Para binturongów, która pod koniec ubiegłego tygodnia przyjechała do Zamojskiego Ogrodu Zoologicznego, ma się dobrze – informują pracownicy zoo. Zwierzęta przebywają obecnie na kwarantannie, podczas której przystosowują się do nowych warunków – na razie z dala od oczu odwiedzających.
Binturongi miały pojawić się w zamojskim zoo już kilkanaście miesięcy temu, ale z powodu problemów politycznych w Indonezji można je było sprowadzić dopiero w tym roku. Jednak i tym razem pracownicy zoo musieli uzbroić się w cierpliwość.
– Epopeja binturongi trwała prawie półtora roku. Ustalony był termin na kwiecień tego roku, ale wiadomo jaka była sytuacja – mówi dyrektor Ogrodu Zoologicznego w Zamościu, Grzegorz Garbuz. – Niestety zostało to zawieszone w próżni i czekaliśmy aż do tej pory, aż zostaną uruchomione normalne loty z Indonezji do Warszawy. Loty odbywały się przez Turcję z przesiadką w Stambule. Okazało się, że samolot, którym w środę miały polecieć na Okęcie, miał jakąś wadę klimatyzacji w luku bagażowym i nie można było tam umieścić zwierząt. Spędziły kolejną dobę w klatach – dodaje.
– Przywiozłem te binturongi z Okęcia. Jeden wyjazd był nieudany – opowiada asystent do spraw schroniska w Ogrodzie Zoologicznym w Zamościu, Piotr Łachno. – Zostałem zawrócony jednego dnia z drogi. Pojechałem drugiego dnia, zwierzęta bezpiecznie wylądowały i bezpiecznie dowiozłem je do naszego zoo ku wielkiej uciesze pracowników. Myślę, że nasi goście, którzy będą odwiedzali zoo, będą również zadowoleni z tego, że te zwierzęta do nas dojechały – dodaje.
– Miały dobrą opiekę. Przyjechały w dobrej kondycji. Wyglądają na zdrowe i cieszymy się, że wreszcie do nas dotarły – stwierdza Grzegorz Garbuz. – Zwłaszcza że jest to bardzo rzadki w Europie podgatunek binturonga wschodniego. Chyba tylko 4-5 ogrodów ma ten podgatunek – dodaje.
– Po wyjściu z klatek transportowych binturongi od razu zaczęły się wspinać po ścianach – mówi asystent do spraw hodowlanych w Zamojskim Ogrodzie Zoologicznym, Anna Nowicka-Sidor. – Tę wspinaczkę umożliwiają pazury, które mają przystosowane do takiego wspinania. Są one dłuższe i nierówno pokręcone. Dzięki temu bardzo dobrze trzymają się nierównych powierzchni i nie spadają. Wspinaczkę umożliwia im też ogon, który jest np. zakręcony wokół konaru. Mają urocze pyszczki. Wygląd ogólny jest taką mieszkanką łaskuna z niedźwiadkiem – dodaje.
– Na co zwróciłem uwagę, to specyficzny zapach tych zwierząt. Pierwsze moje skojarzenie to zapach popcornu, czyli dość apetyczne są te binturongi – mówi Piotr Łachno. – Natomiast kiedy rano przyszedłem, ten zapach był już tak bardzo intensywny na korytarzu, że jednak nie był już tak bardzo apetyczny, jak przy załadunku – dodaje.
– Wynika to z tego, że w ich moczu znajduję się związek, który jest składnikiem aromatu do popcornu – stwierdza Anna Nowicka-Sidor. – W momencie, kiedy wchodzimy na dział, gdzie one się znajdują, czy też, kiedy przyjechały do nas i przebywały przez chwilę w pomieszczeniu, po wyjęciu z samochodu było czuć aromat popcornu. Żartowaliśmy też, że gdyby były przy kinie, to ruch byłby większy. Apetyt na popcorn też byłby znaczenie większy. Żywią się egzotycznymi owocami. Są to naprawdę specyficzne, wyszukane owoce z klimatu, w którym one w naturze przebywają, czyli na kontynencie azjatyckim. Musimy teraz starać się stopniowo dorównać tej diecie, którą wcześniej miały, żeby nie doznały szoku. Przez dwa tygodnie będziemy je karmić miękkimi bananami, papają oraz gotowanymi udkami. Takie mieliśmy zalecenia z ogrodu, z którego przyjechały. Stopniowo będziemy wprowadzać inne owoce i warzywa – dodaje.
– Będą miały ponad 40-metrową wolierę na prawie 5 metrów wysokości. Z dużą ilością konarów, gałęzi, półek – mówi Grzegorz Garbuz. – Bardzo sympatyczne zwierzęta. Rzadkie już niestety w naturze, ponieważ ich naturalne siedliska zastępują hodowle palmy kokosowej albo innego draństwa, które ludzkość zużywa w ogromnych ilościach – dodaje.
Zgodnie z informacjami Czerwonej księgi gatunków zagrożonych, binturongi są zagrożone wyginięciem.
W zamojskim zoo będzie można je oglądać na jednym z wybiegów małych drapieżnych. Kiedy to nastąpi – na razie nie wiadomo, ale z informacji pracowników ogrodu wynika, że kwarantanna może potrwać do kilku tygodni.
AlF / CzaPa
Fot. Aleksandra Flis