Sąd Najwyższy oddalił w czwartek skargę kasacyjną byłego prezesa Stadniny Koni w Janowie Marka Treli w sprawie dotyczącej odszkodowania za zwolnienie go z funkcji prezesa. Sąd Najwyższy przyznał rację sądom niższej instancji, uznając zwolnienie Marka Treli za zgodne z prawem.
Trela został odwołany z funkcji prezesa 19 lutego 2016 r. przez prezesa Agencji Nieruchomości Rolnych, która nadzorowała stadninę. Na prezesa Trela został powołany w styczniu 2000 r. Powołanie to nie było ograniczone kadencją. Równocześnie podpisano z nim umowę o pracę na czas pełnienia funkcji prezesa, nieokreśloną żadnym terminem. W ocenie Treli umowę tę należało więc traktować jako umowę o pracę na czas nieokreślony, a wtedy obowiązywałby trzymiesięczny okres wypowiedzenia i wynagrodzenie za ten czas. Trela domagał się wypłacenia mu z tego tytułu 36 tys. zł. jako odszkodowania.
Roszczenia Treli zostały uznane za nieuzasadnione przez oba sądy niższej instancji – najpierw we wrześniu 2017 r. przez Sąd Rejonowy w Białej Podlaskiej, a następnie w kwietniu 2018 r. przez Sąd Okręgowy w Lublinie.
Sądy podkreślały, że Trelę ze spółką w Janowie łączyły dwa stosunki pracy. Pierwszy z nich – korporacyjny, wynikający z powołania go na funkcję prezesa zarządu, drugi to umowa o pracę. Stosunek korporacyjny ustał z chwilą podjęcia uchwały o odwołaniu Treli przez nadzwyczajne zgromadzenie wspólników spółki.
Skargę kasacyjną w tej sprawie rozpoznawała w czwartek Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego. Sąd finalnie zdecydował o jej oddaleniu.
W ustnym uzasadnieniu orzeczenia sędzia sprawozdawca Maciej Pacuda podkreślił, że w czasie, gdy zaistniały zdarzenia będące przedmiotem sprawy, obowiązywało inne brzmienie przepisów regulujące kwestię umów o pracę. Prawo dopuszczało wówczas umowę o pracę zawieraną na czas wykonywania określonej pracy, co zmieniło się wraz z nowelizacją Kodeksu pracy z 2016 r.
Zdaniem sędziego sądy niższych instancji trafnie przyjęły, że w sprawie mamy do czynienia z taką właśnie umową. – Czy w stanie faktycznym, który został ustalony w sprawie, mamy elementy, które pozwoliłyby nam podważyć wnioski sądów obu instancji co do rodzaju umowy, która łączyła strony? Otóż zdaniem Sądu Najwyższego takich elementów nie ma – mówił sędzia.
– Taka umowa rozwiązuje się z mocy samego prawa wskutek wykonania czynności, która stała się podstawą do jej zawarcia – w tym przypadku chodziło o zaprzestanie pełnienia funkcji prezesa zarządu pozwanej spółki – uznał Sąd Najwyższy
Przed sądem I instancji w 2017 r. Trela podkreślał, że sprawa ma dla niego wymiar honorowy, a kwestia finansowa „jest drugorzędna, a nawet trzeciorzędna”.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. archiwum