Urząd Miasta w Kazimierzu Dolnym pozostaje zamknięty dla petentów. To konsekwencja wykrycia u burmistrza i jego zastępcy koronawirusa. Bezpośrednia obsługa interesantów jest zawieszona, a większość urzędników pracuje zdalnie.
– Po tym, jak u zastępcy i u burmistrza stwierdziliśmy podejrzenie kontaktu z osobą zakażaną koronawirusem, natychmiast w trosce o zdrowie pracowników oraz mieszkańców gminy zawiesiliśmy bezpośrednią obsługę interesantów – mówi Mateusz Stachyra, podinspektor do spraw promocji i kontaktów z mediami Urzędu Miasta Kazimierz Dolny. – W tym momencie w każdym z referatów przynajmniej jeden pracownik pełni dyżur. Reszta pracowników w miarę możliwości pracuje zdalnie z domu. Dla mieszkańców kontakt na pewno jest utrudniony, bo ludzie są przyzwyczajeni, że do urzędu się idzie. Wszystko jednak możemy załatwić przez telefon bądź droga mailową. Na drzwiach urzędu wisi też skrzynka podawcza, więc dokumenty można wrzucić do niej. Po wcześniejszym, telefonicznym umówieniu w sprawach pilnych interesantów przyjmuje jedynie Urząd Stanu Cywilnego – dodaje.
CZYTAJ: Kazimierz Dolny: zastępca burmistrza zakażony koronawirusem. Burmistrz przeszedł testy
– Ta sytuacja wymusiła załatwianie pewnych spraw, z którymi nie musimy biegać do urzędu, poprzez inne formy poprzez telefon czy Internet. I da się wszystko pozałatwiać. Myślę, że nic w tym tragicznego nie ma – uważa jeden z mieszkańców miasta.
– Jest to bardzo duże utrudnienie. Sama w ubiegłym tygodniu, gdy jeszcze nie wiedziałam, że burmistrz jest zarażony, „odbiłam” się drzwi zamkniętych na klucz – mówi Ewa Wolna, radna rady miejskiej w Kazimierzu Dolnym. – Ale takie ograniczenia jest to absolutnie koniecznie. Musimy poddać się pewnym rygorom, narzucić je sobie i jakoś funkcjonować. Wirus nie zniknie z dnia na dzień, nawet jeśli będą szczepionki. Będzie z nami i musimy nauczyć się z tym żyć.
To duże wyzwanie zorganizować w takiej sytuacji pracę urzędu? – To jest duże wyzwanie, bo mamy ochronę danych osobowych i wewnętrzne serwery, na których pracujemy. Trzeba dać do nich pracownikom dostęp zdalny i zrobić to w sposób bezpieczny, żeby dane nigdzie nie wyciekły, a więc bezpieczne połączenia, firewalle itd. Jest to nie lada wyzwanie – dodaje Mateusz Stachyra.
– Z tego względu, że miałem bliski kontakt z panem burmistrzem, byłem na kwarantannie zakończonej w sobotę (05.09) o północy – opowiada Janusz Raczkiewicz, dyrektor Gminnego Zespołu Szkół w Kazimierzu Dolnym. – Od wczoraj (07.09) jestem już w pracy. Wszystko funkcjonuje normalnie. Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo uczniów, został wprowadzony reżim sanitarny. Ponieważ mamy bardzo dużą szkołę, jest nam o wiele łatwiej niż w szkołach średnich, gdzie natłok młodzieży jest dosyć duży – tłumaczy.
– Urzędnicy już od kwietnia, jeżeli byli w urzędzie i obsługiwali petentów, to robili to w maseczkach, po jednej osobie oraz za plastikowymi pleksami. Te procedury zostały wdrożone dawno temu i myślę, że tutaj nic więcej nie jesteśmy w stanie zrobić – wyjaśnia Mateusz Stachyra.
Doszło jednak do zakażenia między urzędnikami. Czy w kontaktach między nimi można coś zmienić, poprawić? – Myślę, że nie jesteśmy w stanie tego uniknąć. Większość spraw staramy się załatwiać telefonicznie, ale niestety dokumenty do podpisu ktoś musi zanieść, ktoś podpisać. Nawet w minimalnym stopniu kontakt między urzędnikami musi być i nie jesteśmy w stanie tego uniknąć w stu procentach – odpowiada Mateusz Stachyra.
Ograniczenia dotyczące kazimierskiego Urzędu Miasta będą obowiązywały co najmniej do końca tygodnia.
ŁuG / WT
Fot. Łukasz Grabczak