Chomik europejski może wyginąć w ciągu 30 lat – alarmują przyrodnicy. W 2019 roku na podstawie ogólnoświatowych ocen gatunek ten został uznany za krytycznie zagrożony wyginięciem. Przyczyny są różne. Od zmiany modelu rolnictwa, poprzez wzmożony ruch samochodowy, aż po wielu naturalnych wrogów, którym jednak chomik stara się dzielnie stawić czoła.
– Dziko żyjący chomik bardziej wyglądem przypomina świnkę morską, niż chomika domowego – opowiada Paweł Mazurek z Zamojskiego Towarzystwa Przyrodniczego. – Osiąga około pół kilograma masy ciała i jest bardzo kolorowy. To jest chyba najbardziej kolorowy ssak żyjący u nas, więc bardzo ładnie się prezentuje. Jest też takim walecznym stworzonkiem. Nie da sobie w kaszę napluć. Zdarzają się czasami opisywane w Internecie sytuacje, kiedy „atakuje” inne zwierzęta, na przykład psa. Są też przypadki, że odstraszał też człowieka, który zbliżał się do norki chomika – dodaje.
– Z tą walecznością to jest tak, że to jest jeden z jego mechanizmów obronnych. Dzięki temu pewnie nieraz uchodzi z życiem – mówi Tomasz Kobylas z Zamojskiego Towarzystwa Przyrodniczego. – Zwykle on ucieka, ale jak widzi, że nie ma gdzie, to wtedy jest to jego forma obrony. Wtedy warczy, skacze, potrafi również szczekać i stąd jego dawna nazwa, że to są „pieski polne”. Nawet niektóre czworonożne duże zwierzęta potrafią się przestraszyć. Sam kiedyś spotkałem chomika na trawniku i chciałem mu zrobić zdjęcie telefonem, on wyskoczył i zaczął skrzeczeć. Przestraszyłem się, mało mi telefon nie wypadł z ręki – dodaje
– Do niedawna chomik europejski w skali światowej był uznawany za gatunek niskiego ryzyka zagrożenia. Zmieniło się to w ubiegłym roku – informuje Wiaczesław Michalczuk, członek Zamojskiego Towarzystwa Przyrodniczego. – Za Zamojszczyźnie, jak również na Lubelszczyźnie w obrębie Wyżyny Lubelskiej, chomik europejski jeszcze występuje dość licznie. Można powiedzieć, że to jest taki bastion chomika europejskiego. W Polsce te warunki, które są na Lubelszczyźnie, gdzie mamy w większości tradycyjną gospodarkę rolną, chomikowi bardzo odpowiadają – dopowiada.
Jeżeli mówimy już o rolnictwie to mamy do czynienia z pewnego rodzaju konfliktem? – Na pewno. Chomik jest w większości roślinożercą, więc musi coś jeść. Zjada również uprawy – odpowiada Paweł Mazurek. – Ich biologia jest taka, że one zapadają w sen zimowy, ale przed zimą w okresie późnego lata i jesieni magazynują jedzenie w norach. Są w stanie zamagazynować kilka, czy nawet kilkanaście kilogramów pożywienia w postaci ziarna, czy bulw lub części roślin. Czy to dużo, czy to taka wielka strata w skali jakiegoś pola, to już nie mi oceniać – tłumaczy.
– Chomiki są skryte. Najbardziej aktywne są wieczorami, czy nawet w nocy. W dzień wychodzą rzadziej na zewnątrz. Pogoda deszczowa też nie jest ulubioną chomika. To jest gatunek południowy, stepowy, więc on bardziej lubi suchą pogodę i słoneczną – wyjaśnia Paweł Mazurek. – Ich nory mogą sięgać do dwóch metrów głębokości i zdarzało się, że kilkanaście metrów długości. W niej chomik czuje się bezpiecznie i spędza zimę. Czasami w czasie jakichś prac w ogródku, zbierania warzyw zdarza się, że chomik wysunie głowę, popatrzy, rozejrzy się wkoło, kto mu przeszkadza i wraca do swoich spraw. Ani my dla niego, ani on dla nas nie stwarzamy dla siebie zagrożenia – opowiada.
Dlaczego warto te chomiki chronić? – Chomik europejski jest gatunkiem, na który polują ptaki drapieżne. Na obszarach dużej koncentracji obserwujemy liczne występowania drapieżników i to takich rzadszych, na przykład orlika krzykliwego, kani rudej, kani czarnej. Poza tym warto zwrócić uwagę na to, że poza tymi szkodami, które chomik wyrządza, zjadając zboża i warzywa, z danych naukowych wynika, że również odżywia się bezkręgowcami. Więc z drugiej strony sprzyja rolnictwu, bo tępi inne szkodniki – tłumaczy Wieczesław Michalczuk.
Zamojskie Towarzystwo Przyrodnicze prowadzi monitoring występowania chomika na terenie województwa lubelskiego. Każdy, kto widział chomika europejskiego lub jego norę, może zgłosić tę informację na specjalnie przygotowanej mapie online, do której link można znaleźć na fanpage’u pod nazwą „Chomik europejski i suseł perełkowany na Zamojszczyźnie”.
Celem akcji Zamojskiego Towarzystwa Przyrodniczego jest oszacowanie liczebności populacji, a także – ocena strat powodowanych w uprawach, co być może w przyszłości pozwoli rolnikom ubiegać się o odszkodowania. Obecne przepisy nie przewidują rekompensat w przypadku szkód powodowanych przez chomiki europejskie.
AlF / WT
Fot. Michał Gałan / nadesłane