Zgłoszenia o bocianie, który nie odleciał na zimę, otrzymują urzędnicy z gminy Konstantynów w powiecie bialskim. Ptak widywany jest na terenie gminy w okolicach drogi wojewódzkiej nr 811. Jak twierdzi wójt gminy, nic nie wskazuje na to, żeby bocian był ranny, nie ma też problemów z lataniem. Mieszkańcy i przejeżdżający kierowcy są jednak zaniepokojeni jego losem.
– Szkoda. Myślę, że gdyby dał radę, to by odfrunął. Przyroda wszystko sama weryfikuje. Jeżeli nie da rady przetrwać, będzie to selekcja naturalna – mówią obserwatorzy. – Sama się zastanawiam, dlaczego nie odleciał, a już my chodzimy w kurtkach. Widać, że jest jeden. U sąsiadów ma gniazdo – dodają.
– Czy to ptak, czy to kot, czy pies, jeżeli jest taka możliwość, szukam odpowiednich instytucji, bo nie zawsze sama jestem w stanie pomóc – wyjaśnia Aneta Hetmańczyk z Białej Podlaskiej. – W przypadku bociana, którego dwukrotnie widziałam w okolicach Konstantynowa, zainteresowałam się nim i zadzwoniłam do urzędu gminy dowiedzieć się, czy wiedzą o ptaku, który nie odleciał. To już taki moment, że nie powinno go być u nas. Dowiedziałam się, że jest zaopiekowany, że wiedzą o nim. Dzwoniłam też do ośrodka rehabilitacji bocianów, gdzie uzyskałam informację, że jeżeli ptak lata, są w stanie go złapać. Ale na razie muszą mieć na niego oko, czy ma dostęp do pożywienia – informuje.
– Monitów jest bardzo dużo w tym zakresie, bo bocian wędruje przy drodze wojewódzkiej – stwierdza wójt gminy Konstantynów, Romuald Murawski. – Jedzie masa samochodów, każdy jest zaciekawiony. Mamy październik, a tu bocian sobie po rowie spaceruje i poszukuje jedzonka. Jest bardzo dużo telefonów, bo każdy jest zaskoczony. Konsultowaliśmy z Parkiem Krajobrazowym Podlaski Przełom Bugu, co mamy z tym bocianem zrobić. Przekazano nam informację, żeby na razie zostawić tę sprawę. Bocian sobie radzi, nie ma trudnych warunków pogodowych. Na pewno będzie próbował zadbać o wyżywienie. Jak sytuacja faktycznie będzie się komplikowała i zrobi się chłodniej, to spróbujemy go odłowić i dostarczyć do jakiegoś ośrodka – informuje.
– Generalnie co roku część populacji bocianów zostaje na zimę – wyjaśnia Kamil Piwowarczyk z ośrodka rehabilitacji bocianów w Kozubszczyźnie. – Powody są różne. Czasem są to stare kontuzje, po których bocian odzyskał siły, ale było za późno na odlot. Te, które zostają, to najprawdopodobniej są to osobniki bardziej osłabione. Lokalny samorząd ma obowiązek sprawdzić przede wszystkim, czy taki bocian jest kontuzjowany. Jeżeli posiada jakieś urazy, nie lata, to wówczas urząd gminy ma obowiązek takiego bociana odłowić i odtransportować do ośrodków rehabilitacji. Jeżeli taki osobnik jest latający, nie ma widocznych urazów, śladów krwi i tak dalej, to należy go zostawić w spokoju. Nie należy go usilnie odławiać, dlatego że ptak będzie niepotrzebnie tracił energię, która służy mu do przetrwania mroźnych nocy i dni. Należy takiego bociana tylko obserwować, bo on jak najbardziej ma rację bytu; jest w stanie przetrwać mroźną zimę. Takiego latającego bociana należy tylko i wyłącznie obserwować – tłumaczy.
– Pomaganie wszystkim zwierzętom w potrzebie to jest naturalny odruch człowieka. To od naszego poziomu empatii zależy czy pochylimy się nad losem poszkodowanego, czy przejdziemy obojętnie – twierdzi Aneta Hetmańczyk.
W ośrodku rehabilitacyjnym bocianów w Kozubszczyźnie przebywa obecnie ponad 30 bocianów.
MaT / WT
Fot. pixabay.com