W Lublinie rozpoczął się Festiwal „Wschód Kultury- Inne Brzmienia”. Przez cztery dni Lublin będzie żył koncertami, wystawami i spotkaniami literackimi.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Konferencja prasowa dotycząca Festiwalu ,Wschód Kultury- Inne Brzmienia”
Festiwal Wschód Kultury obejmuje swoim zasięgiem także Białystok i Rzeszów. Tamtejsze imprezy odbyły się w dwa ostatnie weekendy sierpnia.
– Kultura jest tym, co nas wszystkich łączy – mówi dyrektor Narodowego Centrum Kultury, prof. Rafał Wiśniewski: – Przede wszystkim kochamy kulturę. Jeśli zapytać każdego z nas czy lubi kulturę, to każdy odpowie, że tak, wymieni swoich ulubionych artystów, wydarzenia. Bardzo ciężko pracowaliśmy wspólnie z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego i z naszymi partnerami, żeby zrealizować ten projekt, żeby połączyć różne formy estetyczne, żeby spotkać się w formule, która jest adekwatna, czyli hybrydowej. Działania, które możemy realizować bezpośrednio – realizujemy. Te osoby, które chcą zostać w domu albo choćby przebywają podczas urlopu w różnych miejscach, mogą skorzystać z uczestnictwa za pośrednictwem telewizji czy radia. Ważne jest to, że ten projekt został zrealizowany pomimo tego, że w tym roku tak wiele inicjatyw na świecie się nie odbyło. My to wspólnie zrobiliśmy.
Ale były obawy, czy podczas pandemii festiwal w ogóle się odbędzie – przyznaje wiceprezydent Lublina, Beata Stepaniuk-Kuśmierzak: – Te obawy towarzyszyły nam wszystkim kiedy podejmowaliśmy decyzję o rozpoczęciu przygotowań do tegorocznej edycji. Natomiast dzięki dużej determinacji i odwadze wielu osób, przede wszystkim tych, którzy do tej pory tworzyli ten festiwal, udaje nam się go dzisiaj otworzyć i zachęcić mieszkańców do uczestnictwa w kulturze.
– Jesteśmy w pandemii, ale jednocześnie organizatorzy, Narodowe Centrum Kultury i Warsztaty Kultury, bardzo profesjonalnie zadbają o bezpieczeństwo artystów i uczestników. Mamy taki czas, do którego musimy się dostosować. Z jednej strony mamy wielki głód kultury, z drugiej – ograniczenia i obawy. Z drugiej strony chcemy działać – i tego wyrazem jest ten festiwal – podkreśla Beata Stepaniuk-Kuśmierzak.
Festiwal jest symbolem roli, jaką przez wieki odgrywała Polska łącząc narody Europy Środkowej.
– Polska zawsze łączyła narody – mówi konsul generalny Ukrainy w Lublinie Wasyl Pawluk: – Tak stało się historycznie, że później narody podzieliły się na niepodległe państwa, ale i dzisiaj Polska wciąż łączy narody centralnej Europy. To dobrze. Te festiwale to też łączenie tych narodów. Mam takie marzenie, żeby to przeszło granice, poszło na Ukrainę, Białoruś, Litwę, Słowację, innych narodów sąsiadujących z Polską.
Czy uda się zrealizować taki festiwal ponad granicami? Dyrektor Rafał Wiśniewski nie mówi „nie”, ale muszą być spełnione pewne warunki: – Jeśli jest wola i chęć z drugiej strony, i są możliwości, bo pamiętajmy, że to są bardzo duże wyzwania techniczne, to myślę, że warto szukać takich rozwiązań, żeby wspierać Ukrainę i Białoruś. Myślę, że ten projekt jest otwarty również na działania poza granicami kraju.
Czy i kiedy festiwal obejmie Ukrainę, Litwę i przede wszystkim Białoruś – nie wiadomo. Na razie uczestnicy i organizatorzy kibicują próbom wprowadzenia zmian na Białorusi. Ten temat pojawia się co jakiś czas w festiwalowych kuluarach.
JZon (opr. DySzcz)
Fot. Piotr Michalski