Metoda radioterapii śródoperacyjnej jest równie skuteczna, jak tradycyjna radioterapia, uznali naukowcy. To wynik wieloletnich badań przeprowadzonych na dwóch i pół tysiącach chorych na nowotwory piersi na całym świecie.
– Badania w lubelskiej klinice rozpoczęły się w 2005 roku. Porównywano efekty leczenia tradycyjną radioterapią i nowoczesną metodą terapii śródoperacyjnej – mówi profesor Wojciech Polkowski, kierownik Kliniki Chirurgii Onkologicznej SPSK1. – Przystąpiliśmy do międzynarodowego badania TARGIT A. To badanie było prowadzone w Europie, Wielkiej Brytanii, Stanach Zjednoczonych i Australii. W ramieniu kontrolnym, czyli standardowym leczeniu oszczędzającym raka piersi, operacja była uzupełniana konwencjonalną radioterapią pól zewnętrznych. Ta radioterapia trwa codziennie, od poniedziałku do piątku, przez pięć tygodni, a chora musi przyjeżdżać do ośrodka radioterapii. Natomiast w ramieniu eksperymentalnym, czyli badanym, w czasie operacji stosowano jedną dawkę radioterapii śródoperacyjnej – tłumaczy.
– Po wieloletniej obserwacji pacjentek, u których zastosowano metodę radioterapii śródoperacyjnej, wyniki są zdecydowanie zadowalajace – mówi profesor Polkowski. – Można powiedzieć, że odsetek przeżyć odległych jest ponad 97-procentowy. Są jedynie pojedyncze chore, które miały bardzo agresywne postaci nowotworu i zmarły w czasie obserwacji. Odsetek nawrotów choroby jest również minimalny – informuje.
– Zastosowanie nowej metody oznacza przedłużenie samego zabiegu operacyjnego o 30 minut, przy czym pacjentki nie muszą już korzystać z kilkutygodniowej radioterapii. Zalet nowej metody jest zdecydowanie więcej – tłumaczy profesor Polkowski. – Chirurg wespół z radioterapeutą w czasie operacji zakłada aplikator dokładnie w miejsce po wyciętym guzie. Natomiast terapia z pól zewnętrznych obarczona jest tak zwanym błędem geograficznym i pacjentki oszczędzane są przed efektami promieniowania jonizującego narządy sąsiednie. Jest to ważne szczególnie u chorych na raka na lewej piersi. Po tej stronie jest serce, opłócna i fragmenty płuca, które również mogą przyjąć pewną dawkę napromieniania. Większość chorych, jeżeli może być leczonych taką metodą, wybiera ją, bo to zaoszczędza wielokrotne wizyty i przyjeżdżanie do szpitala. Wyniki tego badania w 2020 roku, w erze pandemii COVID-19 nabrały szczególnego znaczenia. Metoda ta daje odciążenie ośrodków onkologicznych przed zbędnymi wizytami – dodaje.
Przeprowadzanie tego typów zabiegów możliwe jest dzięki wyposażeniu lubelskiej kliniki w nowoczesny sprzęt – W 2019 roku klinika przeniosła się do nowego budynku przy ulicy Radziwiłłowskiej 13. Tutaj została wyposażona w kolejny system nowej generacji do terapii śródoperacyjnej, amerykański aparat o nazwie Mobetron – mobilny przyśpieszacz liniowy o wysokiej energii. Poprzedni aparat, który był stosowany, to niemiecki system, będący aparatem również przenośnym o energii kilowoltowej, więc troszeczkę innym. Jest jednocześnie bardzo bezpieczny. To, że mamy w zasadzie dwa aparaty czyni nas chyba jedynym ośrodkiem w kraju, który dysponuje takimi możliwościami – dodaje.
Metoda terapii śródoperacyjnej ma być szerzej stosowana w lubelskiej klinice. Już za miesiąc zabieg będzie refundowany przez NFZ.
Lubelscy naukowcy chcą w przyszłości zastosować tę technikę również u chorych z innymi typami nowotworów.
SzyK / WT
Fot. archiwum