Rolnicy i hodowcy nie chcą proponowanych zmian w ustawie o ochronie zwierząt, której projekt zakłada między innymi zakaz hodowli zwierząt futerkowych oraz ograniczenia uboju rytualnego.
Dziś (21.09) w Lubelskiej Izbie Rolniczej rozmawiali o tym między innymi parlamentarzyści oraz hodowcy. – Zmiany negatywnie wpłyną na rynek – twierdzą zaproszeni na spotkanie hodowcy.
– Polska w tej chwili zajmuje 2. miejsce na świecie w produkcji skór zwierząt futerkowych – mówi w rozmowie z Radiem Lublin Daniel Chmielewski, prezes Polskiego Związku Hodowców Zwierząt Futerkowych. – W branży w tej chwili jest około 700 ferm, które zatrudniają kilkanaście tysięcy ludzi. Nie chcemy się wyprowadzać. Niektórzy nam mówią, żebyśmy jechali na Ukrainę czy Białoruś i dalej tam hodowali. Mamy takie propozycje, ale chcemy zostać w kraju i dalej pracować. Nie wyobrażam sobie, że mamy gdzieś wyjeżdżać z powodu tego zakazu – dodaje.
Hodowcy i rolnicy mówią, że produkcja zwierząt sięga około 6 milionów. Co z tymi zwierzętami, jeżeli ustawa przejdzie w niezmienionej formie? – Jedyne wyjście, to dochować te zwierzęta do takiego momentu, w którym skóry nadają się do sprzedania. Zabić je, sprzedać, a resztki zwierząt zutylizować – zaznacza Paweł Piotrowski, Lubelski Wojewódzki Lekarz Weterynarii. – Nie będzie innego wyjścia. Problem też jest inny, ponieważ rozszerza się rynek tych ubocznych produktów, które powstają w zakładach mięsnych. Biorcy norek mogli pewną kategorię odpadów odbierać i skarmiać je tymi zwierzętami. W tej chwili będą te odpady w zakładach, za które jeszcze trzeba będzie porządnie zapłacić – dodaje.
– My dbamy o te zwierzęta. Cackamy się z nimi, żeby miały ładne i długie futro, żebyśmy mieli za to pieniądze – opowiada jeden z hodowców. – Mi już w tej chwili jest żal chodzić na fermę. Tyle lat pracowałem. Nawet się mnie kolega pytał, jak to będzie ostatnią komorę uśpić – dodaje.
– Czujemy się, jak wyrzutki społeczeństwa – twierdzi obecny na spotkaniu hodowca. – Ojciec pracował ponad 30 lat dla państwa, a teraz dostał kopa i do widzenia. Jesteśmy potraktowani jak śmieci – dodaje.
– Kierunki tej ustawy są jasne: poprawa dobrostanu zwierząt, ochrona ich przed złym traktowaniem – podkreśla poseł Przemysław Czarnek. – Dzisiejsze konsultacje są niezwykle ważne. Żałuję, że nie odbyły się wcześniej. W tych dyskusjach chodzi o to, aby wypracować taki sposób dojścia do celu, które zakłada ustawa, żeby hodowcy bydła, drobiu i zwierząt futerkowych mogli dostosować się do tych nowych wymogów. Ustawa jest w środku procesu legislacyjnego, jest przed procedowaniem w Senacie. Później trafi jeszcze do Sejmu. Znów będziemy podejmować decyzję w tej sprawie. Na końcu będzie decyzja prezydenta. Dobrze jest posłuchać rolników – dodaje.
Proponowane zmiany to też zakaz czy ograniczenie uboju rytualnego. Jak te zmiany mogą wpłynąć na branżę mięsną? – Bardzo negatywnie – zaznacza dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa, Dariusz Goszczyński. – Ponad 50% tego co wytwarzamy w kraju jest eksportowane. 40% tego eksportu to mięso pozyskiwane w systemach religijnych. Dlatego też zakaz, brak możliwości eksportu mięsa w tych systemach będzie stanowiło ogromny problem i prowadziło do upadku wielu firm – dodaje.
– Jeżeli chodzi o skutki finansowe, mniej więcej 900 milionów rocznie straty wynikające ze sprzedaży zwierząt futerkowych – opowiada Andrzej Jakubczak z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. – Corocznie z tych pieniędzy pokrywane są oczywiście świadczenia cywilno-prawne związane z pensjami pracowników. Często są to oczywiście gospodarstwa rodzinne, natomiast często są to przedsiębiorstwa, które zatrudniają od kilku do kilkuset osób – dodaje.
– Nie doprowadzajcie do tego, że będą masowe bankructwa, samobójstwa. Takie rzeczy w cywilizowanym państwie prawa nie powinny mieć miejsca. Wszędzie, gdzie zlikwidowano fermę zwierząt futerkowych były odszkodowania – zaznacza hodowca. – Mówi się o rekompensatach, ale tak naprawdę nie wiadomo co to za rekompensaty – dodaje.
– Nie możemy znieść uboju rytualnego i nie możemy dać takich uprawnień organizacjom społecznym, jak to się proponuje w tej chwili w ustawie – tłumaczy prezes Lubelskiej Izby Rolniczej, Gustaw Jędrejek.
Wnioski ze spotkania w Lubelskiej Izbie Rolniczej mają być przesłane do Senatu oraz prezydenta.
MaTo / opr. PaW
Fot. pixabay.com