Powrót na rynek pracy po pobycie w zakładzie karnym. Wyzwania stojące przed osadzonymi

barbed wire 960248 1920 2020 09 03 182530

Więźniowie z okręgu lubelskiego przygotowują się do powrotu na rynek pracy po odbyciu kary pozbawienia wolności. Pomaga im w tym projekt „PO WER”, który ma na celu podniesienie ich kwalifikacji, a tym samym – zwiększenie szans na ich zatrudnienie. Osadzeni szkolą się m. in. w zakresie wykończenia wnętrz, spawania, brukarstwa, montowania sieci elektrycznych, hydrauliki, ale też np. opieki nad osobami starszymi i przewlekle chorymi.

O wyzwaniach, z którymi muszą mierzyć się osadzeni po wyjściu z zakładu karnego, mówi kapelan Zakładu Karnego w Zamościu, ksiądz Tomasz Źwiernik: – Więźniowie, którzy opuszczają zakład karny często spotykają się z niedoszacowaniem ogólnoludzkim. Potencjalny pracodawca na przykład krytycznie patrzy na jego więzienną przeszłość, nie jest skłonny dać szansy, często nie ufa. To też nie chodzi o takie bezkrytyczne zaufanie, bo historia pokazuje, że jakaś powracalność do przestępstwa cały czas istnieje, gdybyśmy nawet nie wiadomo co robili w całym systemie, ale takie bardzo racjonalne danie szansy jest koniecznością, żeby asymilować tych, którzy opuszczają zakład karny.

– Rynek pracy jest bardzo dynamiczny i te wyzwania, jakie przed nimi stają, wymagają od nich dostosowania – mówi major Maciej Baniak, kierownik działu penitencjarnego Zakładu Karnego w Zamościu: – My, jako służba więzienna, staramy się wyposażyć ich w odpowiednie kompetencje i umiejętności w czasie, kiedy mamy ich pod swoją opieką po to, żeby potrafili się odnaleźć w tej rzeczywistości.

– Mocną stroną, którą może część ich wykorzystuje, jest zaliczenie tego swoistego dna. Nie ma już gdzie spaść. Jeżeli wzbudzi się w człowieku to poczucie wartości, godności i da mu się szansę, to jest wielkie pragnienie, żeby od tego dna się odbić – mówi ksiądz Tomasz Źwiernik.

– Zamojski zakład dedykowany jest młodocianym przestępcom, którzy mieli po raz pierwszy poważny konflikt z prawem – podkreśla ksiądz Tomasz Źwiernik: – W związku z tym, często są to niewyedukowani młodzi ludzie. Trafiają albo prosto ze szkół, do których albo chodzili albo może wagarowali. Kiedy im się proponuje kursy zawodowe, zdarza się, że sceptycznie do nich podchodzą. Jest to kojarzone z jakimś przymusem edukacji. Natomiast kiedy wchodzą w rzeczywistość kursu, widzą, że w tym kursie chodzi o nabycie praktycznych umiejętności. I wtedy już jest ta wdzięczność.

– Zajmujemy się produkcją ogrodzeń. Mieliśmy przez dłuższy czas ciekawą współpr6acę z Zakładem Karnym w Zamościu – mówi Piotr Hempel, kierownik produkcji w zamojskiej firmie: – Z zakładu karnego pracowało u nas kilkadziesiąt osób. Tę współpracę wspominamy bardzo dobrze. Układała się bardzo owocnie, co objawiało się przede wszystkim zaangażowaniem. Widać było, że te osoby chciały podejmować pracę. Efektem tego był fakt, że kilka osób po opuszczeniu zakładu karnego pracowało u nas. Widzieliśmy jak oni pracują i to nam się podobało, dlatego zostali później zatrudnieni.

– Kursy są różne. Zakłady karne wykazują zapotrzebowanie na określony rodzaj szkolenia i jest to często powiązane z aktualną sytuacją na rynku pracy w danym regionie. W naszym regionie dominują kursy w branży okołobudowlanej, remontowej, wykończeniowej, takiej, które dają konkretne umiejętności – mówi Maciej Baniak.

– Każdy powinien mieć szansę. Nie powinniśmy przekreślać nikogo, kto odbywa jakąś karę. Jesteśmy otwarci na współpracę. Ten program był naprawdę potrzebny – mówi Piotr Hempel.

– Mógłbym wymienić sporo osób, którym się udało – mówi ksiądz Tomasz Źwiernik: – Utrzymuję kontakt z chłopakiem pochodzącym z Lublina, który po opuszczeniu zakładu karnego  jechał do Londynu. Tam kontynuował to, czego nauczył się w kryminale, bo został zatrzymany bez ukończenia jakiejkolwiek szkoły, nie mający żadnego fachu w ręku. Założył firmę budowlaną, w której w tej chwili pracuje 40 osób. Mało tego, potrafi zatrudnić byłych więźniów, którym jest trudno na naszym lubelskim rynku pracy. I są efekty – ta firma fajnie się rozwija.

Przez ostatnie 4 lata uprawnienia do wykonywania poszczególnych zawodów uzyskało ponad 2 tysiące osadzonych. Ich umiejętności potwierdzają certyfikaty poprzedzone zdaniem egzaminu państwowego, które są honorowane w całym kraju.

AlF (opr. DySzcz)

Fot. pixabay.com

Exit mobile version