich.
W swojej koronnej konkurencji – wspinaczce sportowej na czas – zawodniczka KW Kotłownia Lublin wciąż udowadnia, że na krajowym podwórku nie ma na nią mocnych. W tym sezonie dwukrotna mistrzyni świata po raz kolejny zdobyła złoty medal mistrzostw Polski.
Gorzej poszło jej w boulderingu – dyscyplinie, która wchodzi w skład trójboju – formatu, w jakim wspinacze będą rywalizować podczas igrzysk w Tokio.
Aleksandra Mirosław zachowuje jednak optymizm i spokój. – Mistrzostwa Polski w Gliwicach pokazały, że wszystko idzie zgodnie z planem, iż sytuacja związana z pandemią nie pokrzyżowała mi planów. W pewnym sensie przygotowywałam się do tych zawodów, ale nie był to szczyt moich możliwości. Nie było to tak, jak się przygotowuje do mistrzostw Europy czy świata, że jest superświeżość. Tu startowałam w trakcie cyklu treningowego, a wyrównałam swój rekord życiowy we wspinaczce sportowej na czas. Natomiast bouldering nie poszedł po mojej myśli, ale pierwsze skrzypce zagrał tutaj efekt psychologiczny. Bardziej walczyłam tu ze swoimi myślami i oczekiwaniami, niż z trudnością zawodów – mówi Aleksandra Mirosław.
– Mam nadzieję, że listopadowe mistrzostwa w Rosji się odbędą i tam zaprezentuję to, co wyprawowałam w tym roku – dodaje Aleksandra Mirosław.
Mistrzostwa Europy we wspinaczce sportowej w Rosji mają się odbyć między 20 a 29 listopada.
JK / opr. ToMa
Fot. archwum