Chcą promować lokalne, tradycyjne produkty i przygotowane z nich potrawy. W Opolu Lubelskim zorganizowano konferencję „Naturalnie, że lokalnie”. Wzięli w niej udział przedstawiciele kół gospodyń wiejskich, przedsiębiorcy oraz szefowie kuchni miejscowych restauracji.
CZYTAJ: W Opolu Lubelskim stawiają na regionalizm i sezonowość
– Stawiamy na sezonowe produkty – mówi w rozmowie z Radiem Lublin kierownik biura Lokalnej Grupy Działania „Owocowy Szlak”, Agata Domżał. – Pokazujemy, że trzeba wrócić do tradycji i takiego sposobu życia, jaki prowadzili nasi dziadkowie, żeby jeść to co akurat mamy w sezonie. Nie kupować pomidorów i ogórków w zimie, ponieważ są one wtedy samą chemią. Jeść trzeba wtedy kiszonki. Powiat opolski jest zagłębiem owocowym. Podobno co czwarte jabłko na świecie pochodzi właśnie z Lubelszczyzny – dodaje.
– Powiat opolski i wszystkie jego gminy owocami stoją. Szczególnie, jeśli chodzi o jabłka i maliny – zaznacza burmistrz Józefowa nad Wisłą, Grzegorz Kapica. – Jest jeszcze wiśnia, porzeczka, gruszka, śliwka. Dzisiaj chcemy rozmawiać o tym, w jaki sposób można wykorzystać to nasze bogactwo naturalne. Ono jest takie, że słyniemy z niego w Polsce, Europie i na świcie – dodaje.
– Oprócz samej promocji, czyli mówieniu o tym, jakie te produkty są i jak ważna jest tradycja, trzeba sprawić, żeby te produkty były dostępne wszędzie: w sklepach, na targowiskach – opowiada Domżał. – Staramy się również wprowadzać te dania do lokalnych restauracji. One bardzo chętnie współpracują i do swojej karty wprowadzają lokalne dania lub potrawy z wykorzystaniem lokalnych produktów – dodaje.
– LGD „Owocowy Szlak” zrzesza nas, dziewięć restauracji, na terenie całego powiatu – twierdzi właściciel jednego z hoteli w Poniatowej, Waldemar Słowik. – Spotykamy się, rozmawiamy. Każdy jakieś staropolskie potrawy ma u siebie w menu. U siebie polecam karpia po staropolsku – dodaje.
– Ryby to jedna z naszych specjalności. Od wielu lat istnieje hodowla – tłumaczy szef kuchni w jednej z opolskich restauracji, Sławomir Obel. – Z ryb można zrobić wiele rzeczy. Można je piec, gotować, wędzić. Moim ulubionym daniem jest tatar i ceviche. Bazujemy na naszym hodowlanym, surowym pstrągu, którego podajemy z wieloma owocami: jabłka, ananas, śliwki czy gruszki – dodaje.
– Większość organizacji pozarządowych, które ostatnio powstały lub reaktywowało swoje powstanie, sięga do korzeni – zaznacza Agnieszka Drozd-Bownik, prezes Stowarzyszenia na rzecz wsi Wałowice. – To jest ta podstawa, która nas utrzymuje przy życiu, ale daje też szansę na pokazanie młodemu pokoleniu tego, czego nie zna. Wszyscy wiedzą, że babcie dobrze gotowały i piekły, a niektórzy nie znajdą tego smaku. Powracamy do tych starych przepisów, receptur – dodaje.
– My teraz przygotowujemy na konkurs flaki wołowe z kaszą jaglaną – podkreśla Anna Kucharczyk, przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich „Elżbiecianki” z miejscowości Elżbieta koło Opola Lubelskiego. – Miałam kiedyś taką starszą sąsiadkę, która kiedyś chodziła po weselach i opowiadała, że taką potrawę serwowali – dodaje.
– Tradycja to dla nas zdrowie – zaznacza Domżał. – Obserwuje się w dzisiejszym świecie takie troszkę wykluczenie żywieniowe. Wszystko dlatego, że ta żywność ekologiczna jest niestety dużo droższa, a ta chemiczna i byle jaka jest tania. Warto, żeby tych produktów bio było więcej, żeby ich cena była niższa, by wszyscy mogli sobie na to pozwolić – dodaje.
Dzisiejsza konferencja była wstępem do tegorocznego Święta Produktu Lokalnego, które zaplanowano w Opolu Lubelskim w najbliższą niedzielę (04.10).
ŁuG / opr. PaW
Fot. pixabay.com