Fundacja Dla Przyrody przygotowuje się do realizacji projektu ochrony sów Lubelszczyzny. Chodzi o pójdźkę, płomykówkę oraz uszatkę. Głównym celem inicjatywy będzie dostarczenie budek lęgowych dla tych ptaków.
– Jest to bardzo silnie zagrożona grupa ptaków, szczególnie te związane z krajobrazem rolniczym. Jednym z czynników są zmiany w obrębie miejsc lęgowych – mówi prof. Marcin Polak z Katedry Zoologii i Ochrony Przyrody UMCS. – Płomykówka kiedyś gnieździła się w skałach. Teraz odkryła takie „skały”, jakimi są budynki w miastach i na wsiach. Obecnie już sto procent populacji płomykówki, która gnieździ się w naszym kraju, zasiedla tylko budynki zamieszkane przez człowieka. Większość właścicieli budynków ociepla je, remontuje. Najczęściej niestety zatykane są przy tym otwory wlotowe do stropodachów, wentylacyjne, różnego rodzaju szczeliny i pęknięcia. Podobny problem jest z sowami krajobrazu rolniczego, które kiedyś gniazdowały w dziuplach. Tu przykładem jest pójdźka. To taka mała i zagrożona sowa, bowiem „dziuplastych” wierzb jest coraz mniej – dodaje.
– Dla płomykówki została specjalnie skonstruowana budka – tłumaczy Marek Kołodziejczyk z Fundacji Dla Przyrody. – Budki będą przeznaczone do wywieszania głównie w kościołach, na strychach bądź starych budynkach jak stodoły czy obory. Druga konstrukcja będzie dla pójdźki. Oczywiście ona też musi być odpowiednio zabezpieczona, głównie przed kunami. Będzie zaopatrzona w specjalną rurę o odpowiedniej średnicy, po to, aby kuna nie mogła do niej wejść. Naszym celem jest wyszukanie nowych potencjalnych miejsc, gdzie te sowy występują bądź historycznie występowały. Możliwe, że poprzez wywieszenie budek w tych historycznych miejscach te gatunki mogą tam powrócić – dopowiada.
– Można powiedzieć, że sowy to są takie „latające koty”, które zjadają dużo małych gryzoni – stwierdza Marcin Polak. – Są takie „mysie lata”, gdzie tych gryzoni jest bardzo dużo. A sowa w ciągu jednej nocy przynajmniej jeden, dwa takie ssaki musi upolować. Płomykówka ma czasami liczne lęgi, nawet do siedmiu albo więcej młodych, więc sowy te w ciągu jednej nocy muszą upolować bardzo dużo małych ssaków. Pamiętajmy o tym, że sowy są drapieżnikami. Są takimi gatunkami wskaźnikowymi, które nam pokazują, że jeśli tam występują, to jest tam też bardzo dużo innych zwierząt i innych organizmów. Chroniąc drapieżniki, stojące na szczycie piramidy, chronimy też cały ekosystem, czyli różnego rodzaju rośliny, którymi odżywiają się małe ssaki. Później nimi odżywiają się średnie ssaki, a na samym szczycie stoją drapieżniki, w tym sowy. To takie gatunki charyzmatyczne, parasolowe, osłonowe – wyjaśnia.
– Byłe PGR-y to miejsca, w których jest baza noclegowa. Dookoła jest też duża dostępność pokarmu – wyjaśnia Kamil Stepuch, prezes fundacji Dla Przyrody. – Jednak nie tylko. Niektóre sowy, na przykład pójdźka, licznie występują w mieście. Sowy budzą emocje pozytywne i negatywne. Przez to, żerują w nocy jest to skryty gatunek, niepoznany. Teraz zrobiło się trochę popularne, żeby sowy w nocy obserwować. To są gatunki często terytorialne, które dość mocno reagują na drugi głos osobnika. Jeżeli puści się na dyktafonie czy telefonie głos sowy, to drugi ptak zaczyna się odzywać, reagować, przelatywać – informuje.
– Chcemy obalić pewne mity związane z tym, że sowy są symbolem nieszczęścia – mówi Marcin Polak. – Jeszcze czasami, będąc w terenie, spotykamy się z takimi zabobonami. Sowy na przykład oskarża się o to, że są przenosicielami złej winy, potrafią wołać na cmentarz. Jak pójdźka. Jej głos jest właśnie transkrypcją takiego zawołania „pójdź, pójdź, pod dołek, pod kościołek”. Często sowy w nocy odzywają się takimi dosyć krzykliwymi, jęczącymi, skrzeczącymi głosami, co powoduje u ludzi bardzo różnorodne emocje. Chcemy porozmawiać z ludźmi i pokazać im sowy jako gatunki, które żyją obok nas i mają coraz ciężej, między innymi przez działalność człowieka. Coraz trudniej jest im żyć w obecnych czasach – tłumaczy.
Montaż budek rozpocznie się w połowie września. Projekt zakłada wywieszenie pięćdziesięciu budek dla pójdźki i płomykówki oraz trzydziestu koszy dla uszatki. Właściciele posesji i działek, na których odbędzie się montaż budek i koszy, otrzymają materiały edukacyjne.
LilKa / WT