11.10.2020 Alfabet lubelski / Awangarda lubelska

120855049 2587101664887631 5677951458969832104 n 2020 10 05 134318

A jak Awangarda lubelska

Awangardą (z franc. avant-garde – straż przednia) zaczęto nazywać na początku lat 20-tych XX wieku nowatorskie zjawiska w sztuce, które były z jednej strony świadectwem szoku wywołanego I wojną światową i jej skutkami, z drugiej zaś towarzyszyły powojennemu przyśpieszeniu modernizacyjnemu i cywilizacyjnemu. Zjawiska te wyrastały z przekonania, że nowoczesna twórczość powinna nadążać za technicznym postępem oraz przemianami społeczno-kulturowymi, stanowiły także reakcję na szybko zmieniającą się rzeczywistość.

Do Lublina awangarda dotarła stosunkowo szybko. Stało się tak przede wszystkim dzięki działającemu od 1918 roku Uniwersytetowi Lubelskiemu (dziś KUL), dzięki któremu młodzi ludzie nie musieli już wyjeżdżać z miasta, by zdobyć wyższe wykształcenie. To właśnie w środowisku studentów tej uczelni zrodził się pomysł wydania w grudniu 1921 roku czasopisma o skandalizującym tytule „Lucifer”. Pismo przetarło szlaki kolejnej inicjatywie – czyli pojawieniu się w Lublinie najpierw pisma „Reflektor”(czerwiec 1923), a następnie grupy poetyckiej o tej samej nazwie w składzie: Konrad Bielski, Czesław Bobrowski, Józef Czechowicz, Wacław Gralewski, Stanisław Grędziński. To właśnie dzięki tym twórcom Lublin nie tylko stał się istotnym ośrodkiem awangardy literackiej w Polsce, ale także zyskał swój własny artystyczny idiom, wyróżniający go na tle innych nowatorskich zjawisk tamtego czasu.

Jak zauważył Aleksander Wójtowicz w niedawno wydanej książce „Nowa sztuka: początki (i końce)” lubelskim awangardzistom bliżej było do futuryzmu i surrealizmu niż do awangardy krakowskiej Tadeusza Peipera i Juliana Przybosia, czego zresztą bardzo dobrym przykładem są pisane w latach 20-tych wiersze Józefa Czechowicza czy Stanisława Grędzińskiego. Specyfika awangardy lubelskiej widoczna była także w wierszach kolejnej fali nowatorskiej poezji, jaka pojawiła się w mieście nad Bystrzycą na początku lat 30-tych za sprawą takich poetów jak Józef Łobodowski, Bronisław Ludwik Michalski czy Władysław Podstawka. Wszyscy oni w mniejszym lub większym stopniu czerpali natchnienie z twórczości Józefa Czechowicza. Niemniej jednak obok specyficznej łagodności, podkreślania związków z naturą i wiejskim krajobrazem w wierszach drugiej fali awangardy lubelskiej dostrzec można znacznie silniejsze niż u poetów Reflektora akcenty społeczne oraz wyraźną tonację katastroficzną.

Trzecia fala lubelskiej awangardy poetyckiej pojawiła się tuż przed wojną za sprawą Julii Hartwig, Anny Kamieńskiej czy Jerzego Pleśniarowicza i innych twórców skupionych wokół czasopisma młodzieży szkół lubelskich „W Słońce”. Ci bardzo młodzi twórcy zafascynowani w latach 30-tych Czechowiczem i Łobodowskim poszli po wojnie jednak swoimi drogami, awangarda lubelska była zatem w ich przypadku jedynie (a może aż) punktem wyjścia dla dojrzałej twórczości. Za jedną z reprezentantek tej ostatniej fali awangardy lubelskiej może uchodzić także Grażyna Chrostowska – młodziutka poetka rozstrzelana w 1942 roku w obozie w Ravensbruck.

Warto też podkreślić, że twórcy awangardy lubelskiej działając w stosunkowo niedużym prowincjonalnym mieście nie mieli możliwości utrzymywania się wyłącznie z pracy literackiej, próbowali zatem łączyć działalność artystyczną na przykład z pracą dziennikarską, nauczycielską czy zaangażowaniem społecznym i politycznym. Dodatkowo funkcjonując w wąskim środowisku wchodzili w relacje towarzyskie czy zawodowe z ludźmi o często odległych od nowatorstwa gustach i poglądach (jak na przykład Franciszka Arnsztajnowa czy ks. Ludwik Zalewski). Wszystko to rozmywało oczywiście w pewnym stopniu profil ideowy awangardy lubelskiej, ale jednocześnie dawało szansę na wyjście poza niezbyt szerokie grono osób bezpośrednio zainteresowanych nowoczesną sztuką. Zresztą twórcy ci takich odbiorców chętnie szukali. Przykładem takiej „autopromocji” środowiska awangardy lubelskiej mogą być szopki satyryczne pisane między innymi przez Konrada Bielskiego, Wacława Gralewskiego czy Józefa Łobodowskiego.

Jarosław Cymerman

Na zdjęciu: druk reklamowy debiutanckiego tomu Józefa Czechowicza Kamien´ z 1927 roku przygotowany przez samego autora. Zdjęcie ze zbiorów Muzeum Czechowicza

Exit mobile version