Z powodu wystąpienia licznych ognisk pandemicznych w domach pomocy społecznej w Polsce, resort zdrowia wraz z Ministerstwem Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wprowadził w nich zakaz odwiedzin. W Domu Pomocy Społecznej w Kozuli koło Białej Podlaskiej takie obostrzenia wprowadzono już na początku pandemii. Pensjonariusze nie mogą też wychodzić poza teren placówki.
Pani Jolanta ze swoją córką, która przebywa w DPS-ie w Kozuli, nie widziała się od początku pandemii. – Znalazłyśmy się w takiej trudnej sytuacji – mówi w rozmowie z Radiem Lublin. – Dla nas takie rozstanie to przykre, ciężkie doświadczenie. Jeździłam do córki 2-3 razy w tygodniu. Staramy się to jakoś łagodzić poprzez kontakty telefoniczne. Rozmawiamy bardzo często. Elunia bardzo tęskni, przeżywa to. Wiadomo, że była przytulana, całowana, żartowałyśmy, a teraz to wszystko jest utrudnione. Wiemy, jaka jest sytuacja. Musimy jakoś to przeczekać – dodaje.
– Jest to na pewno trudny czas dla naszych mieszkańców. Zwłaszcza dla tych, którzy byli przyzwyczajeni do takiego intensywnego kontaktu ze środowiskiem – zaznacza psycholog w placówce Krystyna Panasiuk. – Mówimy tu o mieszkańcach, którzy albo byli często zabierani przez rodzinę na urlopy, albo najbliżsi ich odwiedzali. Wiadomo, że ten czas pandemii to zmienił. Jest to dla nich trudne. Na pewno muszą się mierzyć z trudnymi emocjami, jak poczucie osamotnienia, stres. Do tej tęsknoty dołącza też lęk. Zwyczajny lęk przed tym, co będzie – dodaje.
– Okres pandemii, jak myślę każdy, po prostu znoszę, bo nie ma innego wyjścia – opowiada podopieczny DPS-u w Kozuli, Stanisław Stańczyk. – Jest to ograniczenie swobody itd. Jest to trochę uciążliwe. Teraz ten kontakt z bliskimi jest jeszcze ważniejszy, niż zwykle. Mam fajną rodzinę, więc dzwonimy do siebie. Jest to takie podtrzymanie tego ducha. Izolacja jest przytłaczająca. Radzę sobie. Ten telefon jest wielkim źródłem kontaktu z rodziną i przyjaciółmi. Choć substytut nigdy nie będzie oryginałem, to cieszmy się z tego, co mamy – dodaje.
– Nasi mieszkańcy stanowią duży przekrój, jeśli chodzi o jednostki chorobowe – tłumaczy Panasiuk. – Inaczej z tymi emocjami będą sobie radziły osoby, które są sprawne intelektualnie. Takie osoby są u nas w domu. Mamy osoby przewlekle, somatycznie chore. Mamy też osoby z niepełnosprawnością intelektualną. Tutaj będą dołączały jeszcze takie dodatkowe napięcia, rozdrażnienie, sytuacje konfliktowe. Wiadomo, że ograniczenie to nie jest coś, co dobrze wszyscy znosimy – dodaje.
W czasie pandemii niezwykle ważne jest wsparcie psychologiczne. – Osoby niepełnosprawne intelektualnie, ponieważ mają gorszy kontakt z emocjami, słabiej sobie z nimi radzą oraz rozumieją, to co przeżywają, to ta praca z nimi jest inna. To na co na pewno jest takie duże zapotrzebowanie, to potrzeba uwagi i wsparcia. Staramy się pomóc w takim organizowaniu sobie czasu wolnego. Paradoksem jest to, że muszą się zmagać z tą izolacją, ale to, że żyją w tak dużej społeczności to im pomaga – dodaje.
W Domu Pomocy Społecznej w Kozuli przebywa obecnie ponad 200 podopiecznych. W placówce od początku pandemii wprowadzono wiele środków ostrożności. Dzięki przestrzeganiu reżimu sanitarnego w placówce nie odnotowano dotąd żadnych przypadków zakażenia koronawirusem.
MaT / opr. PaW
Fot. pixabay.com